Rozdział 17

19.3K 489 88
                                    

 POV. LENA

Droga do domu nie zajęła nam dużo czasu. Po kilkunastu minutach byliśmy już pod naszym apartamentem. Bardzo się cieszyłam, że nie muszę siedzieć już w szpitalu. Całe szczęście z dzidziusiem jest wszystko w porządku, więc mogliśmy wrócić do domu.  

Nathan też zareagował bardzo pozytywnie na wieść co dziecku. Myślałam, że będzie zły o to, że mu nie powiedziałam. Pewnie jest, ale też cieszy się, że zostanie tatą. Nie powiem, bo mi także ulżyło, że się dowiedział. Przynajmniej nie muszę się tym zamartwiać.  

Weszliśmy do domu, a ja już czułam się o niebo lepiej. Wszystko jest takie znajome. Wiem, że nie chcę tego nigdy porzucać. Pogładziłam się po brzuchu i szepnęłam do siebie. 

-Witaj w domu skarbie.- nagle poczułam owijające się wokół mnie ramiona. 

-Witajcie w domu.- szepnął mi na ucho Nathan. Uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego przodem. 

-Tak się cieszę.- powiedziałam.

-Ja też. Ze wszystkiego. Że jesteś cała i zdrowa, tak samo jak nasz dzidziuś i, że jesteście tutaj ze mną. Już nigdy cię nigdzie nie puszcze. 

-Mam taką nadzieję.- ponownie się uśmiechnęłam. 

-Chodź, musisz odpoczywać. Usiądź w salonie a ja zrobię coś do picia. 

-Dobrze- powiedziałam krótko i poszłam usiąść. 

Wzięłam pilot i włączyłam telewizor w poszukiwaniu czegoś ciekawego. Nie minęło dużo czasu, a Nathan już siedział obok mnie z kubkiem kakao. Oparłam się o jego ramię i przymknęłam oczy, żeby się odprężyć.

-Jak się czujesz królewno? 

-Nie nazywaj mnie tak, dobrze wiesz, że nią nie jestem. 

-Dla mnie zawsze będziesz. To tak samo jak nasz dzidziuś. 

-Skąd wiesz, że będzie dziewczynka? 

-Księżniczka, albo książę. Nasze maleństwo. Musimy sprzedać tamto mieszkanie. I to jak najszybciej. Nie chcę go już nawet pamiętać. 

-Dobrze-powiedziałam łagodnie- ale nie przejmujmy się tym teraz- uśmiechnęłam się i jeszcze bardziej do niego przytuliłam. 

-Niech będzie. Ja się tym zajmę. Nie musisz się w ogóle przejmować. Odpoczywaj. A teraz wypij kakao. Proszę.- podał mi kubek, który ochoczo wzięłam i zaczęłam pić. Kilka minut później mój kubek był pusty, zresztą tak samo jak ten Nathana. Złapałam z oba i powiedziałam:

-Umyję je.- moje słowa natychmiast spotkały się z protestem mężczyzny. 

-Nie, musisz odpoczywać. Daj ja to zrobię.- odebrał mi kubki i poszedł do kuchni. Ja podążyłam za nim. 

-Jeśli masz się tak zachowywać przez całą ciążę, to chyba podziękuję.- rzekłam.

-O co ci chodzi?! Przecież lekarz powiedział, że musisz odpoczywać.

-Wiem, że muszę odpoczywać, ale przecież od umycia dwóch kubków się nie przepracuje. Wiem, że się o nas martwisz, ale jesteś przewrażliwiony. Nie możesz mnie więzić w mieszkaniu i kontrolować przez cały czas tego co robię czy jem. Zapamiętaj sobie kochany, że jak się tak nie dam. Więc albo sobie odpuścisz i będziesz się normalnie zachowywał albo ja tutaj nie zostanę. Masz 5 minut na zastanowienie się. Ja idę do toalety.- nie czekając na jego odpowiedź udałam się do wcześniej wspomnianego przeze mnie miejsca. Załatwiłam swoje potrzeby i udałam się do salonu, gdzie siedział Nathan. 

Twoja na zawsze ( W Trakcie Poprawy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz