-Zobacz V. To jeż, a jeż robi muuuu- rzekł złoty maknae spoglądając na kota, zajadajacego serek topiony przy umywalce.
-nie Kookie. To jest Jimin, a Jimin robi "ajskjuz mi"! - odpowiedział Tae przytulając się do krągłych pleców młodszego.
-tak trochę... wygląda jak ty- zaczął Kook, przekrzywiając głowę w kierunku południowym 52 metrów nad poziomem J-hope'a. Kim spojrzał na jego bawolą karkówkę i prychnął.
-jestem lepszy od Jimina... - obruszył się, przekrecajac mózgowie o 12 stopni Celsjusza. Przez chwilę poczuł zagrożenie płynące ze strony Park'a, lecz zorientował się, że była to po prostu spalenizna wydobywająca się z prania Namjoon'a. Jungkook odchylił czaszkę i ujrzał minę Taehyung'a, która wyrażała tylko jedno. A mianowicie, "przywaliłeś mi kaloryferem, ale Ci tego nie powiem, bo jesteś bliski mojemu parapetowi".
-Taeeeś- Królik szturchnął Aliena w nerw guzikowy poprzecznie prążkowany- wiesz, że jesteś dla mnie ważny i mógłbym oddać tobie mój ostatni na świecie serniczek?
Na te słowa koreańczyk rozszerzył swoje gałki oczne i wtulił się w twarz tego, który nie urodził się pierwszy w Busan.
-Jeon...-załkał starszy, rozklejając się niczym chińska podeszwa- dodałbym ci mój ostatni kawałek pasztetu podlaskiego...- mówił gładząc swojego kochanka, po zębach umytych nową pastą Oral-B, która automatycznie wybieli wasze zęby już po pierwszym użyciu! (Oral-B, zgłoście się, bo chcę dostać hajs za tą reklamę)
-Och, Tae! Kocham Cię- wykrzyczał Jungkook przytulając swojego ukochanego, który od razu to odwzajemnił, zastanawiając się, jak piękne byłyby ich ptaszki.