52

890 25 15
                                    

Szczęśliwego Nowego roku!

***

- Zamawiamy jakieś śniadanie? - budzę się słysząc te pytanie z ust Luke'a. Przeciągam się, żeby rozprostować trochę kości i spoglądam w kierunku otwartych drzwi, z których widać salon apartamentu.

- Już zamówiliśmy. Szkoda było nam ją budzić, więc pozwoliliśmy wam obu pospać - odpowiada Michael, który siedzi na kanapie. Po jego lewej stronie siedzi Calum.

Powoli siadam na łóżku i rozglądam się w poszukiwaniu swoich rzeczy. W końcu dostrzegam swoją torbę, którą któryś z chłopaków położył pod oknem, więc powoli wstaję i wyjmuję z niej bieliznę, czarne spodnie oraz musztardowy sweterek. Pogoda tego dnia nie zachwyca, więc lepiej założyć coś cieplejszego.

Macham z lekkim uśmiechem do chłopaków i zamykam się w łazience, gdzie się przebieram, myję twarz oraz zęby. Wykonuję też prosty makijaż, który daje radę zakryć ślady na mojej twarzy. Po wyjściu z łazienki składam piżamę i wkładam ją do torby, po czym wychodzę z pokoju i niepewnie siadam między Michael'em i Calumem.

- Hej, słońce - Mike uśmiecha się i obejmuje mnie lekko - Jak się czujesz? Dobrze się spało?

- Bardzo dobrze mi się spało - odpowiadam z równie szerokim uśmiechem.

- Jedz, przed chwilą przynieśli śniadanie - odzywa się Luke i podaje mi talerz z goframi. Odbieram go od niego, przez co nasze dłonie się stykają. Spoglądam na niego, a on posyła mi uśmiech, który niepewnie odwzajemniam.

Zaczynam jeść, przysłuchując się rozmowie chłopaków. Wiem, że zostają w Portland przez tydzień. A co będzie później? Posyłam uśmiech Calumowi, który przygląda mi się. Po zjedzeniu śniadania wybieram się z chłopakami na spacer. Szłam między czwórką chłopaków ubranych w czarne bluzy i okulary, co było dla mnie nieco dziwne.

- Emmy, masz ochotę na loda? - pyta Michael.

- Uhm, jasne - uśmiecham się lekko - Zanim zapytasz, jakikolwiek.

Przestałam już mówić, że sama sobie kupię po tym, jak zrobili mi wykład na ten temat. Bitą godzinę staliśmy przy wejściu do parku, gdzie Luke zaproponował mi watę cukrową. Chciałam zapłacić sama, więc zaczął się ze mną kłócić, że jest mężczyzną i to on płaci, a reszta włączyła się po chwili do naszej małej awantury.

Po chwili Mike podaje mi rożek z dwiema gałkami zimnego przysmaku. Grzecznie mu dziękuję i od razu przysysam się do lodów. Chłopacy śmieją się przez chwilę, przez co czuję, jak moje policzki nabierają różowej barwy.

- Hej, Emmy - znów słyszę głos Michael'a, więc spoglądam na niego - Słuchaj, Crystal widziała kilka twoich tweetów i chciałaby cię poznać, pogadać... Co sądzisz o tym?

- No nie wiem - odpowiadam cicho, spoglądając na swoje buty - Już i tak dużo dostałam od losu, że wy mnie zauważyliście. Nie wiem, czy chcę w to wszystko mieszać jeszcze twoją narzeczoną.

- Hej, nikogo w nic nie mieszkasz - protestuje Ash - Zarówno my, jak i Crystal chcemy ci pomóc.

Milknę i przez chwilę analizuję ich słowa. Chcą mi pomóc, chcą mnie z tego wyciągnąć. Nie wiem, czy robią to z litości, czy z szczerych chęci. Ale chcą pomóc. Mimowolnie do moich oczu napływają łzy, a ja pociągam nosem, co nie uchodzi ich uwadze.

- Hej, spokojnie - mówi Cal, który idzie najbliżej mnie i obejmuje mnie jednym ramieniem - Naprawdę chcemy pomóc. Ja nie do końca wszytko wiem, ale zaufaj Michael'owi, któremu to wszystko zdradziłaś.

Pociągam cicho nosem, biorąc wdech i lekko kiwam głową.

- Dobrze - zwracam się do Michael'a - Niech przyjedzie.

I promise | Luke Hemmings Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz