Największe marzenie

1.2K 203 84
                                    

Był późny wieczór, kiedy chłopacy dojechali na nadmorską plażę w Międzyzdrojach. Dla Marka było to obojętne czy będzie to plaża nad morzem czy nie, ale zaś Łukasz stwierdził, że nad wodą jest lepszy klimat. Zabrali ze sobą koce, poduszki, trochę jedzenia oraz picia i rozłożyli się z tym wszystkim gdzieś na małej górce z piasku. Ludzi było niewiele, a jeśli mijali chłopaków to dziwnie się patrzyli. W końcu kto na plaży postanawia spać jak na łóżku w ciepłym domu?

Przyjemny wiatr mierzwił chłopakom włosy, a na niebie pojawiła się pierwsza gwiazda.

— Łuki?

— Hmm? — Wymruczał starszy, obracając głowę w stronę Marka.

— Jakie jest twoje największe marzenie? — Zapytał z nadzieją, że Wawrzyniak mu odpowie.

— Moim największym marzeniem jest to, żebyś wyzdrowiał, Marek. — Kruszelowi na te słowa zmiękło serce. Nie wiedział co ma mu odpowiedzieć, przecież on nigdy nie wyzdrowieje.

— Naprawdę? — Podpytał, na co brunet skinął głową. — I nie masz innego tak samo ważnego marzenia?

— Nie. To jest moje jedyne marzenie — wyznał mu starszy i popatrzył z tęsknotą na niebo. Wtedy to niebo rozjaśniła kolejna gwiazda.

Między chłopakami zapadła cisza, która na szczęście nie była w żaden sposób niekomfortowa. Leżeli obok siebie i oboje byli zapatrzeni w tą ciemną sferę niebieską. Zawiał mocniejszy wiatr, który wywołał u nich lekką gęsią skórkę.

— Czy... Czy masz na niebie taką gwiazdę, która świeci tylko dla ciebie? — Zapytał z wahaniem Wawrzyniak. Obawiał się, że młodszy go wyśmieje za to głupie pytanie, ale ten tylko uśmiechnął się ciepło.

— Raczej nie. Moja mama i tata są takimi gwiazdami na niebie, ale oni bardziej świecą dla siebie nawzajem, bo bardzo siebie kochali — odparł. Jego ojciec zmarł, kiedy Marek miał pięć lat, a matka kiedy skończył siedemnastkę. To właśnie wtedy Łukasz zgarnął go pod swoje skrzydła i dał mu tyle ciepła, ile potrzebował po takiej stracie kolejnego rodziciela. — A ty masz taką gwiazdę?

— Nie. Myślę, że nie zasłużyłem na takiego gwiezdnego stróża — odpowiedział mu Łukasz. Naprawdę tak sądził, nigdy nie miał takiej osoby, która go szczerze kochała. Tu nie chodziło koniecznie o drugą połowę, nawet wydawało mu się, że jego właśni rodzice nie obdarzali go tak mocnym uczuciem. Kiedy oboje zmarli, on także nie odczuwał jakiejś ogromnej pustki, bo nie był z nimi mocno związany. Czy nie był wystarczająco dobry? Marek zaś uważał, że Łukasz jest dobrym człowiekiem, tylko za mało siebie ceni. Kruszel nie mógł sobie wymarzyć lepszego przyjaciela i towarzysza życia niż Wawrzyniak, który zawsze dbał bardziej o innych niż o siebie.

— Zasłużyłeś, niedługo będę nad tobą czuwał — wyszeptał Marek, czego Łukasz nie usłyszał.

Po jakimś czasie oboje usnęli, wtuleni w siebie nawzajem, ponieważ w noc nadeszło zimno, które owiewało ich z każdej strony. Mnóstwo gwiazd świeciło im nad głowami, oświetlając im obojgu drogę we śnie.

***

☑ Spać pod gwiazdami na plaży z Łukaszem.

kaktus i biała piwonia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz