Rozdział 6

1.9K 92 11
                                    

Wyszłam z domu. Szybkim krokiem szlam do Meghan. Po jakiś 20 minutach doszłam na miejsce. Zapukałam i po chwili w drzwiach ujrzałam przyjaciółkę.
- Heeeej- przytuliłam ją
- Hejka, chodź do salonu, jestem sama w domu, więc nie musimy iść do mojego pokoju- po jej słowach usiadłam na kanapie.
- A więc co to był za chłopak?- powiedziałam uśmiechając się z podekscytowania.
- Naprawdę już o tym gadamy? Myślałam, że jakieś jedzenie zamówimy.
- Oooo dobry plan, możeeeeee hmmmm- zastanawiałam się- sushi!- krzyknęłam
- Okej- podniosła telefon i zadzwoniła po sushi. Po zamówieniu posiłku zaczęłyśmy rozmawiać.
- To powiesz mi co to był za chłopak?
- To był.... yyyy.... kolega, tak to kolega- zakłopotała się
- No tak na pewno. I obściskiwałaś się z nim po przyjacielsku, no już ci wierze.
- No dobra, dobra... To był Jackson. Znam go od dawna. Bardzo dawna. I właśnie od dziś jesteśmy razem.
- Nienawidzę cię !!!! Jak mogłaś mi o nim nie powiedzieć!! - zaśmiałam się
- Przepraszaaaaammmm, a teraz ty mi opowiadaj, jak było z Dylankiem?
- Byliśmy tylko na spacerze, a potem u niego...
- I nic się nie wydarzyło?- powiedziała zawiedziona
- To znaczy wiem, że ja mu się podobam...
- Powiedział ci to?
- Spytał się mnie czy ten pocałunek na imprezie coś znaczył.. a ja takie że go bardzo lubię ale to było tylko wyzwanie i tak dalej. A potem on się spytał czy bardzkiej wole od niego Paytona, no i zaprzeczyłam- opowiadałam jej tak dalej i dalej. Aż Meg wpadła na pomysł.
- Mam świetny pomysł!!!
- Co znowu?
- Zrobię imprezę- palnęła
- Czekaj ale kiedy?
- Dzisiaj wieczorem, no może tak o...- spojrzała na zegarek- ... o 20.
- No spoko, ale czy twoi rodzice nie będą mieć problemu?
- Co ty,weź! Wyjechali! W tym rzecz.
- No to świetnie, kogo zapraszasz?
- A nie dużo osób...
- Ile?
- No tak z 30...
- 30?! Zwariowałaś?! Oni ci dom rozniosą na kawałki!
- Laska, uspokój się, nie takie imprezy się robiło- no tak, Meghan i jej pomysły.
- To ja idę do domu się ogarnąć, będę o 20- powiedziałam i wyszłam.
W domu nie było cioci. Ostatnio dość często gdzieś wychodzi. No cóż.
Weszłam na górę do mojego pokoju. Myślałam nad ubraniem jakie założę do Meghan. Postawiłam na czarne rurki, a do tego biały t-hirt z Levisa wpuściłam w spodnie, tak , że koszulka luźno na mnie leżała. Na wszystko narzuciłam jeansową kurtkę. Oczywiście vansów nie mogło zabraknąć, więc wyjęłam je z za szafy. Uczesałam się i lekko pomalowałam. Zeszłam na dół.
- Pięknie wyglądasz- powiedziała nagle ciocia- wychodzisz gdzieś?
- Kiedy przyszłaś?
- Przed chwilą. To wychodzisz gdzieś?
- Tak. Meghan robi imprezę.
- Na którą?
- Na 20. Mamy....- spojrzałam na telefon- 19:46. Będę się zbierać. Pa!- powiedziałam i wyszłam. Specjalnie poszłam dłuższą drogą, miałam jeszcze trochę czasu.
*time skip*
- Hej, już jestem- przywitałam się z Meg.
- Hejka, wchodź. Już wszyscy są.
- Ale jeszcze nie ma 20, za jakieś 5 minut myślałam że wszyscy będą się schodzić- zaśmiałam się
- No tak wyszło.
Muzyka roznosiła się po całym domu. Weszłam i rozejrzałam się. Było pełno ludzi. Znałam z nich tylko garstkę. Nie wiem skąd ona ich zna. Mniejsza o to. Jak impreza to impreza.
W kuchni zauważyłam Dylana i Payta, którzy już po kilku minutach bycia tutaj, niezłe się upili. Widać było jednak, że Dylan był bardziej trzeźwy.
Podeszłam do nich i stwierdziłam ,że tez się napije.
- Hej, nalej tez mi.
- Hej- usłyszałam odpowiedz tylko od Dylana, Payton jak by mnie nie zauważył.
- Co mu?- spytałam
- Schlal się w trzy dupy. Co prawda ja tez dużo wypiłem ale jeszcze ogarniam co tu się dzieje.
- No spoko- podał mi trunek.
Po dwóch kieliszkach. Wzięłam Dylana za rękę i poszliśmy tańczyć. Bawiłam siw świetnie. Wszystko było naprawdę spoko gdyby nie to ,że głowa już powoli mi nie wytrzymywała. Strasznie zaczęli mi się kręcić w głowie.
- Chyba pójdę do innego pokoju, bo głowa mega mnie boli- próbowałam przekrzyczeć muzykę, mówiącego Dylana.
- Co?
- Mówię, że głowa mnie boli
- Czekaj powiedz jeszcze raz bo nie słyszę- machnęłam na to ręką i po prostu poszłam do pokoju Meg.
- Meg ja tylko na chwi...- przerwałam gdy zobaczyłam moją kochana Meg obściskującą się z Jej Jacksonem. Było tak zajęci sobą, że nawet mnie nie zobaczyli- to... ja... pójdę do innego pokoju- wyszłam i poszłam do pokoju jej rodziców. Usiadłam na fotelu i wyjęłam telefon, by sprawdzić social media.
Ktoś pociągnął za klamkę, a drzwi otworzyły się. Dylan wraz z innymi chłopakami nieśli Paytona. Położyli go na łóżku rodziców Meg. Był tak upity, że szok.
- Co jest?- spytałam
- Musi chwile odpocząć od tego picia. Cały czas tylko siedzi przy barze- powiedział jakiś chłopak i razem z innymi wyszedł z pokoju. Ja natomiast tez już chciałam wyjść, bo poczułam się lepiej. Ale Payton coś powiedział.
- Tak... leć tam do swojego Dylanka... szmato..- powiedział ledwo wypowiadając słowa, pod wpływem alkoholu ciężko mu było mówić.
- Masz jakiś problem?
- Ja? To ja mam problem? To ty się puszczasz z Dylanem.
- A co cię to obchodzi? To nie jest twoje życie tylko moje- powiedziałam stanowczo.
- Jesteś zwykłą dwulicową suką- prawie krzyknął. Trzasnęłam drzwiami, wyszłam. Szybkim krokiem wyszłam z domu, tak by nikt niezauważył, że wychodzę. Szlam w stronę plaży, kiedy łzy napływały mi do oczu.
Myślałam, że nikt nie zauważył, że się ulotniła z imprezy, a jednak. Szedł za mną jakiś chłopak.
- Dlaczego wyszłaś?- nie odpowiedziałam tylko szłam dalej- odpowiesz mi?
- Nie twój problem- powiedziałam oschle i spojrzałam na chłopaka. Był to wyskoki brunet.
- Powiedz, widzę, że potrzebujesz się komuś wygadać- usiadł na ławce i poklepał miejsce obok siebie. Usiadłam.
- Znasz się z Paytonem?
- Tak, od dawna, a co?
- Gadałeś z nim może? Dlaczego tak się upił i tak zachował?
- ,,tak" to znaczy jak? Zrobił ci coś?
- W pewnym sensie. Nazwał mnie dwulicową suką- łzy znów napłynęły mi do oczu- Myślałam, że będzie naprawdę dobrym przyjacielem i, że nasze relacje będą naprawdę dobre..
- Czekaj ty jesteś Peggy?- zapytał zakłopotany, tam jakby coś o tym wiedział
- Tak
- Chase jestem- podał rękę. A ja odwzajemniłam gest.
- To o co chodzi? Wiesz coś o tym?
- Tak... to znaczy nie, nie mogę ci teraz o tym powiedzieć. Kazał ci tego nie mówić- powiedział zakłopotany
- Super- wstałam oburzona i poszłam do domu. Chłopak nie szedł za mną dalej.
*time skip*
Przebrałam się w piżamę i położyłam się spać. Było mi tak okropnie przykro, że się tak zachował. Zasnęłam.


___________________________
Jest kolejny rozdział. Możliwe że jutro kolejny.💜

~Loppi~

Maybe someday || Payton Moormeier   [Zakończona✔️]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz