Noc w Wenecji

1.4K 213 120
                                    

— Dlaczego dali nam jedno łóżko? — Zapytał Marek (choć mu to ani trochę nie przeszkadzało), totalnie zmęczony. Podróż samochodem ze Szczecina do Berlina, a potem lot z Berlina do Wenecji to nic superowego. Może nie trwała jakoś mega długo, ale jednak nudno i na dodatek trafili na miejsce późnym wieczorem.

Pokój był w stylu... Lekko staroświeckim, bardziej wyglądał jak pałac wewnątrz. Na ścianach wisiały przeróżne obrazy, raz jakichś ludzi, a raz jakiejś łąki czy gór. Na środku stało łóżko. Takie małżeńskie, białe ze złotymi znaczeniami, odrobinę stare, jednak wciąż ultra czyste. Po bokach dwie szafki z lampkami, a na suficie żyrandol. Mieli też łazienkę, mały salon i ala kuchnię, gdzie przede wszystkim była lodówka... . Po prostu pokój miał wszystko, co posiada hotel pięciogwiazdkowy.

— Nom... taki pokój wynająłem... Nie było innego — skłamał Wawrzyniak. Tak naprawdę to gdy przeglądał oferty, znalazł kilka pomieszczeń z osobnymi łóżkami, jednak on chciał być bliżej Marka. Nie żeby chciał go zgwałcić czy coś w ten deseń, tylko... Ah, intencji Łukasza nie da się racjonalnie wyjaśnić.

— No dobrze, nie ma problemu — odpowiedział mu, ze słabym uśmiechem.

Oboje postanowili, że wezmą kąpiel i położą się spać, bo w końcu jutro czeka ich dużo chodzenia. Bardzo dużo. Tu nie ma samochodów czy autobusów. Jest woda i łódki, albo chodnik i nogi. Po kąpieli stwierdzili, że i tak głodni nie są, więc nie ma nad czym się zastanawiać i obaj położyli się do tego samego łóżka, niczym para. Spali plecami do siebie, oddaleni odpowiednią długość. Tak naprawdę mogliby spać totalnie odwrotnie. Twarzami do siebie, przytuleni.

Po kilkunastu minutach w całym pokoju było już całkiem ciemno, Łukasz słodko spał, pochrapując, a za oknem słychać było szum wiatru. Marek jedynie nie spał i tępo wpatrywał się w szafkę nocną. Blondyn stał się niespokojny, kiedy w pewnym momencie usłyszał dosyć ciche stukanie w okno. Przebywali w pokoju na drugim piętrze, jak to możliwe, żeby ktoś pukał im w szybę? W głowie chłopaka natychmiast powstało dużo opcji. Jedną z nich była przerażająca zjawa, która zaraz może wtargnąć do pokoju, on ujrzy jej okropnie straszną twarz, a ona zrobi mu krzywdę. Schował się pod kołdrę i odwrócił do bruneta, śpiącego obok. Nie chciał go budzić, ale strach przezwyciężył.

— Łukasz — wyszeptał, szturchając go kilka razy w ramię. Usłyszał jak to coś mocniej puknęło w szybę i aż podskoczył przestraszony. Do jego oczu zaczęły napływać łzy i mocniej pacnął bruneta po barku. — Ł-łuki.

— Mmmmh... Co? — Wyburczał wreszcie starszy, przekręcając się tak, aby być twarzą do Marka i jednocześnie przetarł swoje oczy.

— Boję się... — Wymamrotał, cały roztrzęsiony. Czyli jak być Markiem Kruszelem i bać się odgłosu stukania w szybę.

Wawrzyniak na te słowa niemrawo włączył lampkę nocną i popatrzył pytająco na młodszego. — Czego się boisz?

— J-ja... Coś stuka w okno... — Zakrył twarz końcem kołdry.

Łukasz wstał ociężale i podszedł bez wahania do okna. Odsłonił zasłony, a jego oczom ukazała się gałąź, która zahaczała o szybę i takim sposobem w nią pukała. Przybił sobie piątkę z czołem i wskazał na owy problem.

— Tego się boisz? Gałązki?

Marek wytrzeszczył oczy ze zdziwienia, jednak w dalszym ciągu obawiał się czegoś. Sam nie wiedział czego, po prostu. — Ja nie wiedziałem, naprawdę...

— Dobra. Możemy już iść spać? — Mruknął wyższy, ponownie zasłaniając okno. Oczy mu się same zamykały.

— Tak, ale... Boję się dalej...Trochę. Tak tylko troszeczkę.

— Mogę cię przytulić jeśli chcesz. Znaczy wiesz, nie żeby coś, co nie... Może po prostu wtedy poczujesz się bezpieczniejszy.

Blondyn uśmiechnął się delikatnie i przystał na propozycję bruneta. Oboje położyli się, po czym starszy objął swój - jedyny i prawdziwy - cały świat, swoją kruszynę i swojego anioła. Zasnęli.

I kto mi powie, że ich nie łączy nic więcej niż przyjaźń?

kaktus i biała piwonia | KxKOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz