Rozdział 16

20.4K 471 49
                                    

-Obudziła się!

-Co?! Zaraz będę! Jestem niedaleko!- rozłączyłem się i popatrzyłem na grób. A następnie na róże, które trzymałem w ręce.

Dopiero wtedy zrozumiałem, dlaczego znalazłem dwie a nie jedną. Spojrzałem ponownie na grób i zaśmiałem się.

-Zadziałało piorunem! Proszę jedna dla was, druga dla mojej księżniczki. Do zobaczenia!-powiedziałem odchodząc. Mam przeczucie, że jeszcze nie raz tutaj wrócę. 

Następnie szybko pognałem do samochodu, aby jeszcze szybciej znaleźć się przy Lenie. 

Już kilkanaście minut później wchodziłem, a właściwie wbiegałem do szpitala. A następnie skierowałem się do sali mojej księżniczka.

Z impetem wszedłem do środka i zobaczyłem Lenę. Była taka blada, ale co najważniejsze obudziła się i teraz patrzyliśmy na siebie.

-Kochanie...- powiedziałem i podszedłem do niej. Następnie pocałowałem ją tak, jakbym miał ją stracić.

-Witaj.

-Proszę, nie rób mi tego więcej. Nawet nie wiesz, jak się bałem.

-Też się bałam, ale co z dzieckiem.

-Z dzieckiem wszystko w porządku. Tak powiedział lekarz. Czemu mi nie powiedziałaś? Przecież bym ci pomógł że wszystkim. Że też się nie domyśliłem.

-Nie chciałam, żebyś mi pomagał. Tego dnia, kiedy przyszłam do ciebie i zobaczyłam ją, nie chciałam od ciebie już niczego. Przyszłam wtedy, żeby powiedzieć ci o dziecku, ale jak zobaczyłam ją i ciebie, pomyślałam, że wybrałeś i nie chciałam angażować cię w moje życie.- łzy zaczęły lecieć jej po policzkach.

-Nie martw się. Już jest dobrze. Najważniejsze, że wszystko się dobrze skończyło i jesteśmy tutaj razem. Będzie dobrze. Nie pozwolę cię, was skrzywdzić. Na pewno nie, a tego bydlaka już nigdy więcej nie spotkasz. Już o to zadbam. Nie masz co się martwić.- pocieszałem ją.

Teraz liczy się tylko to, że wszystko się wyjaśniło i jesteśmy razem, we trójkę. Musi być dobrze, mamy siebie. Oni oboje są moim szczęściem. Chcę już zobaczyć moje dziecko. Chcę je mieć przy sobie.

Tak bardzo się zmieniłem od czasu kiedy poznałem Lenę. Ona jest cudowna. Pokazała mi tyle rzeczy, które tak naprawdę są ważne w życiu. Nie mogę uwierzyć, że znowu mam ją przy sobie.

Nie pozwolę nikomu ich skrzywdzić. Będę się nią i dzieckiem opiekował teraz i w ogóle zawsze. Muszę ich chronić, bo są dla mnie wszystkim.
Nie może im się coś stać.

-Jak się czujesz skarbie?- spytałem, chodź wiedziałem że na pewno nie czuje się tak jak powinna.

-Dobrze, nie martw się. Wszystko jest dobrze.

-Będę się martwił. Jesteście dla mnie najważniejśi. Jesteście dla mnie całym światem i wiem, że muszę was chronić.

-Jesteś kochany, ale naprawdę. Jest dobrze. Czuję się dobrze. Z dzieckiem jest dobrze. Nie masz o co się martwić. Damy sobie radę. Ohh!- krzyknęła, a ja się zmartwiłem.

-Co się stało kochanie? Wszystko w porządku? Może lepiej pójdę po lekarza.- wstałem z krzesełka i szedłem w kierunku drzwi, dopóki nie zatrzymał mnie głos mojej ukochanej.

-Nie, Nathan. Nie musisz wszytko okej tylko... Poczułam jakby coś się poruszyło.

-Co? Naprawdę?

-Tak, ale nie są to kopniaki, na nie za wcześnie. Po prostu maluszek się poruszył.- złapała się za zaokrąglony już brzuszek i uśmiechnęła się do mnie. 

Twoja na zawsze ( W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz