17.|| un perdón, una canción

474 18 2
                                    

przebaczenie

Francesca westchnęła, gdy wysiadła z samolotu i stanęła na płycie lotniska w Barcelonie. Jasne, styczniowe słońce raziło ją w oczy, a chłodny wiatr przeszywał jej ciało. Otuliła się bardziej kurtką i obróciła się, patrząc na Diego, który rozmawiając przez telefon, pchał wózek z ich walizkami. Domyślała się, że musiał rozmawiać z Leónem lub Federico. Nadal była zła na Verdasa, który zamiast powiedzieć jej prawdę, zachował wszystko dla siebie. Wydawało jej się, że prościej byłoby to zaakceptować, gdyby od początku znała całą prawdę niżeli jej okruszki.

Z Diego nie rozmawiali od kilku tygodni. Dokładnie od dnia, w którym cała prawda o jego relacji z Violettą wyszła na jaw, a ona nie potrafiła pogodzić się z tym, w jakiej iluzji żyła przez tak wiele lat. Byli narzeczeństwem, a ukrywał przed nią połowę swojego życia. Zastanawiała się nad tym, czy może gdzieś mogłaby dostrzec tę całą grę pozorów, która skutecznie ukrywał przed nią jej narzeczony. Przez kilka lat dawała na nabierać się na głupie wymówki.

Poczuła wibracje w kieszeni spodni. Sięgnęła po telefon i spojrzała na ekran, gdzie witała ją uśmiechnięta twarz Camili. Rozmawiała też z nią, przez bardzo długi czas o tym czy danie szansy na rozmowę będzie dobry i czy powinna w ogóle rozmyślać o podróży na drugi koniec Hiszpanii. Argentynka była bardzo przekonująca, chociaż czy to nie chęć poznania prawdy u samego źródła, było bardziej kuszące? Przesunęła palcem po ekranie i przełożyła go do ucha, rozpoczynając rozmowę z przyjaciółką.

— Cześć Camz! — Uśmiechnęła się, chociaż wiedziała, że rudowłosa nie zobaczy jej gestu. — Jesteśmy już w Barcelonie, przed chwilą wysiedliśmy. — Dodała, znając dalsze pytanie przyjaciółki. — Co u ciebie?

— Wszystko w porządku, właśnie wróciliśmy z pracy. — Francesca weszła do hali przylotów i podeszła do Diego, który odstawił wózek na bok i zabrał ich walizki. Chciała odebrać swoją, ale nie pozwolił jej na to, tylko od razu skierował się ku wyjściu z budynku. Westchnęła, idąc za nim. — Wszystko dobrze Fran? Nie brzmisz zbyt wesoło.

— A jakbyś brzmiała, gdy najważniejsze dla ciebie osoby ukrywają prawdę?

— Myślałam, że już mu wybaczyłaś. — Odparła Camila, cicho wzdychając. — Ciche dni nic wam nie pomogą, a wręcz przeciwnie. Jesteście narzeczeństwem do cholery!

— Właśnie. — Odparła. — Powinien być ze mną szczery, a okłamywał mnie przez dobrych kilka lat.

— Wiesz, że to nie była jego decyzja. — Odparła. — Violetta poprosiła go o to, nie chciała cię zranić. — Dodała. — I nie wiem, jak ty Fran, ale postąpiłabym dokładnie tak jak ona.

— Egoistyczne? — Prychnęła brunetka, kręcąc głową. — Rozumiem, że z nią rozmawiałaś, ale ja nadal czuję ogromny żal w stosunku do niej. Tak nie powinna zachować się przyjaciółka, pomagałam jej, do cholery! Razem z nią bawiłam się w ten cały cyrk z Roxy i Faustą.

— Wiem. — Francesca oparła się o barierkę, przy której Diego zostawił ich walizki i poszedł złapać jakąś taksówkę. Spojrzała na szatyna, którego zdążył już otoczyć fanki i uśmiechnęła się pod nosem, będąc dumna z tego, co osiągnął. Nadal nie potrafiła wyjść spod wrażenia, jak uparty był. I dlatego rozumiała wszystkie uczucia, które targały nim podczas ich ostatniej rozmowy. Wiedziała, że nie mogła osądzać Violetty pod wpływem emocji, chociaż robiła to niemal cały czas, odkąd dowiedziała się, że jej była przyjaciółka mieszkała w tym samym państwie co ona. — Wiem, jaki żal czujesz. Sama nie wiedziała, jak się zachować, chociaż to ty zawsze byłaś z nią bliżej niż ja. — Dodała, a w głosie młodej kobiety dało się usłyszeć smutek. — Po prostu podejdź do tej rozmowy z otwartym umysłem.

you are the reason || leónettaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz