Rozdział 15

20.3K 538 137
                                    

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ

Lena nadal się nie obudziła. Nikt nie wie, ile to będzie trwało. Mam nadzieję, że to już niedługo nastąpi, a moja księżniczka się do mnie uśmiechnie. Chciałbym usłyszeć jej śmiech. Wiem, że nie opuszczę jej do końca życia. Nie potrafiłbym. 

Przez cały czas ktoś przy niej był. Bardzo często byłem to ja. Nie chciałem jej opuszczać, ale wiadomo, że też musiałem odpocząć. Oprócz mnie byli tu chyba wszyscy. Alice z Matem, moi rodzice, dziadkowie Leny. Nie było tylko jej mamy. 

Napisałem kobiecie sms'a, że jej córka jest w śpiączce i jest w szpitalu. To jaką odpowiedź dostałem mną wstrząsnęło. Napisała mi, że jej rozwydrzona córka jej nie obchodzi. Skoro nie posłuchała jej i nie wyszła za mąż za tamtego faceta, to teraz ma ją gdzieś. 

No nie wierzę. Chciałbym, żeby się pogodziły, jednak nie gdy ona ją obraża i mówi, że nie obchodzi jej to, że jej córka leży w śpiączce. 

Dzisiaj mija dokładnie tydzień odkąd Lena śpi. Nie wiem, co mam począć. Nie chce iść do pracy. Czuję, że niedługo się załamie. Nie może tak leżeć w nieskończoność. 

Co do tego idioty, który ją zepchnął ze schodów, to dostanie za swoje. Zgłosiłem to na policję, a że Lena zapadła w śpiączkę, to facet może sobie długo posiedzieć za kratkami. I dobrze mu! Nikt nie będzie mi krzywdził rodziny! Nikt! 

Zdecydowałem się na trochę może desperacki krok, może to głupie ale już podjąłem decyzję. Kiedy mama z tatą przyjechali do szpitala, ja powiedziałem, że muszę coś załatwić, i że niedługo wrócę. 

Od razu wsiadłem do samochodu i pojechałem do kwiaciarni dziadków Leny z nadzieją, że odnajdę tam to, czego potrzebuję. Niedługo później byłem na miejscu. 

-Dzień dobry!

-Witaj Nathan. Co tam? Wiadomo coś?

-Nie, niestety. Mam nadzieję, że to szybko minie. 

-Spokojnie, Lenka to silna kobieta. Ma dla kogo walczyć. Na pewno jej się uda. 

-Dziękuję bardzo. Też w to wierzę. Będę dzwonił jakby coś się zmieniło. 

-Dobrze, do zobaczenia.

-Do widzenia.- powiedziałem starszemu panu i wszedłem do środka. Tam powitała mnie babcia Leny.

-Witaj kochany! Jak tam u Lenki. Coś się zmieniło?

-Babciu, ciągle pytasz o Lenę, jakby nie wiem, kim była. Ta dziewczyna mi cię zabiera! O dzień dobry. Luisa. Miło mi poznać tak przystojnego pana.

-Witam. Nie proszę pani. Nadal bez zmian. Mam nadzieję, że to się niedługo zmieni.

-Kolejny. Czy wy możecie przestać pieprzyć o tej dziewczynie. Ona jest nikim, nikim. Naprawdę nie warto. Nawet ty- tutaj wskazała na mnie- możesz zauważyć, że jestem ładniejsza i bardziej wartościowa. 

-Że co? Nikt nie jest dla mnie ładniejszy, bardziej wartościowy, inteligenty i ważny dla mnie, a ty powinnaś zastanowić się nad swoim zachowaniem. Wiesz kogo mi przypominasz?

-No, że niby kogo Angelinę Jolie?

-Nie! Przypominasz mi panny, które często stoją na ulicy w skąpych kostiumach. Wiesz jak wyglądają? Jak wywłowki. Nie zdziwiłbym się, gdybyś była jedną z nich! Nie masz z grosz szacunku, więc nie oczekuj od kogoś, że on będzie miał go dla ciebie. Wiesz dlaczego? Bo nie zasługujesz! 

-Ale kutas.- szepnęła.

-Co tam szepczesz? Masz coś do dodania, czy będziesz już grzeczna i przeprosisz?

Twoja na zawsze ( W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz