Rozdział 17 [Spodkanie]

25 1 0
                                    

Obydwoje tulili się przez dłuższy czas. Kiedy jednak Jhin odsunął się od niej zauważył naszyjnik, który uratował mu życie. Chwycił by się mu lepiej przyjeć a Camille mówiła, że dostała go od ojca, lecz kiedy umarł to jakby tchnoł w niego życie. Jhin uśmiechnoł się szerzej i powoli wstawał nadal obejmując Camille. Złapali się za ręce i w milczeniu na siebie patrzyli. Kiedy już Jhin chciał iść puścił jej jedną rękę by razem dalej szli. Jhin założył z powrotem tkaninę i maskę by nikt inny poza szarą damą nie widział jego twarzy.

Jhin: Camille... tak pomysłem. Czy... chciała byś ze mną coś zjeść?

Camille: Przecież zawsze jemy razem
Powiedziała żartobliwie.

Jhin: Tak ale chodzi mi o wiesz...

Camille: Kurcze Jhin powiec mi, że chcesz mnie zaprosić na randkę
Powiedziała śmiejąc się.

Jhin: Heh no dobra. Chciała byś pujść na randkę?

Camille: No teraz mogę iść
Powiedziała lekko się śmiejąc

Jhin: To co może kolacja? Hm.

Camille: Może być

Jhin i Camille starali się omijać miasta z oczywistych powodów. Raz na jakiś czas ztrzymywali się by nacieszyć oczy swoim toważystwem. Gdy zbliżał się wieczór............

(Autokorekta jeszcze nie teraz xD)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Autokorekta jeszcze nie teraz xD)

Jhin poprosił by Camille odpoczęła a on przygotuje dla nich miejsce na kolacje. Khada znał co nieco Zaun więc wiedział gdzie będzie mugł kupić potrzebne żeczy i przede wszystkim, żeby było romantycznie.
Najpierw się skupił nad wyglądem miejsca. Długo nie musiał szukać bo znalazł mały wodospad i niewielki otwarty teren z kilkoma płaskimi kamieniami. Było to miejsce idealne. Jhin od razu szukał jakiegoś wędrowne handlarz by ten sprzedał mu co nieco. Z tym był większy kłopot, szukał przez dość długi czas jednak kiedy miał odpuścić akurat niedaleko zaczoł jechać mały wóz handlowy. Khada od razu korzystał z okazji i wykupił to co potrzebował najbardziej. Pod dosyć dużą presją czasu dokładnie przygotowywał misce by mogli razem zjeść. Gdy skończył szybko pobiegł do ukochanej. Kiedy wrócił Camille nie było. Zdenerwowany zaczoł jej szukać  a gdy ją znalazł leżała nieprzytomna. Podbiegł a ona powoli się odckneła. Złapała się za tył szyi mając grymas na twarzy.

Jhin: Co się stało?
Powiedział zdenerwowany

Camille: Nie wiem... ktoś mnie chyba uderzył aż straciłam trochę pamięci.

Jhin: Pamiętasz go?

Camille: Nie... niestety nie...

Jhin: Martwię się o ciebie

Camille: Spokojnie nic mi nie jest. Za to jestem głodna.

Jhin: No dobra. Choć
Powiedział juz uspokojenie trochę.

Jhin powoli prowadził szarą damę na jego kolacje lecz najpierw chciał aby ta zamknęła oczy. Camille posłuchali się i szła trzymając Khadę za rękę. Gdy doszli i otworzyła oczy widziała wodospad pełen kwiatów świec i poukladanych małych kamieni by podkreślały piękno miejsca. Camille była oczarowana, poraź kolejny Jhin ją zaskoczył. Khada zaprosił ja do stołu wykonanego z głazów. Na kolacje mieli owoce morza, ostrymi krewetki, kraby i homara a do picia mieli białe wino. Jhin zdjął maskę i tkaninę by widziała jego emocje na twarzy. Jedli spokojnie rozmawiając ze sobą. Powoli zaczęli wkracza na bardzo osobiste pytania, mianowicie o rodzinę i czy posiadali drugie połówki.

Jhin: Nigdy nie odczuwałem miłości do drógie osoby. Miłość do mojej widowni jest zupełnie czymś innym. A ty miałaś kogoś?

Camille: Miałam ale... trochę to źle wspominam.

Jhin: Dlaczego

Camille: Był taki jeden chłopak o imieniu Hakim. Miał przeprowadzić operacje bym stała się tym czym jestem teraz. Kilka miesięcy przed poznaliśmy się i zakochaliśmy. Kiedy pszyszedł dzień mojej zmiany on nie chciał bym była... częściowo maszyną.

Jhin: I przeprowadził ją ktoś inny?

Camille: Nie. To on przeprowadził ja tylko nie chciał tego ale tobilam to dla dobra innych. Kiedy było już po wszystkim, można powiedzieć że mnie zostawił. Nasze kontakty urwał się a ja o nim zapomniałam.

Jhin: Nie zaakceptował tego. Musiało być ci ciężko.

Camille: Nie do końca. Może to było tylko zauroczenie i nic więcej.

Po jej słowach Jhin objął jej dłoń i splutl palce by trzymać jej dłoń. Szara dama uśmiechnęła się I popatrzyła niewinnie na Khada, który bardzo ją kochał. Po jego minie było widząc spokuj

Camille: Jhin... to co ci powie nie zrazisz cię?

Jhin: Na pewno nie.

Camille: Wiem że mnie kochasz ale ja jestem owiele starsza niż wyglądam

Jhin: I jakie to ma znaczenie

Camille: Mam prawie 120 lat...
Powiedziała zniesmaczona patrząc w bok.

Uśmiech Jhin'a znikł i pojawiło się zdziwienie. Jednak szybko przeszło mu widząc zakłopotanie u jego ukochanej. Złapał ją z apoloczek by patrzyła prosto na niego.

Jhin: Masz tyle lat... a wyglądasz tak pięknie...
Powiedział romantycznym tomem.

Camille uśmiechnęła się I objęła jego rękę. Dalsza część spodkania była raczej pozytywna. Gdy zjedli, Jhin ucalowal dłoń szarej damy kłaniając się. Khada szybko ogarnoł nieporzadek i szukał dobrego miejsca na odpoczynek. Kiedy ułożył się wygodnie, Camille przytuliła się do jego klatki piersiowej. Ten objął ja jedna ręką zamykając oczy i razem zasypiając.

EDIT (30%)"Pozostań" Tom I - Powrót do domu (Jhin x Camille) PL [End]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz