28 września, rok 2018
"Zmniejszone źrenice, zmienne zachowania, tzw. huśtawka nastrojów. Częste reakcje śmiechem. Obiekt rzadko wspomina o swoim dzieciństwie, czy rodzinie. Należy podawać tabletki uspokajające. Dzień pierwszy badań. Pozostało kolejne 364 dni. Rok do odzyskania zdrowia psychicznego, w razie przeciwnym pacjenta czeka krzesło elektryczne."
29 września, rok 2018
"Obiekt przyjął leki. Nie opierał się, następującego dnia był nadzwyczaj spokojny i smutny. Pozostało 363 dni."
***
-Wiedział Pan, że nawet najlepsi ludzie są szaleni? - mruknął Norweg, a jego usta uniosły się w lekkim uśmiechu.
-Tak, wiedziałem. Tord... Może... Powiesz mi o tym, jak wyglądało Twoje życie zanim stałeś się... No wiesz... Szalony?
-Nie jestem szalony! - szarooki podniósł głos. Nie lubił, gdy ktoś go uświadamiał. Zamknął oczy i westchnął.
-Wybacz... Ale jak to wyglądało, hm? - zapytał Tom wpatrując się ciągle w te cudne, stalowe oczęta.
-Uh... Nie lubię o tym rozmawiać. Chociaż powiem, że w domu przyjemnie nie było. Codziennie wpierdol od ojca hah. - znów się uśmiechnął. Czarnooki spojrzał na niego uważnie. Zaciekawiło go to, nie ukrywał, ale cóż, może kiedyś dowie się więcej. Zanotował to szybko w notatniku i poprawił okulary. Gdy uniósł wzrok na miejsce, gdzie powinien siedzieć Tord przywiązany do krzesła zobaczył puste miejsce. Zamrugał szybko, a wtedy rogacz siedział już przed nim z nożem przy szyi szatyna. Tom się bał. Nie wiedział co robić.
-S-spokojnie-e... - zacisnął ślepia i je otworzył. Patrzył przerażony na chorego, który uśmiechał się szeroko.
-A co gdyby tak wydłubać Panu te cudne oczka? - wykrzywił usta. Lekko podniósł ostrze do gałek Toma i przejechał czubkiem pod jego okiem. Nie rozciął skóry. Tom drżał. To było ich trzecie spotkanie, a karmelek miał przy sobie nóż?! Skąd?! Jego głowa zaprzątnięta była milionami myśli. Jedna ganiała drugą.
A wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Tord nadal trzymając broń usiadł na kolanach lekarza, owinął go nogami w talii i ostrożnie musnął jego wargi swoimi. I znów. Poczuł, jak tamten łapie go za biodra i przysuwa do siebie. Mruknął cicho i znów go pocałował, tym razem mocniej. Wepchnął język i odchylił głowę czarnookiego, który nie protestował, a ciągle oddawał czułości i pomagał ułatwiając młodszemu. Oderwali się od siebie by nabrać powietrza i znów wrócili do poprzedniej czynności pieszcząc swoje wargi nawzajem coraz namiętniej. Podobało się to obojgu. Tord odrzucił ostrze na koniec sali i poprawił się na kolanach szatyna, który niespodziewanie wstał i przyparł go do stolika. Stanął między jego nogami i przycisnął do mebla. Patrzyli sobie chwilę w oczy i znów karmelek lekko musnął go w usta. Tom błyskawicznie odwzajemnił i dobrał się do szyi młodego, by zrobić mu malinkę. Zostawił ją nisko na szyi pod kaftanem, tak, by nikt nie widział. I gdy już miał go rozbierać usłyszał kroki.
-Cholera! - warknął wściekle i posadził szarookiego na krześle. Przykuł jego ręce i nogi do mebla, a sam usiadł na biurko i poprawił włosy. Do środka ktoś wszedł. Na szczęście była to tylko pielęgniarka, która zabrała Norwega. Ale zanim wyszli psychopata odwrócił się i mruknął.
-Do następnego, doktorku~
**************
Witam i żegnam. Macie te wypociny xd
CZYTASZ
Psychopata (TomTord)
عاطفيةTord Larssen to jeden z "pacjentów" chorych psychicznie. Thomas zaś ma być jego lekarzem. Czy czarnooki choć w jakimkolwiek stopniu pomoże choremu? Co z tego wyniknie?