seven

811 55 39
                                    


Mike Wheeler stał pod białymi drzwiami chatki Hoppera, przebierając nogami i nerwowo ściskając bukiet kupionych przez niego kwiatów w spoconych dłoniach. Miał szczerą nadzieję, że otworzy mu Jane i przede wszystkim mu wybaczy. Jego serce i kolana, które miękły na widok tej dziewczyny nie mogły już znieść ich pseudo-kłótni, która się ciągnęła odkąd niezbyt subtelnie dał jej znać, iż jej obecność przeszkadza mu i chłopakom w grze i żeby wróciła do domu. Nie wiedział co ma robić, w końcu nie miał doświadczenia w przeprosinach. Zapukał rytmicznie do drzwi, wyglądając za okno.

Usłyszał krótkie „już idę!" po drugiej stronie i mimowolnie się uśmiechnął na widok dziewczyny w kolorowej sukience, z opadającymi na czoło brązowymi niesfornymi lokami, która mu otworzyła. Eleven zmarszczyła brwi i zmierzyła go uważnie wzrokiem, zakładając ręce.
— Słucham — powiedziała, z trudem powstrzymując się od tradycyjnego powitania, jakim było rzucenie mu się na ramiona.

Mike podrapał się po karku, wbijając wzrok w podłogę.
— Jesteś sama? — spytał głupio, choć przecież nie to było istotne.
Szatynka przewróciła swymi oczyma i rozejrzała się, widząc tylko parę drzew i świecące słońce.
— Jakie to ma znaczenie? — mruknęła.
Ciemnowłosy chłopak westchnął i spojrzał jej głęboko w oczy, co za każdym razem skutkowało motylkami w jej brzuchu.

— Przepraszam, Eleven — zaczął powoli. — Przecież wiesz, że jesteś dla mnie najważniejsza — rzekł najspokojniejszym tonem, jakim był w stanie teraz przemawiać. Dziewczynie zaświeciły się czekoladowe oczy, jednak starała się zachować chłodny ton głosu.

— Nie byłabym taka pewna — stwierdziła i położyła swoją małą dłoń na kołnierzyku pasiastej koszulki chłopaka. Spojrzała na kwiaty trzymane w jego rękach i nieświadomie zachichotała. Mike bez słowa, w nadziei, że zaczyna o tym zapominać, wręczył jej bukiet i nie przerywając kontaktu wzrokowego zaczął mówić.

— El, gdybyś nie była najważniejsza, nie czekałbym 353 dni na ciebie, nie zabrałbym cię na bal i nie opiekowałbym się tobą. Jesteś wyjątkowa i nie chcę zaprzepaścić wszystkiego przez moje głupie słowa — wyszeptał szybko.

Nastąpiła cisza. Faktycznie, przecież to wszystko nie miało sensu... nieważne czego by ten chłopaczyna nie zrobił, Eleven Jane Hopper zawsze mu wybaczy.
Dziewczyna tylko kiwnęła głową i pocałowała go krótko w usta, wzdychając. Nie potrafiła się na niego długo gniewać.
— Kocham cię, wiesz? — szepnęła mu cicho do ucha.
— Ja też.
Oboje zaczęli się śmiać w swoich objęciach, aż poczuli czyjąś obecność w pokoju.

— Co tu się wyprawia? — był to naturalnie Jim Hopper.

cześć, napisałam to trzy godziny przed zwiastunem st, więc z moim zdrowiem psychicznym jeszcze wszystko w porządku.
ja chyba umiem pisać tylko takie urocze mileven, bo inaczej mi po prostu nie wychodzi.
taka piosenka, to get in the mood to "wasting time" calpurni.

𝐈𝐍𝐅𝐈𝐍𝐈𝐓𝐘 I mileven one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz