one

2.1K 102 172
                                    


Po balu zimowym wszyscy się rozeszli, włączając w to Eleven Jane Hopper i Mike'a Wheelera.

Było około godziny dwudziestej, nastał już późny wieczór, więc oboje z ciężkim żalem oderwali się od tańców i ruszyli w stronę wyjścia z sali gimnastycznej Middle School w Hawkins. Mike przytrzymał oczywiście drzwi swojej towarzyszce, która z uśmiechem na twarzy wyszła. Chłopak obiecał jej, że odprowadzi ją do Hopper'a.

Gdy znaleźli się na dworze, splotli swoje palce nieśmiało, przez co przez ich ciała przeszedł przyjemny dreszcz. Byli ze sobą bardzo blisko, ale ich uczucia stanęły pod znakiem zapytania. Pomimo to obydwoje w głębi serca czuli, że to coś więcej niż przyjaźń. Skierowali się na chodnik prowadzący do domu El.

Mike poczuł, jak Eleven wzdrygnęła się od zimna, więc bez zastanowienia oddał jej marynarkę.

- Tak lepiej? - zapytał, na co dziewczyna kiwnęła głową.

- Ale tobie nie będzie zbyt zimno? - spytała po chwili.

- To nie jest ważne, El - odparł chłopak troskliwie.

Szli tak w ciszy, nasłuchując grania konika polnego gdzieś w oddali. Eleven odgarnęła swoje krótkie, brązowe włosy za ucho i spojrzała na młodego Wheeler'a.

- Mike? -

- Tak? - odwrócił głowę w jej stronę.

- Czy istnieje coś więcej, niż przyjaciel? - zapytała cicho.

Mike osłupiał. Wydawało się to oczywiste, ale przecież Eleven nie rozmawiała o tym pewnie z Hopper'em, który stanowił dla niej pewien rodzaj ojca przez ten czas.

- No w zasadzie, hm, tak. Istnieje - powiedział, powoli czując, co dziewczyna ma na myśli.

Szatynka zmarszczyła brwi.

- A jak to się nazywa? - zapytała niecierpliwie, mocniej ściskając dłoń chłopaka.

Mike westchnął i przez chwilę nie wiedział, jakie ma dobrać słowa.

To przecież El. Ona cię zrozumie.

- Miłość - odrzekł niepewnie, spoglądając na nią piwnymi oczami. Jednak gdy zobaczył tą znajomą, kochaną twarz o łagodnych rysach, dodał pewniej:

- To się nazywa miłość.

Byli już pod chatką Hopper'a. Mike spojrzał znacząco na Eleven. Przez chwilę panowała cisza, lecz nie była ona niezręczna, tylko spokojna.

- To ja... czuję... do ciebie miłość - wypaliła szybko, szeptem, bojąc się, że Hopper to usłyszy i oblała się rumieńcem. Dziewczyna czuła, że musi to w końcu powiedzieć, ale dalej nie była pewna, czy to dobry pomysł.

- Chyba - dodała nerwowo, widząc minę chłopaka.

O Boże. Czy ona mi właśnie wyznała, że mnie kocha? - to była pierwsza myśl chłopaka. Po chwili się jednak zreflektował i spojrzał w czekoladowe oczy jego towarzyszki. Sam nigdy się nie zastanawiał nad uczuciami do Eleven, jednak teraz pod wpływem jej wyznania wszystko stało się jasne.

- El... ja też to do ciebie czuję. Na początku nie wiedziałem, jak to określić, ale... kocham cię, Eleven - odszepnął i przybliżył się tak, że między dziewczyną ubraną w niebieską sukienkę, a nim zostało kilka centymetrów.

Owa dziewczyna uśmiechnęła się lekko i po chwili doświadczyła drugiego pocałunku tego pięknego dnia.

...
wiem, że to strasznie przesłodzone, ale chcecie, to macie

𝐈𝐍𝐅𝐈𝐍𝐈𝐓𝐘 I mileven one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz