03

2K 150 7
                                    

Michael POV

Siedziałem w poczekalni całą noc.

Moje emocje od początku dnia uległy zmianie.

Zaczęło mnie zastanawiać czemu Luke to zrobił.

Ludzie ktorzy sie tną nienawidzą siebie . Czy on mógł sie nie nawidzieć?

Był taką wspaniałą osobą... Albo.. nadal jest trudno mi to powiedzieć. Luke jest piękny inteligentny i nie rozumiem jak mógł siebie nie nawidzieć.

Był moim najlepszym przyjacielem.

-Wiadomo coś? - zapytał Ash przynosząc mi kubek ochydnej szpitalnej kawy. Był równie zmęczony co ja. Jego oczy były czerwone od płaczu. Zresztą ja pewnie nie wyglądałem lepiej.

-Nie...Co jakiś czas wychodzi lekarz z sali lub wchodzi pielęgniarka - z mojego oka spłynęła pojedyńcza łza.

-Ash ja nie chcę by on mnie opuszczał- wtulilem się w ramię blondyna i cicho zaszlochałem.

-Chłopaki nie chce przerywać chwili ale, mamy problem - usłyszałem głos Caluma, ale nie otworzyłem oczu ani nie oderwałem się od Ashtona.

-Jaki?- zapytał.

Usłyszałem szelest gazety więc od razu otworzyłem oczy. Cal trzymał gazetę codzienną otwartą na pierwszej stronie. Przez dłuższy czas nie wiedziałem o co chodzi. Na zdjęciu był pokazany zakrwawiony chłopak wnoszony do karetki na noszach, przy nim szedł inny o oliwkowej skórze w czarnej koszulce z dziurami. Na drugim planie fotografii widziałem chłopaka o kolorowych włosach całego we łzach, który był powstrzymywany przez blondyna.

Patrzyłem na zdjecie zahipnotyzowany, ale wydawało mi się jak bym patrzył na nieznajomych ludzi. Po chwili zdałem sobie sprawę, że to nasza czwórka widnieje na tej stronie.

Uchwyciłem gazetę i jedyne co zdążyłem przeczytać do póki obraz nie zaczął sie zamazywać przez łzy to "Samobójca w 5 Seconds of Summer"

Ashton przechwycił magazyn zaraz po mnie czytając go dokładnie.

- Dzwonił już manager ?

-Ta... Już po nas- odparł Calum po chwili orientując się co tak na prawdę powiedział.

Po godzinie przestałem płakać. Choć na prawdę chciałem, ale  tak jak by skończyły mi się łzy. Po prostu wpatrywałem sie w przestrzeń, traciłem nadzieje na to, że chłopak przeżyje. Ashton i Calum poszli po coś do jedzenia do McDonalda, nie wątpię, że zajmie im to trochę dłużej niż zwykle. Musieli wyjsć tylnym wyjściem, ale paparazzi i fani i tak mogli ich  rozpoznać.

Lekarz wyszedł z sali operacyjnej i przez dłuższą chwile czegoś szukał.

- Coś wiadomo? - zapytałem.

-O tu jesteś!- lekarz podszedł do mnie i otarł czoło szmatką- Ma szczęście.. Gdybyś znalazł go pózniej nie było by czego ratować.

Nie mogłem uwierzyć w słowa doktora. Miałem go ochotę uściskać, ale jakoś nadal nie mogłem uwierzyć w to co usłyszałem.

- To znaczy, że żyje? - zapytałem dla pewności wstając.

-Jego stan jest ciężki, ale żyje .. Na razie żyje.

-Czy .. Mogę go zobaczyć?- zająknąłem się, ale o niczym innym nie marzyłem. Tak jak by cały świat przestał się liczyć. Nie

To tak jak by w tej chwili Luke był całym moim światem.

Doktor pokiwał głową i ostrzegł bym był spokojny i że Lucas może wszystko słyszeć.

Uchyliłem drzwi i wszedłem do środka.

Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.

------------

Okey Jest nie za długi i nie za bardzo mi sie podoba... ale sie staram !

Zakamarki duszy( Muke ff)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz