Rozdział 2 [Wyjazd]

80 3 0
                                    

Ludzie Camille coś między sobą rozmawiali pilnując Jhina i trzech innych osób. Obiecno oddać mu broń jak i innym więźnią. Pozostała trójka w sumie niczym specjalnym się nie wyrużniała. Dwóch facetów i jedna kobieta. Tylko jeden z nich miał dużo mechanicznych kończyn chemteh, był praktycznie machiną przez mechanizmy. Jhin nie chciał z nimi rozmawiać, nie byli godni jego uwagi. Uważał, iż może zrobić z nich swoje dzieło sztuki, żeby byli piękniejsi jednak nie mógł tego zrobć, przynajmniej teraz.

W tym samym czasie szara dama opracowywała swój plan. Podróż do głównej siedziby wyliczyła na około miesiąc, ponieważ znajdywała się w Noxusie. Prawie cały dzień przesiedziała nad idealnym planem. Stalowy cień dbał o szczegóły i wniosła przy tym dużo poprawek. Kiedy wyjżała za okno słońce już zachodziło. Lubiała patrzeć na zachód słońca ze swojego balkonu. Przez chwilę patrzyła na słońce by potem dać znać jej żołnerzą w lochach aby zamkneli więźniów. Następnego dnia pokazała plan swoim żołnierzą. Tego samego dnia załatwiała transport i zapasy na podróż by w kolejnym już zacząć jechać. Poszła najpierw do swoich by załatwić odpowiednią ilość żołnierzy i omóić szczegóły. Pod koniec dnia zeszła do lochów by przedstawić ogólny plan swoim więźnią. Z całej czwórki tylko Jhin jej słuchał uważnie. Pozostała trójka tylko udawała, że słucha bo chciała jak najszybciej uciec z tego miejsca. Khada słuchając wykładu Camille zauważył małe niedociągnięcia. Z początku to zignorował ponieważ był wręcz pewien, że omówi to wszystko szczegółowo potem. Jej sojusznicy powoli szykowali Jhina i pozostałą trójkę do wyjazdu. Obiecano oddać im broń, którą mieli jak dotrą na miejsce oraz dostaną tymczasowo broń hextehową, która w ich przekonaniu była owiele lepsza od zwykłych bronii czy broni chemteh. Pokazano im jak z niej korzystać a kiedy dochodziła noc zamkneli ich z powrotem by z rana wyruszyć w podróż.

Straż obudziła więźniów o siódmej rano. Więksość ludzi z klanu pakował niezbędne przedmioty na pojazdy a Camille pilnowała porządku. Cała czwórka musiała pomóc innym w załadunku wszystkiego co było. Stalowy cień obserwował czy nikt się nie obija. Kątem oka obaczyła jak jeden z więźniów rzucił jakąś skrzynkę odpychajac przy tym żołnierzy i uciekał w drugą stronę. Camille jak tylko zobaczyła uciekiniera od razu się za nim żuciła. Uciekinier przepychał się między wązką uliczką, jednak ucieczka skończyła się na wbiciu przez szarą damę jej ostrza w sam kręgosłup ofiary. Rzuciła nim o ścianę i przecinając od pasa do ramienia. Cięcie było szybpie i precyzyjnę a równa część ciała spadła na bok. Ofiara zginęła niedaleko Jhina oraz żołnierzy. Khada spojżał na martwe ciało. Podziwiał talęt jaki włożyła w przecięcie, było wrzęcz perfekcyjnie. Od dawna nie widział jak ktoś może kogoś przeciąć tak równo. Obserwował jak krople krwii ciekły po ostrzach Camille i na same ciało ociekającie czerwoną cieczą. Obserwował to tylko przez kilka sekund, ponieważ ludzie Camille pospieszali go cały czas. Niechętnie kontynuował przygotowywania do podruży, jednak kiedy wszystko było gotowe podszedł na chwilę do szarej damy.

Jhin: Nigdy nie widzaiłem tak idealnego cięcia.

Camille pogardliwie na niego spojrzała mierząc go wzrokiem.

Camille: Po prostu robię to w czym jestem najlepsza. A dla ciebie będzie lepiej jeśli już wsiądziesz albo możesz skończyć podobnie.

Jhin odszedł jak by nigdy nic do niej nie mówił i wsiadł do pojazdu. Było ich łącznie trzy, po jednym na, każdego więźnia. Jhin trafił do tego samego pojazdu co Camille. Stalowu cień obiaśniał szczeguły planu w trakcie jazdy. W kolejnych dniach miała wyjaśniać wszystko u innych. Jhin przysłuchiwał się co mówi jednak ponownie zauważył niedociągnięcia i dziury w całości. Nawet chciał zwrucić jej ówagę lecz ta mu zawsze przerywała.

Camille: Kiedy podejdziemy do części bazy od strony wschodniej...

Jhin: Wybaz że ci przerwę jednak to co mówisz nie ma sęsu.Szara dama popatrzyła się zła na niego mrużąc lekko oczy.

Camille: Co chcesz prze zto powiedzieć?

Jhin: Jeśli podejdziecie od tej wschodniej części to jesteście praktycznie odsłonięci. To takie prostę.

Camille: Czy ty masz mnie za idiotkę? Nie wiem czy nie słuchałeś ale mówiłam, iż będziemy chronieni przez minimum dziesięciu żołnierzy.

Jhin: Obmyśliłaś opcje pułapek? Szpiegów? Skrytobujców?
Camille: Czy ty serio myślisz, że nie wyślę szpiegów lub mamy ich beznadziejnych?Mówiła bardzej podniesionym głosem zbliżając się wściekła do niego.

Jhin: Nic takiego nie powiedziałe. Poza tym cały ten plan jest... bardzo niedopracowany i bez skłądu. Brakuje tu dużo detali a dziury żucają się mocno w oczy. Planowanie jest podobne do sztuki. Lepiej się do tego nie zabierać jeśli nie znasz podstaw lub po prostu się tego nie potrafi.

W tym momęcie Camille bardzo się zdziwiła. Pierwszy raz ktoś jej sę postawił i powiedział prosto w twarz, że jest beznadziejna w czymś. To napełniło ją wściekłością. Uderzyła pięśćią w mały stół i zaczełą wrzeszczeć na niego. Obydwoje kłucili się tak ostro, że musieli zrobić postój. Camille niemal nie wybuchła z wściekłości. Kazała mu nie stawiać się z racji, że to ona ma nad nim teraz władzę tymczasową. Nawet ludzie Camille grali w kości czy w końcu ona go nie zabije. Debatowali niemal pół godziny do puki znów nie weszli na wozy i ruszyli w dalszą podruż. Od tego momętu nikt się nie odzywał już a dłuższą ciszę zagłuszył głos Jhina.

Jhin: To chociaż powiedz kto się zajmuje klanem lub w ogólnie niedalekim terenem.

Camille: Dobre uzbrojenie wystaczy.

Jhin: Serio? Tylko tyle?

Camille: Oczywiście, że nie! Lepiej abyś nie prowokował mnie bardziej bo już jestem na skraju wytrzymania.

Jhin: Nie tylko ty.

Mruknoł zły pod nosem

Camille: Powtużysz co mówiłeś?

Jhin: Pewnie Ferros jest owiele słabsze bez ciebie.

Camille: Potrzebowali by bardzo dobrych wojowników w co szczeże wątpię.

Jhin: Nie wiem czemu ale mam dziwne uczucie, że się mylisz

Camille: Twoje przeczucie jest mylnę.

Ponownie zapadła cisza a Camille prez kolejne dni objaśniała wszystkim plan. Wszyscy twierdzili, że jest doskonał oprucz Jhina. Jednak nie chciał poruszać ponownie tematu. Prawie przez całą podruż nic do siebie ponownie nie mówili. Zmniło się to dopiero w tedy kiedy dotarli na miejsce.

EDIT (30%)"Pozostań" Tom I - Powrót do domu (Jhin x Camille) PL [End]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz