2 Rozdział.

335 11 2
                                    

Kate's POV.

Siedziałam na chłopaka łóżku razem z nim. Podpierając się ściany miałam laptopa na kolanach, a on swoją głowę na moim brzuchu. Oglądaliśmy jakiś totalnie beznadziejny serial. Wywróciłam oczami na scenę, której spodziewałam się od samego początku. On, badboy rozkocha w sobie jakąś tępą laskę, a potem będą się pieprzyć. Banalne a jednak kilkadziesiąt milionów wyświetleń.

- Do dupy to. - powiedział Alex zamykając jednym ruchem laptopa. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się.

- To co chcesz robić? - zapytałam i to był mój błąd, bo po chwili chłopak był już na górze. Patrzył na mnie i spoglądał raz na moje usta, a raz w moje oczy.

- Wszystko, byle z tobą. - powiedział a potem wpił się w moje usta. Całował mnie delikatnie tak jak zawsze i to uwielbiałam. Wsadziłam ręce pod jego koszulkę i jeździłam rękoma po jego wyrzeźbionym brzuch. Brunet zjechał niżej z pocałunkami a ja odchyliłam głowę dając mu dostęp do swojej szyi. Całował ją i przygryzał czym doprowadzał mnie do kompletnego szaleństwa.

- Ekhem. - Ktoś odezwał się, a ja z Alex'em obróciliśmy się w stronę drzwi patrząc na jego mamę. - Zamknijcie drzwi. - powiedziała i bez słowa wyszła z pokoju.

Czułam jak moją twarz zrobiła się czerwona, ale Alex przyjął tą sytuację jako codzienną. Spojrzał na mnie i zaśmiał się całując mnie w czoło.

- Idziemy na huśtawkę? - zapytałam go mający nadzieję, że się zgodzi. W ogródku jest taka ogromną huśtawka na jakieś trzy osoby, ostatnio siedzieliśmy tam i po prostu spędzaliśmy ze sobą czas. Czasem Alex zaczął huśtał coraz wyżej, na co ja tylko piszczałam i mówiłam, żeby nie robił tego tak wysoko.

Po chwili wygramoliliśmy się z domu i szliśmy na ogródek wyprowadzając przy tym Bruna, adoptowanego psa Alex'a. Jest to uroczy, puszysty pies, którego nazwy nie znałam, ale czy jego rada ma znaczenie?

Weszliśmy na huśtawkę puszczając ze smyczy psa. Pobiegł w stronę kwiatów i zaczął je wszystkie wąchać. Usiadłam na jego kolana i przykryta kocem siedziałam wtulona w niego.

- Wygodnie? - zapytałam go. Popatrzył na mnie i pokręcił głową. Cmoknęłam go w policzek.

- Idealnie? - zapytał patrząc mi w oczy. Pokręciłam głową na znak, że tam. - To patrz teraz. - powiedział po czym na jakim białym, małym pilocie wcisnął guzik a ja wpatrywałam się w ogródek.

Na trawie po kolei zaczęły świecić małe lampeczki w kolorach tęczy. Zapalały się stopniowo a potem migały zmieniając się na zmianę kolorem z poprzednim. Światełka były ułożone na trawie przy końcach tak, aby ich nie zadeptać. Potem Alex na tym pilocie wcisnął jeszcze jeden przycisk po czym weranda, w której była huśtawka zapaliłam się na błękitny kolor oświecając przy tym wszystkim do okoła. Patrzyłam na to wszystko z wielkim uśmiechem na twarzy, bo to było takie wspaniałe. Niebo już dawno było ozdobione gwiazdami, bo była późna godzina, a te lampki dodawały niesamowitego nastroju.

- Idealnie. - zwróciłam się do niego. Przytuliłam się do niego i przymknęłam oczy czując jak robię się coraz bardziej senna.

Siedzieliśmy na ogrodu do momentu kiedy pies nie zaczął jeść kwiatków mamy Alex'a i do momentu kiedy nie zaczął wiać mocny wiatr. Szybko weszliśmy do środka, a pies wlekąc się za nami. Ściągnęłam buty i zobaczyłam jak rodzice nadal siedzą w salonie. Mama Alex'a tylko mrugnęła do mnie a ja czułam jak moje policzki znowu robią się całe czerwone.

- Może Kate zostać na noc? - zapytał wchodząc do salonu. - I pan również. Wieje straszny wiatr i jak zdmuchnie was po drodze? - wyjaśnił Alex. Wszyscy wybuchliśmy śmiechem a Alex założył ręce i wpatrywał się raz we mnie, a raz w rodziców udając, że nie wie o co nam chodzi.

 BAD PAST  2  /  W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz