Luke POV.
Minął tydzień od kiedy nie widziałem Michaela.
Reszta przychodziła do mnie prawie codziennie a szczególnie moja mama. Przydzielili mi nawet terapeutkę ale nie chcę z nią rozmawiać. Jedyną osobą z którą chce rozmawiać jest chłopak w kolorowych włosach.
Lekarz powiedział mi, że o ile będę nadal przychodził do terapeutki to może mnie już jutro wypisać ze szpitala.
Tylko że był jeden problem.
Ashton i Calum lecą do rodzin na święta do Australii a moja mama też musi wrócić do domu. Ma całą rodzine i nie może jej tam zostawić a ja chwilowo też muszę być w Londynie ze względu na terapeutkę. Musiałem ną przekonywać i obiecywać tysiąc razy że nic sobie nie zrobię. Jedynie Michael, który zafundował swoim rodzicom na święta lot na Hawaje został w domu ... Tylko czy on tam mnie chce? Sam bym siebie nie chciał. Skoro nie był już u mnie tydzień...
Michael POV
Dzis Ash i Calum wracają na święta do rodzin a ja mam w tym czasie zająć się Luke'iem, który zostanie wypisany z szpitala i będzie chodził do terapeutki codziennie.. Oczywiście prócz dnia 24 grudnia.
Za czternaście dni święta. Miałem zostać sam w domu a zostaje z Luke'iem.
Podoba mi się jego towarzystwo ... Ale boje się trochę tego co może się wydarzyć. Co jeżeli znów spróbuje się zabić? Bedę spanikowany tak jak ostatnio i nie zadzwonię po karetkę.
Wszedłem do budynku szpitala gdzie nadal jescze czekali niektórzy fani więc przy okazji zrobiłem sobie z paroma zdjecia dziękując za wsparcie i życząc wesołych świat upewniając ich, że wszystko ma się na dobrej drodze.
Liz przekazała mi całą swoją listę jak opiekować się jak to nazwała "pingwinkiem" a potem uściskała mnie i pojechała już z bagażami taksówką na lotnisko.
Otworzyłem drzwi od sali i cicho weszłem widząc, że blondyn śpi, lecz niestety musiałem go obudzić.
-Luke - powiedziałem chwytając go za rękę.- Wstajemy- uśmiechnąłem się widząc, że otwiera oczy.
-Michael- w jego głosie można było usłyszeć... Szczęście?- Pzyszedłeś po mnie?
- Tak ... Spędzimy razem święta..na to się zapowiada.- tylko ty i ja ... I wizyty u terapeutki- dodałem po zastanowieniu.
Blondyn odkrył koc i zauważyłem, że nie był jeszcze ubrany, by jechać do domu.
-Czemu sie nie ubrałeś? - zapytałem.
- Pomyślałem, że nie przyjedziesz- odparł wpatrując się w podłogę.
Dałem blondynowi rzeczy do ubrania i powiedziałem, że będę czekał w poczekalni.
Pare minut potem Luke wyszedł razem ze swoją walizką. Wypisaliśmy go ze szpitala i wyszliśmy z budynku gdzie od razu zostaliśmy oblężeni przez fanów i paru paparazzi którzy nie powinni mówić tego co mówią na temat Luke'a. Jak najszybciej znaleźliśmy się w aucie i pojechaliśmy do domu.
Weszliśmy do budynku i rozpakowałem rzeczy Luke'a w szafie. Było już późno ( odebrałbym go wcześniej ale Liz zdecydowała się na jeden z wieczornych lotów by jak najwięcej czasu spędzić z swoim synem).
-To co. Do spania? - zapytałem ziewając na co blondyn tylko kiwnął głową.
Poszedł do swojego pokoju a ja dopillowałem by żadna ostra rzecz nie była w jego zasięgu.
Ułożyłem się w łóżku i otuliłem kołudrą. Po pięciu minutach od razu zasnąłem. Obudziło mnie pukanie do pokoju.
-Tak? - zapytałem zaspanym głosem widząc, że to Luke - Coś się stało?
Popatrzyłem na chłopaka.Miał w ręku poduszkę i jednego ze swoich pingwinów.
-Czy mogę?- zapytał patrząc wzrokiem na puste miejsce w łóżku obok mnie.
-Proszę- uśmiechnąłem się i poklepałem kołdrę. Chłopak nie pewnie podszedł do mnie po czym ułożył się i od razu zasnął.
Kreśliłem na jego ręce jescze przez jakiś czas kółka. Wydawał się taki bezbronny. A ja od dłuższego czasu po raz pierwszy poczułem, że jestem na swoim miejscu we wszechświecie leżąc obok blondyna.
-------------
Bum i tak oto jest 8!
Znow przepraszam za błędy ale nadal pisze na komórce
Mam nadzieje ze nie jest aż tak złe.
CZYTASZ
Zakamarki duszy( Muke ff)
FanfictionDrogi pamiętniku Mam dosyć Patrzenie na niego boli Siedzenie obok niego gdy on nie wie co czuje. Świadomość ze nigdy Nie odwzajemni uczucia jakim ja skrycie go obdarzam. Nie wiem czy dam radę następnego dnia. Nie wiem czy dam radę udawać przed kame...