two

1.5K 83 90
                                    


31 grudnia 2018

Była już ciemna noc, nadchodził nowy rok 2019. Millie Brown postanowiła urządzić imprezę z okazji Sylwestra, zapraszając tylko najbliższych, więc nie była ona zbyt huczna.
W jej domu w Londynie panowała teraz miła atmosfera, wszyscy w oczekiwaniu na noworoczne fajerwerki siedzieli w salonie, bądź szli do białej i nieskazitelnie czystej kuchni pani Brown w celu zdobycia jakiś przekąsek bądź napoju. Rodzice dziewczyny wyszli na spotkanie ze znajomymi, ufnie powierzając całą posiadłość ich piętnastoletniej córce.

Wszystko przebiegało dobrze, goście byli zadowoleni.

Uwaga gospodyni skupiała się jednak na jednej osobie. Co prawda nie była bardzo upita, (bo pomimo poprawności tego przyjęcia alkohol tam był) ale co  jakiś czas musiała zerkać mimowolnie w stronę Finn'a Wolfharda, ubranego w zwykłą koszulkę i spodnie, roześmianego z powodu licznych żartów Caleb'a.
Szatynka patrzyła na tę znajomą, szczupłą twarz, jasne piegi pod ciemnymi oczami, wąskie usta i białe, równe zęby. Te ciemne, gęste i kręcone włosy. Uwielbiała go, ale do tej pory to uwielbienie klasyfikowała jako dobrą przyjaźń. Co prawda była to przyjaźń inna niż ta z Noah chociażby, ale mimo wszystko tylko przyjaźń, nic więcej. I miała pewność, że tak samo czuje Finn. To uczucie sprawiało, że czuła się smutna, nawet jeśli w pełni się z tym zgadzała i to rozumiała.
Ocknęła się i ziewając powróciła do ożywionej rozmowy z Sadie Sink, która uśmiechnięta dyskutowała z nią o nowym sezonie Stranger Things.

Chłopak siedzący niedaleko dziewczyn, ostatnio był w lekkiej rozsypce. Calpurnia, TO i prace nad kolejnym sezonem serialu męczyły go. Pomimo to był tym samym, energicznym i uśmiechniętym Finn'em.
Ostatnio dużo myślał o tym, co będzie się działo z jego życiem w przeciągu kilka lat; po zakończeniu produkcji, w których teraz występuje. Czy urwie się kontakt z obsadą? Pewnie nie. Miał taką nadzieję. Z wszystkimi miał dobre kontakty, ale jego relacja z Millie była... inna. On to dobrze wiedział, ale nigdy otwarcie o tym nie mówił. Sam nie wiedział, jak to ująć.

Napił się łyka piwa z puszki i wziął chipsa z miski, melancholijnie obserwując jak niektórzy ludzie z sąsiedztwa za oknem przedwcześnie puszczali fajerwerki.

***

Po dłuższym czasie Millie stanęła na środku pomieszczenia i poprawiając swoją sukienkę oraz klaszcząc głośno w ręce, przemówiła:
— Jak wszyscy tutaj wiemy — uśmiechnęła się — Zaraz rozpocznie się nowy rok 2019. Wszystkich was uwielbiam, pamiętajcie — piwne i niemal czarne oczy spotkały się na chwilę. Czas się zatrzymał, ale Millie dokończyła mówić:
— Za dziesięć minut północ... chodźmy na zewnątrz! — krzyknęła entuzjastycznie, po czym wszyscy wyszli przed dom Brown'ów, rozmawiając i wspominając wydarzenia z tego roku.
Millie odwróciła się, aby wziąć wszystkie fajerwerki, lecz gdy miała już wychodzić, zauważyła ze w jasnym pomieszczeniu został Finn. Zaskoczona spojrzała na niego pytająco.
On westchnął cicho. Nie miał pojęcia, dlaczego ma zamiar to zrobić. Może to ta piękna sukienka, czy też jej oczy? A może to tylko
alkohol?
— Millie... musimy porozmawiać — zaczął powoli, stukając swoimi długimi palcami w marmurowy blat.
Dziewczyna uniosła brew.
— O czym? — usiadła przy wyspie i spojrzała w hipnotyzujące wręcz teraz oczy Wolfharda.
Finn zawahał się. Może teraz zrujnować całą ich relację.
— Co jest między nami? — rzucił szybko.
— Czuję się z tobą ostatnio inaczej — dodał poważnie.
Millie westchnęła. A jednak. Osłupiała się na niego spojrzała. Nastała chwila niezręcznej ciszy, obydwoje tylko się wpatrywali w sufit, w podłogę i niepewnie na siebie.

Po dłuższej chwili milczenia szatynka obciągnęła sukienkę do dołu i mruknęła:
Nie wiem. Ale ja też czuję się inaczej. Jakby... czegoś mi brakowało — zamyśliła się zapatrzyła w sufit.

Finn kiwnął głową powoli.

— Tak. W takim razie, mo... — zaczął mówić, ale do domu wpadł zdyszany Gaten.
Finn i Millie szybko odwrócili głowy.
— Chodźcie, wszyscy czekają! — zawołał.
Wdzięczna szatynka odwróciła się i przytaknęła. W głowie miała mętlik. Co ma powiedzieć Finn'owi? Nie umie tego przecież nawet opisać. spojrzała na niego przepraszająco raz ostatni.
Zrezygnowany chłopak ruszył za nią.

Wyszli na zewnątrz, gdzie czekało kilka osób. Było zimno, wszyscy jednak nie mieli na sobie ubrań wierzchnich.
Roztrzepana Millie wzięła do ręki zapalniczkę i przy pomocy chłopaków zaczęła odliczać, aby wystrzelić w górę.
Finn jej pomógł, ale był bardzo zamyślony. Zaczął się jej przyglądać po chwili, zapominając w ogole o okoliczności, jaką był Nowy Rok.
— Trzy... dwa... jeden...! — w górę wystrzeliły kolorowe światła. Wszyscy składali sobie życzenia i przytulali się.

Brown rozejrzała się. Wszyscy byli tacy szczęśliwi. Półprzytomna spojrzała na samotnego chłopaka z kręconymi włosami.

Finn po chwili złapał Millie za rękę. Przez ich ciała przepłynął przyjemny dreszcz, zanim jeszcze się zorientowali, co robią. Spojrzeli na siebie. Wszystko wokół wydawało się zamazane. Widzieli tylko swoje sylwetki.
Chłopak zaciągnął ją na trawnik z drugiej strony domu i przysłuchując się dźwiękom strzelających fajerwerek, spojrzał w jej czekoladowe oczy i przybliżył ją do swojego torsu. Nie wiedział co robi, w końcu napił się alkoholu i czuł, że to słuszne.
— Millie, choćbym tego żałował przez całe życie, nie zabij mnie za to — mruknął i wpił się w jej usta, zgodnie z tradycją noworoczną o pocałunku.

Ona, bardzo oszołomiona zesztywniała od jego delikatnego dotyku, który tak ją przecież koił, lecz po chwili niepewności oddała zdecydowanie pocałunek wysokiego chłopaka. W końcu skoro słowa nie opiszą jej uczuć, opiszą je gesty.

𝐈𝐍𝐅𝐈𝐍𝐈𝐓𝐘 I mileven one shots Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz