Rozdział 5 [Dogadamy się?]

50 4 0
                                    

Obydwoje byli już gotowi do pujścia spać jednkak kiedy już słońcę zaszło zaczęło mocno wiać. Szum drzew i gwizdy wiatru tylko podkreślały jak szybki a przy tym zimny wiatr wiał w tym momęcie. Noc tylko dogadzała niskiej temperatuże. Jhinowi to nie przeszkadzało, jedynie co to mocniej zakrył swoją rękę. Gorzej było z Camille, miała na sobie tylko cięką skóżany kombinezon jaki najczęśiej nosiła. Oparła się o drzewo i owijała swoje zmarźnięte ciało nogami i rękami. Zauważył to Jhin, który lekko się uśmiechnoł na widok drżącej Camille.

Jhin: Zimno ci?Powiedział parskając śmiechem.
Camille: Mam na sobie cięki kombinezon a nie ciepłe futro to logiczne że mi zimno. Nie mamy jakiegoś koca chociaż?

Jhin: Nie

Stalowy cień zaczęła coś burczeć pod nosem zła. Jhin podszedł do niej przewracając oczami i dał jej swój płaszcz.

Camille: Po co mi to dajesz?

Jhin: Mówiłaś że ci zimno.
Camille: Nie potrzebuje tego.Mówiła zła.

Jhin westchnoł tylko i przykląkł obok niej i tak jej dając płaszcz na jej kolana. Ona tylko spojża na niego mniej nadętym wzrokiem i się okryła. Khada usiadł obok niej patrząc w ciemny las. Miał nadzieje, że nikt ich nie znajdzie lub namierzy albo jakieś dzikie zwierze ich nie będzie chciało zaatakować. Zaczęło wiać mocniej a Camille tylko mocniej wtulała się w płaszcz Jhina by było jej tylko cieplej.

Jhin: Jak chcesz możesz się jeszcze do mnie przytulić by ci było cieplej.Powiedział na wpół się śmiejąc.
Camille: Z tego na pewno podziękuję.Powiedziała obużona

Pokładnie po jej słowach znowu zawiał mocniej wiatr przez co Szara dama przysunęła się do Jhina lekko się do niego tuląc. Khada się bardzo zdziwił powiedział to dla żartów a na dodatek sama powiedziałą że ie zamierza się do niego zbliżać. Lekko się zarumienił pod maską no ale nie odepchnie jej teraz.

Camille: Nawet nie waż się nic mówić.Powiedziała zaciskając zęby.

Jhin nie wiedział czy to bardziej z zimna czy ze zdenerwowania. Camille zamknęła oczy i po chwili zasnęła. Jhin jeszcze nie zamknoł nawet oczu, nie wiedział co zrobić kiedy prubował ją lekko z siebie zrzucić to ona tylko się bardziej w niego wtulała. Ściągnoł maskę i kawałe kominiarki by móc lepiej oddychać. Niepewnie obioł ją ręką by było mu wygodniej i prubował zasnąć. Było mu ciężko pujść spać czuł się bardzo dziwnie śpiąc z Camille. Jeszcze kilka dni temu chciała go posiekać a teraz się w niego wtula. W końcu po kilkunastu minutach udało mu się zasnąć.

Dzień 2

 Gdy zaczęło świtać Jhin i Camille powoli się budząc zaczeli iść przed siebie. Camille jak i Jhin nic do siebie nie mówili przez długi czas. Obydwaj myśleli o tamtej nocy, Szara dama była złą na siebie, że po pierwsze wzięła płaszcz od Jhina i po drugie co ona sobie myślała kiedy przysunęła się do niego i zasnęła w jego ramionach. Jhin też nie wiedział czy dobrze zrobił. Mógł tylko jej dać płaszcz i pójść spać. Szli w milczeniu przez kilka godzin byli zmęczeni drogą a na dodatek kończył im się prowiant. Dopiero w godzinach popołudniowych doszli do niewielkiej wioski gdy wyszli z lasu. Wyglądała na biedną a mieszkańcy dziwnie się patrzyli na przybyszów. Obydwoje nie zamieżali zostawać tu na dłużej. Chcieli tylko coś zjeść, kupić jedzienie i wodę a drogę po czym ruszyć w dalszą drogę. Obydwoje rozglądali się za jakąś karczmą gdzie mogli by zjeść i na chwilę odpocząć. Po kilku minutach znaleźli hatkę odpowiadającą karczmie. Kiedy weszli ludzie zaczeli coś między sobą szeptać nie odrywając od nich wzroku. Khada coś zamówił i mieli czekać przy stoliku. Obydwoje usiedli na przeciw siebie ale a siebie nie patzryli. Na stole leżały tylko kwiaty i świece. Przez dłuższy czas milczeli, w końcu Camille postanowiła przerwać tą ciszę.

Camille: Na ilę tu zostajemy

Jhin: Zjemy i od razu idziemy dalej.

Czekając na posiłek od niektórych miejscowych słyszeli jakieś obelgi i wyzwiska. Jhin to ignorował to jednak Stalowy cień wysyłała tylko do nich surowy wzrok aż do podania jedzenia. Mieli pieczęć z warzywami i do tego wino a z za okna było słychać muzykę.
Camille: Wino, obiad, świece i kwiaty hmm romantycznie trochęPowiedziała bez uczuć.

Jhin: Randki inaczej sobie wyobrażam ale muszę przyznać atmosfera jest miła.

Camille: A jak sobie wyobrażasz?
Jhin: Kiedyś zobaczyszPowiedział z lekkim uśmiechem.

Zjedli w spokoju a gdy skończyli dwuch pijanych miejscowych zaczęło do nich podchodzić i im grozić. Z początku to ignorowali jednak kiedy jeden z nich popchnął Szarą damę ta wybuchła złością i odcieła mu rękę. Znajomi poszkodowanego od razu wszczeli bujkę a Camille i Jhin byli zmuszeni do walki. Wszyscy napastnicy zostali zabici w krutkim czasie a właściciel karczmy wściekły kazał m się wynosić i nigdy nie wracać albo wezwie Noxiańską armię by z nimi skończyła. Oni tylko bez słowa wyszli i opuścili jak najszyciej miasto.

Opuścili miasto lekko oburzeni zaszłą sytuacją przez całą drogę nic się nie wydażyło. Tylko od czasu do czasu coś ze sobą rozmawiali, nawet powoli się zaczeli dogadywać. Podczas podruży zauważyli patrol Noxian lecz udało im się je ominąć. Podczas podruży przez surowe ziemie Noxusu zauważyli mały obóz a w nim kilku bandytów, którzy jak tylko zobaczyli odrazu ruszyli w ich kierunku z bronią.

Jhin: Mamy okazje się wykazać

Camille: W czym?

Jhin: Nasz plan możemy wdrążyć w życie

Szara dama oderwałą od niego wzrok i popatrzyłą na napastników.

Camille: Niech ci będzie

Stalowy cień od razu ruszyła na nich a Jhin zaczoł strzelać do przeciwników, którzy mogli jej zrobić krzywdę lub zaczęli biec na niego. W kilka minut rozprawili się z napastnikami a zadowoleni podeszli do siebie.

Camille: Nieźle ci poszło

Jhin: Zawsze wykonuje swoją pracę perfekcyjnie.

Camille: Tak czy siak muszę przyznać twój plan nie był aż tak głupi jak mi się wydawało.

Khada nic nie odpowiedział tylko się uśmiechnoł zadowolony. W końcu dostał od niej jakąś pochwałę a nie jakieś nażekanie jaki on to jest beznadziejny. Obydwoje zaczeli przeszukiwać obóz. Zaczęło się powoli ściemniać a wiatr znowu zaczoł wiać. Na szczęście namioty dawały ochronę przed nim. Przed sapniem jeszcze coś zjedki a Khada zaczoł rozrysowywać drogę jaką przeszli i ile im zajmie dotarcie do granicy Noxusu. W końcu zmęczony analizowaniem poszedł się położyć, spoglądnoł na namiot, w którym spała Camille. Nie wiedząc czemu miał ochotę sprawdzić czy już śpi. Podszedł do niego i miał odsłonić płachtę ale w ostatniej chwili się powstrzymał. Odsunoł się od niego i poszedł do swojego. Camille nie spała kiedy Khada podszedł słyszała go i była ciekawa czy będzie chciał zajżeć ale kiedy odszedł lekko wstała by popatrzeć na zamkniętą płachtę. Nie wiedziała co myśleć o Jhinie. Spojżałą w ziemie i myślała o tym co dla niej robi. Myśląc o tm było jej głupio jak odwdzięczałą sie mu za jego troskę. Prubowała się tłumaczyć swoim charakterem ale czy to ie była wymówka? Położyła się myśląc czy dobrze robi będąc taka oschła. Nie chiałą mu pokazywać swojej słabości a nawet ją pokazałą przy ruinach pseudo obozu. Natłok myśli tylko ją zmęczył. Zamknęłą oczy będąc lekko smutna i zawiedziona swoim zachowaniem.









(Cytując siebie z poprzedniej części "Postaram się nie umierać na tak długo" HMMMMMMMMMMM ponad miesiąc przerwy HMMMMMMMMMM Powiedziała co wiedziała XD. A tak na serio to nie miałam ochoty na pisanie fanfików plus siedzie 11 godzin w szkolę. A może to tylko wymówka na moje lenistwo :p kto wie?)

(E a jak się ma tak zwango artblocka bo nie ma się ochoty na rysowanie to z pisaniem też tak jest? W sęsie... Writeblock? XD)

EDIT (30%)"Pozostań" Tom I - Powrót do domu (Jhin x Camille) PL [End]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz