Bez alkoholu nie ma imprezy

1.7K 198 92
                                    

— Hejka — przywitał się Marek, kucając przy łóżku szpitalnym starszego od siebie chłopaka.

Brunet był najwyraźniej bardzo zajęty czytaniem swojej książki. Z tego co było widać, był już raczej w dobrym stanie, ponieważ minęły dwa dni od pożaru, a on miał na sobie tylko plastry i bandaże w kilku miejscach. Wcześniej chłopcy nie rozmawiali ze sobą, bo nie było na to czasu. Ciągle oboje wyrywani byli na jakieś badania, a oprócz tego spali. Dzisiejszego dnia, pomijając krzątające się pielęgniarki, które podawały im różne prochy oraz zmieniali kroplówki, w sali byli sami. Był dopiero ranek, dlatego żaden z rodziców jeszcze nie pojawił się u swoich dzieci.

Łukasz chociaż uratował życie swojemu młodszemu sąsiadowi, nie kwapił się do jakiejkolwiek rozmowy z nim. Markowi zaś bardzo się nudziło, dlatego postanowił zagadać. Nie chciał przerywać starszemu czytania, ale to było silniejsze od niego. W końcu, taka okazja więcej może się nie przytrafić, prawda?

— Cześć — odpowiedział mu Łukasz, nawet na niego nie spoglądając.

— Co czytasz? Co to za książka? — Zapytał go ciekawsko, chcąc nawiązać jakiś temat. W końcu znają swoje imiona, więc o czym innym tu rozmawiać?

— Notatki samobójcy* — odparł ciemnowłosy, pokazując mu okładkę. Była zwyczajna, biała z jakimiś czarnymi bazgrołami, ołówkiem oraz strugaczką, nic ciekawego.

— A o czym to? — zadał mu kolejne pytanie.

— Ta książka raczej nie jest dla dzieci, więc ci nie powiem — odpowiedział Kruszelowi Wawrzyniak.

— No proszę — zrobił maślane oczy, a starszy posłał mu poirytowane spojrzenie, co i tak zignorował. — Proszę, proszę, proszę, proszę!

— Nie.

— No o czym to jest? No powiedz.

— O chłopaku — wydusił wreszcie Łukasz, przewracając oczami.

— No dobra i co dalej? — Podpytał go zniecierpliwiony, ciągnąc jego białą kołdrę. — Nie powiem mamie, że mi powiedziałeś.

— Ale ty mnie wkurzasz — westchnął starszy, sięgając po zakładkę, którą następnie włożył między dwie strony, praktycznie na końcu książki.

— To trzeba było mnie nie ratować i bym umarł — prychnął mu w odpowiedzi. Jakiś czas temu matka mu wszystko wyjaśniła, więc już więcej wiedział na temat tego, co się wydarzyło.

— Nie mów tak.

— A powiesz mi o czym jest ta książka? — Posłał mu uśmieszek, a Łukasz kolejny raz przewrócił oczyma.

— No dobra — wymamrotał, a blondyn ucieszony wyrzucił ręce w górę. — Głównie chodzi w niej o to, że chłopak trafia do szpitala psychiatrycznego, bo chciał odebrać sobie życie.

— Czemu chciał odebrać sobie życie?

— Ja pierdziele, nie zrozumiesz.

— Nie przeklinaj, bo powiem twoim rodzicom — zagroził starszemu, na co ten się zaśmiał. — Nie jestem głupi, zrozumiem — rzucił całkiem na poważnie.

— Hmm... — Ciemnowłosy zastanowił się. — Okej. Chciał umrzeć, ponieważ zakochał się w chłopaku. Na dodatek to był chłopak jego przyjaciółki. Czuł się zazdrosny, a w czasie pewnej imprezy, kiedy przypadkiem trafili na siebie w toalecie, pocałował go, bo obaj byli pijani. Ten zaś go odrzucił, mówiąc, że nie wiedział że on jest gejem i poszedł nakablować swojej dziewczynie to, co się stało. Takim sposobem ten zakochany chciał odebrać sobie życie w sylwestra, ale mu nie wyszło, więc trafił do psychiatryka. Nie wiem czy cokolwiek zrozumiałeś, ale ciesz się, że w ogóle coś ci powiedziałem.

kaktus i biała piwonia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz