4.

29 1 0
                                    

Czy ja oszalałam?
Delikatnie odepchnęłam stojącego przede mną mężczyznę. Zdecydowanie mogłam nazwać go "mężczyzną". Dłuższe czarne włosy, zarost, stylowe ubrania. Nawet zegarek, który znałam tak dobrze - byłam osobą, która mu go dała. Mój ideał od bardzo, bardzo dawna, stał teraz tuż przede mną.

- Hej, przepraszamy za spóźnienie.- odezwała się zza jego pleców Kate. No tak, przecież to jego kuzynka. - Jak zwykle musieliśmy zabłądzić. To mój kuzyn, Luke. - przedstawiła go reszcie.
- Przestań, przecież to Ty 3 razy stawałaś na stacji benzynowej, żeby dokupić przekąski. - zaśmiał się Luke, a mi momentalnie zmiękły kolana.
Laura widząc moją dziwną reakcję, pospieszyła z pomocą, mimo, że jedynie domyślała się powodów mojego zachowania. - Cześć, jestem Laura, przyjaciółka Maggie. Mogę się mylić, ale chyba nigdy przedtem się nie spotkaliśmy?
- Miło mi. Nie przypominam sobie. - uśmiechnął się - Tak w zasadzie znam tutaj tylko Maggie i Josha, chodziliśmy do tych samych szkół od małego, jesteśmy też sąsiadami. W linii bocznej. - wyjaśnił Laurze, a ja cały czas miałam pustkę w głowie.

Przecież on wyjechał? Czemu wrócił? Na jak długo? Miałam go już nigdy nie zobaczyć.

Laura delikatnie szturchnęła mnie w bok, zorientowałam się, że stałyśmy tam same, reszta zdążyła już wejść z rzeczami do domku. Nie wiem ile tam stałam. Mam szczęście, że moją przyjaciółką jest Laura. Potrafi czytać ze mnie jak z otwartej księgi.
- Maggie... To on, prawda?
- A jak wysokie jest prawdopodobieństwo, że to akurat inny kuzyn Kate? Laura, czemu on tutaj jest? Moja głowa zaraz wybuchnie. - czułam jak do oczu zaczynają napływać mi łzy - Dobrze wiesz, jak przeżyłam jego wyjazd. I teraz nagle stoi przede mną jak gdyby nigdy nic. Mam ochotę stąd uciec...
- Nie możesz. Jak im to wyjaśnisz? Wrócił Twój ex, o którym w sumie nikt nie miał pojęcia, bo ukrywaliście swój związek, ale którego w sumie dalej kochasz, mimo, że jesteś z Johnnym? - Laura jak zwykle chłodno oceniła sytuację.
- Masz rację, ale...
- Nawet nie wiesz jakie ma intencje. Może on już nie myśli o Tobie w ten sposób. Przecież minęły dwa lata. Skoro Ty znalazłaś faceta, to czemu on miałby nie mieć dziewczyny?

Musiałam się uspokoić. Ona miała 100% rację, przecież tyle mogło się u niego zmienić przez ten czas. Wyjechał dwa lata temu na drugi koniec kraju, bo dostał jakiś staż w bardzo znanej gazecie. Był to nielada wyczyn jak na studenta. No cóż, był geniuszem. Mówił, że to raczej na stałe. A ja nie zareagowałam. Wiedziałam, że ten związek mało dla niego znaczył, skoro kazał mi go ukrywać. Wyjechał, a ja przeżywałam ciężkie miesiące tęsknoty i płaczu. Przecież kochałam go od 10 lat, nikt inny się dla mnie nie liczył.

Laura pomogła mi się ogarnąć, wziąć resztę rzeczy z auta i niechętnie ruszyłyśmy do domku. Starałam się unikać Luke'a tak bardzo jak tylko mogłam, nie zostawałam z nim sam na sam. Kate co chwilę rzucała mi tajemnicze spojrzenia, nie wiedziałam o co chodzi. Josh i Harley świetnie czuli się w kuchni, więc zajęli się szykowaniem grilla, ja z Laurą przygotowaliśmy taras, ustawiliśmy stół, krzesła, załączyliśmy lampki, które dodały fajnego klimatu. I oczywiście przyniosłyśmy dużo alkoholu. Tylko tego dzisiaj potrzebowałam. Starałam się nie myśleć o niczym, tylko o zimnym piwie w mojej ręce. Widziałam, że wszyscy dobrze się bawili. Luke na pewno dobrze się bawił, obserwując każdy mój ruch i to, jak bardzo go ignorowałam.
W końcu nie wytrzymałam i poszłam się przejść koło domku, z paczką papierosów w ręce. Wiedziałam, że 21 lat to nie jest dobry wiek na bunt młodzieńczy, ale papierosy zazwyczaj mnie uspokajały, a poza tym po alkoholu zdecydowanie rosła moja chęć zapalenia. Czułam, jak moje emocje szaleją, ale czułam też, jakby ktoś otworzył na nowo ranę, która niedawno się zrosła. Pomyślałam, że jest tylko jedna osoba, która może pomóc mi się uspokoić. Wyciągałam już telefon, żeby zadzwonić do Johnny'ego, kiedy usłyszałam za sobą:
- Mogę ognia?
Nie, nie możesz, idź zgub się w lesie.
- Proszę - podałam Luke'owi zapalniczkę. Zapadła bardzo niezręczna cisza, więc ruszyłam dalej, dając mu znak, że nie chcę, żeby ze mną rozmawiał. Oczywiście, musiał ruszyć za mną.
- Słuchaj, Mags, wiem, że pewnie jesteś w szoku, ale chciałem zrobić Ci niespodziankę. - złapał mnie za rękę i obrócił w swoją stronę. Stał bardzo blisko. - Myślałem, że się ucieszysz, dlatego tak szybko jak dowiedziałem się, że też tu będziesz, to zgodziłem się pojechać razem z Kate. Bardzo chciałem Cię zobaczyć, dotknąć. Pocałować. Nawet nie wiesz, jak tęskniłem.
Patrzyłam na niego w osłupieniu, nie do końca rozumiałam jego słowa.
- Tęskniłeś... za mną? Po tym, jak wyjechałeś i nigdy nie dałeś mi znaku życia? - zaciągnęłam się, żeby się uspokoić.
- Wiem, że mnie teraz prawdopodobnie nienawidzisz, ale tak jest. Tęskniłem za Tobą od momentu, kiedy wyjechałem, nie, od momentu, kiedy zerwaliśmy.

Dobrze, że po alkoholu robię się pieprzoną Wonder Woman, bo pewnie zmiękłabym po tych słowach. Zgasiłam papierosa.
- Luke, oboje dobrze wiemy, że to nie był prawdziwy związek. Nawet nie chciałeś, żeby inni o nas wiedzieli, a czemu? Z powodu tamtej dziewczyny, którą byłeś zauroczony, prawda? Ze mną byłeś tylko dlatego, że było Ci mnie szkoda. - wyrzucałam z siebie słowa z prędkością karabinu - Za nic miałeś moje uczucia, tak samo jak teraz. Nie wiem, czego Ty oczekiwałeś, ale na pewno...
W tym momencie przerwał mi. Swoim pocałunkiem. Na chwilę się wyłączyłam, stałam w bezruchu, kiedy on wymuszał na mnie swój pocałunek, przyciągając mnie do siebie. Moje ciało nie wiedziało jak zareagować. W końcu otrzeźwiałam (o ile mogłam tak powiedzieć, będąc pod wpływem alkoholu) i odepchnęłam go. W oczach miałam łzy.
- Jak... jak śmiesz?
Uciekłam. Oczywiście, że uciekłam.

Prawo Murphy'iego.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz