Dla takich chwil warto ŻYĆ

1.6K 209 176
                                    

— Raz Sex on the Beach oraz Kamikaze — zamówił drinki Marek, podając barmanowi banknot stuzłotowy, który dał mu Łukasz, aby zamówić im obojgu coś do picia.

Wawrzyniak dzisiaj był bardzo miły dla Kruszela. Nie to, żeby na co dzień nie był, tylko po prostu dziś był wyjątkowo życzliwy i postanowił, że cały weekend poświęci dla tego uroczego blondyna. To, że mieszkają razem w jednym domu nie znaczy, że nie odstępują od siebie o krok, Łukasz jest zazwyczaj zbyt zapracowany, nawet teraz, gdy jego przyjaciel choruje. Ponieważ dziś są urodziny Marka, od rana był wyściskiwany przez Warzywo, który chciał okazać młodszemu dużo czułości. Zagrali razem w różne gry na xboxie, zamówili dobrą pizzę i teraz wylądowali tutaj, w klubie tak jak blondyn sobie zażyczył kilka dni wcześniej.

Łukasz stanowczo zabronił pić niższemu jakikolwiek alkohol, ale ten nie słuchał. Kupił drinka i dla siebie i dla bruneta, a najwyżej ściemni mu, że kupił sobie sok.

Blondyn odebrał napoje oraz resztę pieniędzy i udał się do stolika, przy którym czekał na niego Łukasz. Na początku zanim tu weszli zaproponował starszemu, że to on zamówi coś do picia samodzielnie, a ten po dłuższym czasie uległ i się zgodził, lecz i tak wcisnął młodszemu hajs w rękę. W końcu według Łukasza nie wypada, aby solenizant płacił za niego, a tym bardziej aby blondyn musiał płacić sam za siebie.

Brunet zmarszczył brwi, widząc co Marek stawia na stole. Od razu zajarzył, że jego przyjaciel nie dotrzymał obietnicy i kupił sobie alkoholowego drinka.

— Co to ma znaczyć? — Zapytał wprost, lustrując wzrokiem pomarańczowo-żółty napój.

— To tylko sok. Dla ciebie kupiłem Kamikaze, tak jak chciałeś — odparł Kruszel, podsuwając starszemu pod nos niebieską mieszankę i jednocześnie wyłożył na stół resztę pozostałej kasy, na którą brunet nawet nie zerknął.

— Kuźwa, przecież widzę co to jest, nie rób ze mnie głupka — burknął ciemnowłosy, jednocześnie wywracając oczami.

— Jezus Maria, myślałeś, że kupię sobie wspaniałą wodę mineralną i będę patrzył na ciebie jak pijesz sobie lepsze rzeczy? Łukasz, są moje urodziny, wypiję tylko to, dobra? Tylko jedno, tato — wysyczał mu w odpowiedzi Marek. Szczerze mówiąc to znów musiał go okłamać. Dziś chciał się po prostu najebać na tyle, ile tylko będzie potrafił, a ten jeden jedyny drink nie wystarczy.

Wawrzyniak ciasno skrzyżował swoje ręce na stole i zaczął popijać napój przez słomkę w ciszy, która nietrwała długo. Był wściekły na blondyna, ale nie potrafił długo tego okazywać na zewnątrz. Martwił się o niego i przykro mu było, że on zaś odwala takie hece oraz tym samym ryzykuje swoje zdrowie. Już po kilku minutach nawiązali jakiś bezsensowny temat.

Później zaś Kruszel stwierdził, że idzie na parkiet wyrwać jakieś laski (powiedział tak Łukaszowi tylko dlatego, aby udowodnić mu, że jest w stanie. W rzeczywistości chciał po prostu tylko z kimś pogadać i trochę potańczyć, bo żadnego romansu z nikim nie oczekuje [nie licząc tego z samym Łukim]). W tym samym czasie do bruneta zagadały dwie wysokie dziewczyny, którym najwyraźniej się on spodobał. Marka to wcale nie dziwiło, w końcu Wawrzyniak miał to COŚ, na co on sam leciał. Poczuł piekącą zazdrość na myśl, że te dziunie mogłyby mu odebrać JEGO Łukasza. Koniec końców dotarło do blondyna to, iż jego przyjaciel nie jest taki, że bierze każdą laskę, która sama pcha mu się do łóżka. Wawrzyniak zawsze był typem, który raczej nie szuka przelotnych drugich połówek, on potrzebuje prawdziwej i czułej miłości, a nie tylko ruchania. Łukasz nawet kiedyś mu wspomniał, że był w niewielu związkach. Jakaś ździra go zdradzała, albo zrywała z nim, mówiąc, że jest zbyt zapracowany i nie ma dla niej czasu. Z b y t z a p r a c o w a n y, no tak, czyli cały Warzywo.

kaktus i biała piwonia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz