Rozdział Drugi

1.6K 106 56
                                    

Nienawidziłam eliksirów i to chyba ze wzajemnością, bo była to jedyna lekcja, na którą zawsze musiałam zaspać. No ale kto normalny daje eliksiry na pierwszej lekcji i to na dodatek w poniedziałek?

Zeskoczyłam ze schodów, poprawiając swój krawat, tak by był chociaż trochę równo zawiązany, po czym rzuciłam się biegiem w kierunku drzwi do klasy od eliksirów.

Slughorn mnie nienawidził. Byłam chyba jego najgorszym uczniem, jakiego przyszło mu uczyć w całej jego karierze.

Poprawiłam krawat i otworzyłam drzwi do sali. Wzrok profesora, jak i wszystkich uczniów spoczął na mnie, więc z niezręczny uśmiechem, wygładziłam swoją spódniczkę.

— Przepraszam za spóźnienie. — mruknęłam cicho, zakładając kosmyk moich brązowych włosów za ucho.

Slughorn westchnął cicho i kiwnął głową na znak, że już się przyzwyczaił i mam stanąć w rzędzie obok pozostałych uczniów. Ustawiłam się obok moich współlokatorek i posłałam im wkurzone spojrzenie. Bliźniczki uśmiechnęły się do mnie przepraszająco, po czym Grace wyciągnęła z torby jabłko i podała mi je. Prychnęłam i z delikatnym uśmiechem, odebrałam od niej owoc.

— Więc jak już mówiłem, dyrektor Dumbledor poprosił mnie, żebym dobrał was w pary, by osoby słabsze w eliksirach miały możliwość się w nich podszkolić. Starałem się dobrać was w miarę moich możliwości, tak by uniknąć konfliktów. — powiedział Horacy, patrząc po twarzach wszystkich zebranych ślizgonów i puchonów, po czym wziął do ręki kawałek pergaminu leżący na jednej z ławek.

— Lenox Ellen i Snape Severus. — przeczytał z kartki. Brunetka wydała z siebie dźwięk niezadowolenia i z grymasem na twarzy usiadła w pierwszej ławce obok czarnowłosego.

— Conolly Elizabeth i Avery Adrian. — dwójka ślizgonów przybiła sobie piątki i ze złośliwymi uśmiecha, usiedli w ostatniej ławce za poprzednią dwójką.

— Brown Veronica i Grace. — popatrzyłam z lekką zazdrością na bliźniaczki, które przybiły sobie piątki, po czym z szerokimi uśmiechami zadowolenia usiadły w trzeciej ławce w środkowym rzędzie.

Zagryzłam mocno wargę, a pierwsze objawy paniki wybuchły w moim ciele, skoro moje jedyne przyjaciółki były razem w parze, to aż bałam się, do kogo mógł przydzielić mnie.

— Abbott Christopher i Rosier Evan. — dwójka niezbyt zachwyconych chłopaków usiadła za Severusem i Ellen.

— Potter Anette i Black Regulus. — zamarłam. Panika zalała moje ciało. Błagam wszysycy tylko nie on, proszę. — błagałam w myślach. Spojrzałam w bok, a mój spanikowany wzrok spotkał się z zimnymi, zielonymi tęczówkami młodszego Blacka.

— Ja mogę być z Regulusem. Potter i tak już nic nie pomoże, a Snape jest najlepszy z eliksirów, więc przynajmniej nas nie wysadzi w powietrze. — odezwała się Ellen, podnosząc się ze swojego miejsca. Regulus wywrócił oczami, po czym bez słowa ruszył w kierunku ostatniej ławki i usiadł bokiem na miejscu przy ścianie, opierając się o nią plecami.

— Nie ma zmian panno Lenox, Anette proszę, usiądź obok Regulusa. — powiedział nauczyciel. Zmusiłam swoje nogi do ruchu i mocno bijącym sercem usiadłam obok Blacka.

Zacisnęłam mocno szczękę, po czym odwróciłam głowę w kierunku Regulusa, który wypatrywał się we mnie zimnym spojrzeniem. Dreszcz strachu przebiegł mi po plecach.

— Widzę, że nie jesteś zadowolona, że wypadło akurat na moją skromną osobę. — zakpił, a na jego twarz wpłynął cyniczny uśmiech. Zignorowałam jego zaczepkę i odwróciłam głowę w kierunku profesora, który zdążył już przydzielić resztę par i zapisać na tablicy temat dzisiejszych zajęć.

Dzieci Burzy ➸ 𝖗𝖊𝖌𝖚𝖑𝖚𝖘 𝖇𝖑𝖆𝖈𝖐Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz