2. You Never Walk Alone

340 31 3
                                    

Stoję z tatą w jakimś miejscu. Słyszę co chwila kroki i obce głosy. Czuję się trochę przytłoczony będąc w miejscu, którego nie znam i nie wiem jak wygląda. Gdzie są położone meble, gdzie znajduje się ściana, czy nie wpadnę przypadkiem na kogoś. To wszystko wzbudza uczucie silnego dyskomfortu.

Mój tata rozmawia chwilę z jakimś facetem, a później po krótkim i dość chłodnym pożegnaniu, odchodzi, zostawiając mnie samego.

- Cześć Yoongi, jestem Namjoon, kierownik tego przedsięwzięcia. Nie musisz się bać, będziesz pod opieką jednego z naszych wykwalifikowanych wolontariuszy. Możesz mu o wszystkim mówić, wychodzić z nim na spacery. Jeśli... -facet urywa swoją wypowiedź, a ja czuję, że ktoś nowy staje blisko mnie.

- Czyżby mój nowy podopieczny?~ Aaa, wyglądasz jak koteczek! - mówi dość głośno jakiś chłopak.

- Hoseok, to nie nim będziesz się zajmować - wzdycha - Idź usiądź i poczekaj cierpliwie na niego.

- Szkoda - słyszę kolejne westchnięcie, ale tym razem rozczarowania - Jest uroczy i mały, schowałbym go do kieszeni - stwierdza, a ja lekko się krzywię. Czuję się dziwnie.

- Nie odstraszaj go. To podopieczny Jungkooka. Masz niedaleko swój domek, będziesz mógł go odwiedzać. Tylko bez zbędnych emocji i ekscytacji, tak Hosiu?

- Tak jest kapitanie! - czuję jak klepie mnie po ramieniu - powodzenia młody, pewnie się jeszcze spotkamy - po tym odchodzi. Jego głos był miły i pełen ekscytacji. Dobrze, że na niego nie trafiłem, jest zbyt radosny jak dla mnie.

- O, to jest twój opiekun. Yoongi, poznaj Jungkooka - odzywa się po chwili mężczyzna, a ja czuję jak ktoś ściska moją dłoń.

- Cześć, jestem Jeon Jungkook i spędzimy razem sporo czasu. - Zauważam od razu, że ma bardzo przyjemny głos, a jego dłoń jest miła w dotyku. - Jestem twoim opiekunem, więc będę ci pomagać, będziesz mógł ze mną porozmawiać i spędzić miło czas, a przynajmniej mam nadzieję, że tak będzie. Chodź, zaprowadzę cię do domku - stwierdza, ale ja stoję w miejscu. Nie umiem sam się przemieszczać, tym bardziej po obcym miejscu - Oh, nie masz laski? - pyta, a w jego głosie słyszę lekkie zdziwienie.

Poczułem się gorzej. Tata ma rację, powinienem pogodzić się z sytuacją i nauczyć się żyć, a ja stoję od kilku miesięcy w miejscu i nie umiem się podnieść. Ten wyjazd miał mi pomóc, ale teraz myślę, że sobie nie poradzę. Poraz pierwszy od długiego czasu zaczynam mieć obawy i się boję, zamiast czuć zobojętnienie.

- Nauczymy się, nie martw się - czuję jak bierze mnie pod ramię i prowadzi w jakieś miejsce. Teren jest nierówny i zrobiło się gorąco, więc jesteśmy na zewnątrz. Z tego co zdążyłem usłyszeć będę mieszkać w drewnianej chatce - Już jesteśmy. Chcesz łóżko po lewej czy po prawej?

- Będziemy mieszkać razem? - pytam zaskoczony. Myślałem, że będę mieć chociaż swój pokój i nie będę kontrolowany cały czas.

- Nie martw się, nie chrapię - śmieje się cicho, po czym prowadzi mnie do łóżka, na którym siadam. Jest miękkie, chociaż się wyśpię - Są dwa łóżka, twoje będzie w takim razie te po lewej stronie. Przed łóżkiem stoi twoja komoda. Włącznik od światła jest przy drzwiach wejściowych. Drzwi od łazienki są między łóżkami, a tam prysznic, toaleta i umywalka w każdym z rogów. - opisuje mi krótko nasz domek.

Chciałbym zobaczyć jaki kolor ma moja pościel, czy kolor ścian jest stonowany czy raczej krzykliwy, czy łazienka wygląda na czystą, czy komoda jest w starszym czy nowszym stylu. Szkoda, że mogę to sobie wszystko tylko wyobrazić.

- Wiem, że możesz się czuć teraz przytłoczony. Chcę, żeby nasza relacja nie wyglądała jak opiekun i podopieczny, chciałabym zostać też twoim kolegą - siada na swoim łóżku, a sądzę tak, bo zaskrzypiało - Mam dwadzieścia lat, jestem tu pierwszy raz, ale bardzo się z tego cieszę. Pochodzę z Seulu, jestem w trakcie studiów na kierunku pedagogicznym. - zamyśla się chwilę - Lubię słodyczę, więc podzielę się chętnie swoimi zapasami. Też mi coś o sobie opowiesz, Yoongi? - pyta, a ja kręcę głową na boki.

Zamiast rozmawiać z nim bawię się swoimi palcami ze spuszczoną głową. Miał rację, czuję się przytłoczony, dlatego nie będę z nim rozmawiać. Może będzie miał mnie dość, przygarnie kogoś innego, a mnie wyślą do domu? Kompletnie nie podoba mi się to miejsce i ten człowiek. Będzie chciał mnie otworzyć, rozmawiać o tym jak się czuję, będzie mnie zmuszać do jakiś bezsensownych zajęć, które tylko teoretycznie będą mi pomagać funkcjonować. Tylko ja nie chcę tak funkcjonować, chcę, żeby było jak dawniej. Przez te myśli narasta we mnie złość pomieszana z flustracją. Mam ochotę wszystko porozwalać i wyjść. Kolejna emocja, której dawno nie czułem.

- Oh, okej. Dam ci trochę czasu na przystosowanie się, a ja pójdę po coś do jedzenia, hm? Pewnie jesteś głodny, z tego co wiem przyjechałeś z daleka - podnosi się i otwiera drzwi - Zaraz wrócę - po tym wychodzi i zamyka drzwi za sobą.

Siedzę w tej samej pozycji, ale zaraz zaczynam dotykać rzeczy naokoło. Zbieram się nawet na wstanie i przekonanie się czy rzeczywiście jest tak jak mówił. Jest, nie kłamał. Stoi komoda, dwa łóżka, a między nimi są drzwi. W pewnym momencie potykam się o swoją torbę. Najwyraźniej przyniósł ją, to było miłe z jego strony.

- O, i jak? Już mniej więcej wiesz gdzie co jest? - pyta wchodząc nagle, a ja się wzdrygam i prostuję. Przestraszyłem się i zawstydziłem. Zrobiło mi się głupio, może nie powinienem wszystkiego tak dotykać. - Będę od teraz pukać zanim wejdę, okej? Nie chciałem cię przestraszyć.

- Nic się nie stało - docieram na swoje łóżko, na którym siadam po turecku. Poczułem bardzo przyjemny zapach, na który moje ślinianki zaczęły działać.

- Mam obiad ze stołówki. Hoseok mówił, że jest całkiem dobry, on jeździ na te turnusy jako wolontariusz od kilku lat, więc możemy mu chyba zaufać, jak sądzisz? - stawia mi na nogach tace - To ramen, trochę wołowiny i ciastka ukradłem. Jedz, jedz. Jesteś strasznie chudy, Yoongi - Mówi jak moja mama.

Postanawiam tym razem nie stawiać oporu i spróbować jedzenia. Jest dobre, a nawet bardzo dobre. To dziwne, bo nigdy na wycieczkach nie doświadczyłem smacznego posiłku. Ten chłopak albo chce mi się przypodobać albo jest najzwyczajniej miły. Jak narazie będę trzymać go na lekki dystans.

- Jak to będzie wyglądać? - pytam podczas jedzenia. - Mój pobyt tutaj.

- Cóż, od rana są zajęcia w grupie, później mam zamiar porobić z tobą trochę ćwiczeń, które mają na celu poprawić twoją samodzielność, a potem mamy czas wolny. Jest tu jezioro, las, będziemy mogli chodzić na wycieczki, kiedy tylko będziesz chciał. - mówi z pełną buzią mlaszcząc przy okazji. - Ale wszystko powoli, nic na siłę. Nie będę cię w zmuszać ani nic. W końcu jesteśmy kolegami.

"Kolegami". Nie jesteśmy nimi i nigdy nie będziemy. Za kilka miesięcy o mnie zapomni i wróci do swoich normalnych znajomych, jestem tego pewny. Będę odsiadywać zajęcia i robić niedbale te jego ćwiczenia, a później siedzieć w pokoju. Tak, taki mam plan.

Ja nie zasługuję na przyjaźń.

COLOURLESS °• Yoonkook•° Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz