Więź

335 32 3
                                    

Stoik

Cały ranek nie potrafiłem znaleźć sobie miejsca, byłem bardzo przejęty faktem że mój Syn wraca na Berk. Nie widziałem go kilka lat tyle czasu go poszukiwałem teraz z okazji jego powrotu postanowiłem wyprawić ucztę, podniecenie opanowało cała wioskę. Było niesłychanie wiele szeptów i plotek na jego temat, Mówiono że zmienił się nie do poznania i nie jest już tym samym chłopcem co kiedyś. To czekanie mnie kartwiło mimo iż wiedziałem że gdzieś tam żyje.

Czkawka

Kolejny świeżak zaliczył glebę chociaż ledwo co. Byłem totalnie rozkojażony, mogłem być teraz na jego miejscu. Ciężko dysząc niespodziewanie poczułem czyjąś dłoń na plecach, kiedy się odwróciłem zauważyłem Astrid.
-Cześć Astrid, coś Cię sprowadza do mnie?
Zapytałem lapiąc oddech, dziewczyna wyglądała na zmartwioną.
-Czkawka czy wszystko w porządku wyglądasz na zmartwionego?
Ciężko było mi zaprzeczyć, martwiłem się ponownym spotkaniem z moim ojcem.
-Tyle lat minęło a ja nadal się wacham czy to dobry pomysł. Czy to dobry pomysł abym tak nagle powrócił, tak samo nagle jak odeszłem?
Dziewczyna stanęła bliżej mnie.
-A co podpowiada ci serce?
Spojrzałem na nią.
-Że tęsknię za nim.
-Więc wiesz co należy zrobić.

Dwa dni później

Stoik

Wstałem z samego rana w nie najlepszym nastroju, wczoraj poinformowano mnie że wódz Berserków przybędzie dzisiaj aby się ze mną spotkać. Ruszyłem się i ubrałem buty chciałem się przewietrzyć przed śniadaniem, a miał to być taki szczęśliwy dzień z okazji powrotu mojego Syna. Kiedy wyszedłem przed dom stanąłem jak wryty, stała tam Astrid z chłopakiem. Trwało to trochę czasu ale poznałem w nim mojego syna.
-Czkawka?
Zrobiłem parę królów w przód.
-CZKAWKA!
Krzyknąłem porywając go w ramiona.
-Stoik co tu się dzieje.
Zapytał Pyskacz idący z kilkoma mieszkańcami wioski, zaniemówił na widok Czkawki. Jednak po kilku chwilach wszyscy otoczyli mego syna a we wiosce zrobiło się bardzo ruchliwie.

Coner

Pomagałem rybakom z koszami pełnymi ryb, zanosiłem je do suszenia kiedy na miejscu zauważyłem Heather. Wyglądała na zamyśloną więc kiedy postawiłem kosz na wozie skierowałem swoje kroki w jej stronę, objąłem ją delikatnie od tyłu na co się leciutko wzdrygnęła.
-Coner zaskoczyłeś mnie.
Powiedziała szybko stając do mnie twarzą.
-Coś Cię martwi?
Zapytałem z troską na co w odpowiedzi usłyszałem westchnięcie.
-Nie poprostu myślę o tym wszystkim.
Jej odpowiedź dodała do mojej głowy więcej pytań.
-Na przykład?
Heather wzięła wdech i zaczęła mówić.
-Jak to się teraz potoczy skoro spełnia się jakaś przepowiednia. Dodatkowo dochodzi szalejąca wojna pomiędzy nami a Łowcami.
-Hej hej hej. Martwisz się niepotrzebnie na zapas. Może jakieś trybiki tego świata pchają nas w jakimś kierunku. A wojny przychodzą i odchodzą. Jednak pamiętaj że pewne rzeczy pozostają niezmienne.
Ostatnie słowa powiedziałem z uśmiechem na ustach, na co dziewczyna również lekko się uśmiechnęła.
-Coner.
Zawołał nagle zwiadowca.
-Tak?
Zapytałem go.
-Wybacz że ci przeszkadzam ale natrafiliśmy na wiadomość łowców, piszą w niej że interesują się wyspą i nie może ona stać się dla nas celem.
Chwilę się zamyśliłem rozważając opcje.
-Dobrze więc niech zwiadowcy śledzą łowców, mają to robić z bezpiecznej odległości. A grupy uderzeniowe niech atakują każdy napotkany posterunek, wypierać ich i zdobywać informacje.

Czkawka

Wylądowaliśmy na Berk wczesnym wieczorem, we wiosce nie było żywej duszy jednak ktoś stał na krawędzi klifu niedaleko mojego starego domu. Stałem tak zamórowany i pełen napięcia.
-Czkawka?
Zapytała Astrid kładąc mi dłoń na ramiemiu, ja na nią spojrzałem jej twarz mówiła idź. Nie chciałem zwlekać zbyt długo więc ruszyłem powolnym kroliem pod górę, kazałem zostać szczerbatkowi kawałek dalej. Wziąłem wdech i podeszłem do ojca.
-Tato.
Ojciec odwrócił się gwałtownie i spojrzał na mnie, następnie powoli podszedł. Ja cały czas tylko stałem, byłem gotowy na krzyki i wykład na temat tego jak go zawiodłem.
-Prawie się nie zmieniłeś od czasu kiedy Cię straciłem.
Uchyliłem lekko usta żeby coś powiedzieć.
-Cieszę się że Cię odzyskałem synu.
Zostałem mocno przytulony przez ojca.
-No ale nie mogę się cieszyć samemu cała wioska na ciebie czeka.
Zanim co kolwiek powiedziałem Ojciec pokierował mnie w stronę twierdzy gdzie czekała reszta, kiedy otworzono wrota twierdzy wszyscy mieszkańcy zwrócili oczy w moją stronę.
-Mój syn wrócił do Domu!
Krzyknął Ojciec a wszyscy zebrani zaczęli się cieszyć.

Jeźdźcy Smoków || Wojna o smoki.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz