Rozdział 2

188 5 0
                                    

Mieliśmy idealne wyczucie moja mama wróciła dosłownie pięć minut po tym, jak skończyliśmy.
Zdążyłam się szybko ubrać i wyszłam do niej przywitać ją po pracy.
— Cześć mamo. — Uśmiechnęłam się do niej szeroko mając nadzieję, że nie było nas słuchać aż na dworze.
— Mogłabyś powiedzieć Harry'emu żeby przeparkował auto? Zmieścimy się we dwójkę na podjeździe, ale musi się przesunąć.

Jak zawsze obdarzyła mnie szerokim i promiennym uśmiechem. Postawiła siatki z zakupami na stole w kuchni i uścisnęła mnie jak co dzień na przywitanie. Skinęłam na jej prośbę głową i wróciłam do pokoju.
— Mama prosi żebyś przeparkował auto, to oboje zmieścicie się na podjeździe.
— Właściwie, ja bym się już zbierał.
— Co? Przecież miałeś zostać na film, posiedzieć ze mną.
— Przecież siedziałem — stwierdził zabierając telefon z biurka.
— Ale my tylko uprawialiśmy seks...
— To też jest spędzanie czasu — mrugnął do mnie okiem i cmoknął delikatnie w czoło.— Do zobaczenia jutro?
— Tak, do zobaczenia — mruknęłam pod nosem i usiadłam zrezygnowana na łóżku.
Tak bardzo łudziłam się, że zostanie, że spędzimy trochę czasu razem na czymś totalnie bezsensownym jak oglądanie filmu, czy granie w głupie gry.
Nie czuje, by mnie wykorzystał, bo to przecież ja tego chciałam, ale czuję się źle i podle, że tak po prostu sobie po tym wyszedł.
Jutro też nic razem nie zrobimy ciekawego, w weekend będzie leczył kaca i pewnie większość prześpi.
Tak bardzo tęsknię za naszymi początkami, kiedy każdą sekundę pragnął spędzać ze mną. Za czasami, gdy to ja byłam na pierwszym miejscu i okazywał mi tak dużo zainteresowania i uczuć, że czułam się jak księżniczka. Teraz, czuję się bardziej jak kopciuszek na początku bajki.

Wzięłam głęboki wdech i postanowiłam nie siedzieć resztę dnia w pokoju. Związałam długie brąz włosy w wysokiego koka i wyszłam pomoc mamie rozpakować siatki.
Od kilku lat mieszkałam tylko z mamą, bo tata wyjechał do pracy za granicę. Im też nie układało się dobrze, ale postanowili się nie rozwodzić. Mam wrażenie, że te kilometry, które ich dzielą pomogły w umocnieniu więzi. Mama czasem wspomina, że tęskni za tatą a jeszcze kilka lat temu nie byłaby w stanie wypowiedzieć takich słów.
— Dzwonił tata, wiesz? — zaczęła rozmowę chowając płatki śniadaniowe do szafki.
— I co mówił? Dzieje się u niego coś ciekawego?
— W wiecznie gorącej Hiszpanii zawsze się coś dzieje — zaśmiała się. — Mówił, że hotel w którym pracuje poszukuje pracowników na sezon letni, może byś się zgłosiła?
— Ja? — zszokowałam się otwierając szeroko buzię, która ułożyła się w kształt litery O.
— No tak, przecież angielski znasz perfekcyjnie, Hiszpańskim też umiesz się posługiwać a możesz potraktować to jako wakacje, bo dwa dni w tygodniu masz wolne tylko dla siebie.
— Nie wiem... Przecież mam tu chłopaka, ciebie.
— Harry jak kocha to poczeka a ja też nigdzie ci nie ucieknę. Zastanów się, zadzwoń do taty. To może być okazja na super przygodę. — Mama tak entuzjastycznie o tym opowiadała, jakby sama miała ochotę za chwilę zadzwonić i zaoferować, że przyleci.
Z jednej strony miała rację, to mogłaby być naprawdę super przygoda a i zarobiłabym trochę pieniędzy.
— Jest kilka etatów i stanowisk, może twoi znajomi też by pojechali. Zawsze byłoby Ci raźniej — dodała mama chowając ostatni produkt spożywczy do siatki.
— Tak, zapytam — odpowiedziałam nie mając nawet najmniejszego zamiaru mówić o tym komukolwiek oprócz Harry'ego.

Dość głośno zaburczało mi w brzuchu, więc chwyciłam banana leżącego w koszyczku i od razu go pochłonęłam. Myślałam, że lody napełnią mój żołądek na jakiś czas, ale jak widać seks trochę wykończył mój organizm.
Chwyciłam jeszcze jednego banana i usiadłam obok mamy na kanapie.
— Jak było w pracy?
— Jak zawsze. Dużo papierów, szef złośliwy, ale kawę mają dobrą! — zaśmiała się.
Moja mama zawsze próbowała znajdować plusy w złych lub przykrych sytuacjach. Nie skupiła się na tym co złe, tylko właśnie na tych małych, drobnych plusach sytuacji.
— Nie myślałaś o zmianie pracy?
— Ta jest w miarę dobrze płatna, a wiesz ze przydadzą nam się pieniądze.
— Wiem, ale komfort pracy też jest ważny.
— Ty się o mnie nie martw. Otrzymasz świadectwo, pójdziesz do pracy i będzie nam łatwiej. — Uśmiechnęła się promienie i pogładziła moje ramię dłonią.
— Wiem, głupio mi, że muszę prosić cię o pieniądze.
— Daj spokój. Ojciec nam pomaga, więc to co przyślę on daje tobie.
— Kocham cię, mamo — uścisnęłam ją mocno i wróciłam do poprzedniej pozycji wbijając wzrok w telewizor.

Toksyczna miłość | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz