11 Rozdział.

83 3 1
                                    

Alex's POV.

Kompletnie nie wiem co ja tutaj robię. Rozglądam się po tym miejscu i mogę stwierdzić, że jestem na jakiejś polanie. Zachód słońca wygląda pięknie, ale nadal nie pokoje się jedną rzeczą. Jak ja się tu dostałem? Obróciłam głowę patrząc w inną stronę, ale jedynie co tu widzę, to wysoka, zielona trawa, a do okoła mnie z gęsty las. Daleko stąd mogę dostrzec jakiś pagórek, ale jest na tyle wysoki, że nie mógłbym się na niego wspiąć, a bynajmniej nie dałbym rady. Chcąc podejść bliżej lasu chciałem postawić krok przed siebie jednak moja noga nie słuchała się mnie. Całe ciało odmawiało mi posłuszeństwo, a na polanie robiło się coraz ciemniej. Z całych sił próbowałem się ruszyć lecz to na nic.

Zacząłem głośno oddychać. Wystraszony obróciłem głowę w drugą stronę i ujrzałem przed sobą jakiegoś faceta. Miał na sobie czarną szatę a raczej pelerynę, a do tego z daleka wyglądał jak jakiś potwór. Stal kilka metrów ode mnie i stawiając kolejne kroki w moją stronę gapił się na mnie z przerażającym uśmiechem. Spanikowany zacząłem się wiercić lecz to na nic. Próbowałem wołać o pomoc, krzyknął, wrzasnąć cokolwiek. Lecz nie mogłem ani się ruszyć, ani nic powiedzieć. Kompletnie jakby odebrano mi te umiejętności.

Postać była coraz bliżej mnie, a ja oblany potem, czując go na całych plecach stałem i patrzyłem jak potwór zbliżał się i zbliżał. W końcu gdy dzielił nas jakiś metr wyciągnął ręce w moją stronę. Chciałem się cofnąć jednak nie mogłem. Poczułam jego zimne, obleśne ręce na swojej szyi, czując jak mnie dusi.

Obudziłam się na plecach chcąc krzyczeć i piszczeć że strachu jak mała dziewczynka. Zacząłem rozglądać się po pokoju, jednak mój wzrok na jednym miejscu w pokoju.

Zaciągnąłem się powietrzem zaczynając oddychać coraz głośniej, próbując otworzyć usta i zacząć krzyczeć.

Mamo ratuj!

Pomyślałem jednak ona się nie zjawiła, bo nawet nie powiedziałem tego na głos. Czułem dziwną gule w gardle, która uniemożliwiała mi mówienie. Patrzyłem jak potwór stał w koncie mojego pokoju wpatrując się we mnie. Czułam jak cały się spociłem a mój oddech był coraz głośniejszy. Zacząłem patrzyć się w sufit, odciągając swoje myśli od tego kogoś. Próbowałem choć czulent ten wewnętrzny strach. Nie mogłem się uspokoić a jednak ciągle chciałem się ruszyć i próbować krzyczeć.

W końcu gdy spojrzałem w stronę pokoju tego gościa już tam nie było. Nieświadomie podniosłem się i zacząłem głośno oddychać. Nadal czułem strach przeszywający moje całe ciało, ale teraz tylko zacząłem wołać moją mamę. Płaczliwie ze łzami nie w oczach a już na moich policzkach wolałem ją.

Wystraszona mama otworzyła drzwi i spojrzała na mnie. Nie musiałem nic mówić a jednak ona przytuliła mnie i szeptała do ucha, że ona tu jest.

- On tam stał. - powiedziałem starając się uspokoić swój głos. - i dusił mnie.

- Alex, nikogo tu nie ma. - odparłam moja mama głaszczący mnie po głowie. - Jestem tu tylko ja i ty.

Wtuliłem się w nią, a po chwili siedząc w kuchni razem z rodzicami uspokajałęm się powoli pijąc jakaś herbatę z melisą, bo moja mama powiedziała, że się po niej uspokoję.

W końcu czułem się już całkiem dobrze więc każdy z nas wrócił do swojego pokoju. Położyłem się pod kołdrą wcześniej otwierając okno. Z zapaloną lampką leżałem i patrzyłem się pusto w sufit.

Nie wiem czy w ogóle zasnąłem tej nocy, ale zanim się obejrzałem, za oknem było już całkiem jasno, a ptaki za oknem wydawały z siebie te okropne dla mnie piski.

 BAD PAST  2  /  W TRAKCIEOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz