Gruby kot

1.7K 211 20
                                    

Dwójka przyjaciół, którzy w rzeczywistości potajemnie czują do siebie coś więcej niż przyjaźń, ale to nie jest sprawą na ten moment, weszli przez bramę do przykrego miejsca, zwanym schroniskiem dla zwierząt. Na zewnątrz była cała masa boksów z psami, które nieustannie piszczały i szczekały. Markowi zrobiło się naprawdę smutno na ten widok, gdyby tylko mógł zabrałby je wszystkie do domu, w którym mieszkał razem z Łukaszem. Jednak przyszedł tu po jednego zwierzaka, a nie kilka, a tym futrzakiem był kot, bo do nich miał szczególny sentyment. Wreszcie do chłopaków podeszła wolontariuszka, która zaprowadziła ich do budynku, w którym przesiadywały koty, oczywiście w klatkach. Dlaczego nie siedzą tak jak psy, na dworze? Koty są zdecydowanie delikatniejsze i podatniejsze na niską temperaturę, przez co długo nie wytrzymałyby na zewnątrz, a więc to nie tak, że koty zasługują na wygodę, a psy nie.

Markowi zrobiło się jeszcze gorzej, kiedy tylko zobaczył te wszystkie przytulaśne kulki z maślanymi oczami, które wbrew własnej woli musiały siedzieć w tych zapyziałych klatkach. Futerka rude, białe, czarne czy brązowe - wszystkie wydawały się być ładne, lecz oglądając te zwierzaki od dobrych dziesięciu minut żaden jeszcze nie zdobył jego serca. Czekał na tego jedynego, wyjątkowego kota, którego bez dłuższego namysłu będzie mógł zabrać do ciepłego domu. W końcu zatrzymał się przy kojcu z burym, trochę przygrubym kotem w ciemniejsze pręgi, który dostojnie wypinał swoją pierś do przodu, mozolnie gładząc jej sierść językiem. Wydawało się, jakby ten kot miał zeza rozbieżnego, ale to jedna z rzeczy, która go wyróżniała.

— A ten? Ja go chcę — rzucił do Wawrzyniaka podekscytowany. To właśnie ten koteczek ogarnął jego serce i już nie chciał z niego rezygnować.

Nim brunet zdążył cokolwiek odpowiedzieć, do ich obu podeszła ta sama wolontariuszka, co ich wcześniej oprowadzała i która ciągle kręciła się nieopodal ich, lustrując chłopaków wzrokiem.

— To kotka — poinformowała. — Jeśli chodzi o jej charakter to jest często nerwowa i przede wszystkim leniwa. Ale nie mogę powiedzieć, że nie przywiązuje się do ludzi. Jeśli tylko nowi właściciele przypadną jej do gustu i ich polubi to będzie to okazywać.

Takim sposobem Marek podpisał potrzebne papiery i zabrał tego na swój sposób uroczego kota ze sobą i Łukaszem. Nie przejął się w ogóle tym, co powiedziała wolontariuszka, bo przecież każdy zasługuje na szansę. Z resztą, co jest strasznego w wiecznie wkurzonym i leniwym zwierzaku? Przecież nie każdy futrzak musi być milutki i przychodzić na każde zawołanie.

Teraz jechali audicą do domu, a Kruszel trzymał na kolanach nowego domownika. Nie powinien podróżować ze zwierzakiem bez jakiegokolwiek zabezpieczenia, ale niestety nie kupił wcześniej żadnego transportera. Ale plus był taki, że kotka siedziała dosyć spokojnie, prawdopodobnie przez - niestety - stres.

— Masz już jakieś imię dla niej? — Zapytał go Wawrzyniak, przerzucając na kolejny bieg.

— Grzymisława — odparł całkiem poważnie. Dla niego to imię było wręcz idealne dla tego kota, a Łukasz parsknął foczym śmiechem słysząc je.

— Serio? — Wydusił, nie mogąc się powstrzymać od głupawki.

— Bardzo zabawne — młodszy wywrócił oczami.

Resztę drogi spędzili w totalnej ciszy, która była zakłócana jedynie pomiaukiwaniem Grzymisławy.

Czyli rzecz biorąc, spełnił pierwsze zadanie ze swojej listy, które prawdę mówiąc nie było jakieś trudne czy niewykonalne. Trudność kolejnej misji leży pod znakiem zapytania. Musi zapytać Łukasza, czy nie zechciałby iść z nim na jakąś mocną imprezę w klubie w dniu jego urodzin.

***

☑ Adoptować kotka.

kaktus i biała piwonia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz