12)Pytanie

12 3 0
                                    

Usłyszałem swoje imię. 

Może to co mówiła stara polonistka to prawda. Im bardziej chcesz żeby ktoś cię nie pytał tym bardziej większe jest prawdopodobieństwo, że nauczyciel wybudzi ukryte zmysły i wyczuje, że nie chcesz by cię pytał.

Ale wybrałem modlitwę.

Myślałem, że to będzie jakaś immunicja.

Niestety. To nie jest jakaś gra. Życie to nie gra, którą jesteś w stanie kontrolować jak chcesz.

Nie masz też w nim kilku szans. 

Nie spojrzałem na Edwarda. Zbytnio jakoś nie zareagował na to, że odpowiadam. Nic dziwnego. W końcu pewnie myśli, że zawsze mówię, że się nie uczę i jestem zestresowany, ale i tak wychodzę na tę samą ocenę co on. Może to dla niego trochę frustrujące, że ja nic nie robię i mi wychodzi, a on. On się stara, zapamiętuje, robi notatki. Uczyć się na pamięć... Podziwiam go. 

-Czy mogę opowiadać z tematu 56?-spytałem delikatnie się uśmiechając. Trochę nerwowo.

-Spokojnie. Nie ma się czym stresować. Jestem pewien, że umiesz- zwrócił się do mnie nauczyciel.

Nie mogłem niestety opanować trzęsienia się. Pewnie głos także odmówi mi posłuszeństwa.

A ja naprawdę aż tak się nie boję. Aż tak mi nie zależy. Więc skąd ta presja?

-Więc...

Zacząłem opowiadać coś od rzeczy, w trakcie przypominałem sobie wiele pominiętych wątków co było chaotyczne. Przez takie coś będę miał punkty odjęte za spójność.

I nagle zamilkłem.

Nie wiem dlaczego. Zaciąłem się. Zazwyczaj w takiej sytuacji walczyłem. Mimo że wydukiwałem ,,ee'', albo przeciągłe znane wszystkim ,,yyyy'' to starałem się. Teraz moje usta były lekko rozwarte.

Zabawne jest to, że gdy odpowiadasz to nikt cię nie słucha prócz nauczyciela, ale gdy milczysz, nagle wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że nic nie mówię.

-Spokojnie.

Jego powolny głos denerwował mnie jeszcze bardziej.

Jeśli rozdrażnienie: Przypomina mi tatę. Czasem traktuje mnie naprawdę brutalnie i wymaga ode mnie żebym robił wszystko w domu. Ale zawsze ma ten swój głos: spokojnie, spokojnie. Tak bardzo mam go dość. Tak bardzo zaciska mi się wtedy pięść. Potem mama znowu zaczyna narzekać, że kiedyś umrze i oczywiście sobie nie poradzę, bo nic nie umiem. A potem... Jej typowe ,,synku, czemu płaczesz?''.Raz zmartwienie, a raz jakby zapominali o moim stanie i cisnęli po mnie wszystkie kamienie. Jakbym był jednym zlepkiem ich wyrzutów. 

Nigdy nie chciałem powiedzieć tego. Zdziwiłem się, ale to zrobiłem.

-Niech pan postawi ocenę z tego ile powiedziałem.

-Ale na pewno pamiętasz więcej. Zadam ci pytania i...

-Nie, dziękuję. Naprawdę się do tego nie przyłożyłem. Kiedyś poprawię-po czym usiadłem w ławce.

Nauczyciel był zaskoczona, bo kiedyś przekonał nawet gorszego ucznia do opcji lania wody. Ja mu odmówiłem. 

Nauczyciel spoglądał na mnie jakbym był chory, ale wpisał ocenę. Pewnie dwójka. W najlepszym przypadku trzy.

Szur ławki, drżenie nogi.

Nikt nie zauważy, że się pogorszyłem, bo robię to stopniowo. Nie gwałtownie.

Wonderland[powieść interaktywna]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz