13 Rozdział.

46 2 2
                                    

Siedziałam na łóżku w swoim pokoju jak na szpilkach i czekałam na jakikolwiek telefon od rodziców Alex'a. Obiecali, że jak czegoś się dowiedzą to zadzwonią do mnie. Niestety od dwóch godzin nie dostałam żadnej wiadomości więc zrezygnowana odłożyłam telefon na biurko i walnęłam się plackiem na łóżko.

Wsadziłam głowę w poduszkę i próbowałam choć na chwilę wyluzować, ale nie mogłam usiedzieć. Nie mogę tak bezczynnie siedzieć. Alex'owi stało się coś poważnego z żebrami i kolanem.

Choć dziwi mnie to, że od zwykłego upadku zrobił sobie coś takiego. Przecież od zwykłego wywrócenia się nie potłukł by sobie żeber. Chyba, że poślizgnął się i upadł na bok.

Ugh! Już sama nie wiem. Teraz pewnie będę zastanawiać się nad tym co się stało i jak zamiast tam do niego jechać czy nawet zapierdalać na piechotę kilka kilometrów by przy nim być, bo jedyne czego chce teraz to właśnie tego. Siedzieć przy nim, patrzeć na niego i trzymać za rękę. Uśmiechać się do niego, mówić do niego jakieś bezsensowne rzeczy, chce żeby mnie słuchał, żeby na mnie patrzył i nie puszczał mojej ręki. Tego właśnie chce kurwa!

Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do szafy wyciągając jedną bluzę Alex'a. Przerzuciłam ją szybko przez głowę. Od razu poczułam jego cudowny zapach perfum. Poczułam większą ochotę zobaczenia go. Wzięłam w pośpiechu swój telefon i słuchawki. Zbiegłam na dół krzycząc do taty, że jadę do szpitala.

- Zawieść Cię? - powiedział stając w progu. Założyłam swoje czarne vansy, które idealnie pasowały do mojego całego ubrania, ale nie to miałam teraz w głowie. Teraz w głowie miałam jednego, przystojnego bruneta.

- Przebiegne się. - powiedziałam zamykając za sobą szybko drzwi. Idąc ścieżką i wychodząc z posesji podłączyłam słuchawki do telefonu i puściłam pierwszą, lepszą piosenkę. Spojrzałam na dom, ale w żadnym oknie nie świeciło się światło, a auta też nie było co oznaczało, że nadal są w szpitalu.

Poczułam się dziwnie, że jeszcze do tej pory nie raczyli do mnie zadzwonić ani nawet napisać. Przyspieszyłam kroku i skręciłam w prawo będąc coraz bliżej szpitala. Rozejrzałam się wokół siebie i mimo iż słońce już zaszło to na ulicy było dosyć tłoczno jak na dwudziestą pierwszą godzinę.

Było dużo osób idących po chodniku. Jakieś dzieci, które wyglądały na około dziesięć lat jadący na rowerach, starsi ludzie trzymający się za ręce, spacerując, jakieś dziewczyny na rolkach. Poczułam się dziwnie, że inni w tej chwili byli radośni a ja tak cholernie się zamartwiałam o tym co się stało z Alex'em i czy z tego wyjdzie.

Oczywiście, że z tego wyjdzie.

Będąc już pod szpitalem wyłączyłam muzykę i schowałam do kieszeni na środku czarnej bluzy. Weszłam z impetem a bynajmniej tak mi wydawało, bo drzwi za mną zamknęły się w hukiem. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, bo wyglądałam okropnie. Włosy zawiązane w koka lekko bujały się na każdy stronę podczas gdy ją szybko podeszłam do recepcji.

- W której sali leży Alex Cross? - zapytałam kobiety za ladą. Spojrzała na mnie spod swoich okularów w grubej, granatowej oprawie.

- Kim panienka dla niego jest? - spytała przyglądając się mojej twarzy. Poczułam się niekomfortowo, gdy tak mi się przyglądała. Zero makijażu, jedynie brwi miałam pomalowane, ale szybko otrząsnęłam się z myśli.

- Dziewczyną. - odpowiedziałam. Kobieta uśmiechnęła się lekko i pokręciła głową.

- Przykro mi, ale nie mogę udzielić Ci informacji. - westchnęła. Podniosłam swój wzrok, który był skupiony na moich dłoniach. Poczułam jak moje gałki oczne robią się mokre. - Tylko rodzina.

 BAD PAST  2  /  W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz