Rozdział 4

2.1K 91 6
                                    

Wstałam o godzinie 7:57. Muszę się już zacząć ogarniać. Wypełzłam z łóżka i skierowałam się do łazienki. Tam zrobiłam wszystkie poranne czynności a następnie poszłam do szafy. Wybrałam granatową sukienkę przed kolano, rozkloszowaną. A dobrego zwykle białe trampki. Wzięłam tez małą torebkę na łańcuszku i zeszłam na dół. Ciocia siedziała właśnie na kanapie i oglądała telewizje, co jakiś czas biorąc łyk kawy.
- O, ładnie wyglądasz
- Dzięki ciociu, zrobię sobie kanapkę na drogę i idę bo się spóźnię.
- Gdzie?
- No na zakończenie roku szkolnego
- Aaaa no tak to dzisiaj- odpowiedziała i kontynuowała oglądanie telewizji.
Wzięłam przez siebie zrobioną kanapkę i wyszłam. Po drodze konsumowałam swoje śniadanie. Gdy tak szłam, w pewnym momencie przechodziłam obok domu, w którym wczoraj była impreza. Domu Paytona. Przyspieszyłam trochę aby nie spotkać go jakby wychodził akurat z domu.
Usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi, po chwili ujrzałam Payta. Super. A wręcz cudownie. Naprawdę zaczęłam go lubić, ale na początek dnia nie chce mi się jakoś z nim rozmawiać. Olałam go i poszłam dalej. W pewnej chwili ktoś zaczął iść obok mnie. Miałam nadzieje, że to nie był on. Odwróciłam się i ujrzałam Dylana. Boże dzięki.
- O hej- przywitałam się z chłopakiem i go przytuliłam, ten odwzajemnił uścisk. Gdy przytulała Dylana zobaczyłam, że Payton, który szedł za nami, jakoś dziwnie się na nas patrzył. Był zazdrosny? Nie mam pojęci. Tak czy siak Dylan odprowadził mnie do szkoły, bo tez sam szedł w kierunku swojej. Przez całą drogę rozmawialiśmy o różnych rzeczach. Nawet nie pamietam o czym. Ale naprawdę fajny gość z niego.

Byliśmy już pod szkołą. Przy bramie wejściowej czekała na mnie Meghan. Pożegnałam się z chłopakiem i znów go przytuliłam. Podeszłam do Meg, a ta jak to ona, zaczęła już robić teorie spiskowe na temat mnie i Dylana.
- Uuuuaaaa a kto to był? - spytała z zaciekawieniem.
- Dylan, taki jeden, chodzi do szkoły obok. Poznałam go przypadkiem, a potem spotkaliśmy się na imprezie u Paytona.
- O właśnie, chciałam cię zapytać, działo się coś ciekawego?
- Ale gdzie?
- No na imprezie.
- A nic. Impreza jak impreza. Gra w butelkę i te sprawy.
- Czyli nic nowego?
- No. Oprócz tego, że całowałem się z Dylanem to nic- po moich słowach dziewczyna spojrzała na mnie z podekscytowaniem i zdziwieniem jednocześnie.
- Czekaj, chwila, z tym co cię odprowadził?
- Tak
- Jak? Pewnie jak graliście?
- No tak, ale nie trwało to długo- powiedziałam i razem skierowaliśmy się w stronę sali gimnastycznej.

Po zakończeniu roku pożegnałam się z Meghan i poszłam do domu. Po drodze dostałam sms'a.
Payton
Hej, chcesz wpaść do mnie? Nie mam co robić.

Stwierdziłam, że i tak nic nie mam do roboty, więc pójde.
Ja
Dobra, będę za półgodziny bo muszę się przebrać.
Payton
Ok

Szybkim krokiem doszłam do domu. Pobiegłam do pokoju się przebrać. Ubrałam moją ulubioną, bordową bluzę bez kaptura, czarne jeansy i vansy w szachownice. Wyszłam z domu i po chwili byłam u Payta. Zapukałam. Nie musiałam długo czekać. Payton praktycznie od razu otworzył drzwi. Przywitałam chłopaka na powitanie. I weszłam do środka od razu usiadłam na kanapie.
- To co robimy?- spytałam
- Netflix?
- No dobra, ale zamówmy jedzenie- powiedziałam błagalnym głosem do chłopaka.
- w sumie jestem głodny więc dobra, a co? Pizza czy sushi?
- Pizza, sushi już jadłam dzisiaj- zaśmiałam się.
- No dobra- wziął telefon i zadzwonił do pizzeri. Wzięliśmy dwie dwie pizze, jedna hawajska, a druga szynka i pieczarki.
- Co oglądamy?- zapytał
- Star wars! - powiedziałam szybko
- Serio? - popatrzył się na mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy- coś innego bo to nudne
-  O jezu no dobra, to w takim razie ty wybierz.
- horror
- Nigdy w życiu, człowieku!
Po chwili negocjacji włączyliśmy jakiś pierwszy lepszy film. Naprawdę fajny.
Podczas oglądania siedziałam obok Paytona dość blisko. W sumie to nie wiem czemu. Było mi niewygodnie dlatego położyłam głowę na jego ramieniu. Nie to, że coś ale tak było mi serio wygodniej. Kątem oka widziałam jak chłopak się uśmiecha. Ja w tym czasie zakładałam się pizzą. Po skończonym seansie sprawdziłam godzinę. 15:12. No spoko.
- Muszę już iść- powiedziałam, a chłopak posmutniał.
- Naprawdę? - spytał z nadzieją, że zmienię zdanie.
- Tak, muszę pomóc cioci w ogródku- zmyśliłem szybko, nie chciałam już dłużej siedzieć u Paytona bo jednak wolałam być już w domu.
- No dobra- powiedział i wstał razem ze mną z kanapy. Wychodząc przytuliłam go na pożegnanie a ten znów się uśmiechnął tak jak podczas oglądania filmu. Poszłam do domu tam padłam na łóżko w swoim pokoju włączyłam laptopa i przez resztę dnia oglądałam seriale.


___________________________
Jest i kolejny rozdział. Tym razem nieco krótszy. ☀️

~Loppi~

Maybe someday || Payton Moormeier   [Zakończona✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz