🚷63🚷

2.3K 156 6
                                    

Po czterech miesiącach od feralnej nocy, która bezpowrotnie zmieniła tę parę, ich życie zdążyło się jeszcze pozmieniać. Teraz już nie wynajmowali pokoju w tanim motelu, ani nie witali do innych ludzi, prosząc o przenocowanie (w pewnym momencie pieniądze się skończyły i nie było innej opcji. Chociaż w gruncie rzeczy nie wspominali tego źle).

Taehyung stał na środku pokoju, opierając ciężar na jednej nodze. W dłoni dzierżył nowiutki pozłacany pędzel, którym przypadkiem namalował białą kreskę na swoim policzku. Oglądał gotowy obraz z każdej perspektywy, sprawdzał, czy wszystkie szczegóły są na swoim miejscu.

- Jesteś kotek? - usłyszał.

- Tam gdzie zawsze - spojrzał na drewniany zegar zawieszony na ścianie. Był mile zaskoczony, że skończył przed czasem, i Jungkook przyszedł do domu szybciej.

- Piękny jak zawsze - objął go od tyłu i ułożył podbródek na jego ramieniu. Biała firanka poruszyła się pod wpływem lekkiej bryzy ciągnącej od morza.

Mieszkali w malutkim domku na plaży. Był zbudowany głównie z jasnego drewna, ale nie znaczyło to, że wiatr mógłby go zdmuchnąć. Posiadał skromną kuchnię, uroczą salono-sypialnię urządzoną w stylu vintage, przytulną łazienkę z dużą wanną, w której spędzali wieczory przy winie i pracownię, gdzie Taehyung tworzył. Niczego więcej nie potrzebowali. Kochali ten śmiesznie mały, a jednak dość rozstawny domek. Był częścią ich duszy, dokładnie jak oni byli częścią duszy tego domu. Uzupełniali się wzajemnie i ani myśleli, żeby kiedykolwiek szukać czegoś innego.

No chyba że postanowią przeprowadzić się do innego kraju. Raczej nie wykopią go z ziemi, żeby zabrać na kółkach do...

Chociaż może...

- Ja czy obraz?

- Obraz oczywiście - zaśmiał się. - Ty jesteś dużo więcej niż piękny. - Pocałował go w szyję, a Kim roześmiał się, bo zaczęło go to łaskotać.

Przyjemną chwilę przerwało pukanie do drzwi. Taehyung zostawił swojego ukochanego w pracowni i otworzył je. Ujrzał znajomą twarz ciemnookiego Hiszpana.

- Gotowy - odpowiedział z uśmiechem. - Tylko pan musi zapakować.

- Widzę, że praca wre - skomentował farbę na jego policzku.

- Ach tak, skończyłem właśnie nowy projekt. Jutro do oddania, bo musi wyschnąć.

Zaprowadził mężczyznę do pracowni i wyciągnął średniej wielkości płótno z czyimś portretem. Jungkook siedział cichutko na śliwkowym fotelu i obserwował jak piękny obraz znika pod ciemną skórą. Mężczyzna spojrzał na łabędzia schnącego na sztaludze.

- Nie wiem kto go kupuje, ale dałbym więcej.

- Ten jest akurat na zamówienie - puścił mu oczko.

- Następnym razem przyjdę pod koniec miesiąca. Przejżymy wtedy co tam masz i wystawimy w galerii.

Chwilę później Taehyung pożegnał Hiszpana i wrócił do Jeona.

- Jak ci minął dzień, ciastek? - uniósł lekko jego podbródek.

- Ile razy mam ci powtarzać, że nie masz mówić na mnie ciastek? - zmarszczył brwi.

- Nigdy nie przestanę - roześmiał się złośliwie.

- Dobrze, w porządku. Skoro tak, to ja się nigdy do ciebie nie odezwę - obraził się.

- Ale całować się możemy? - pochylił się, muskając jego miękkie usta. Jungkook kiwnął głową i przyciągnął go do siebie, zmuszając tym samym, żeby usiadł na jego kolanach.

Tae zaczął bawić się jego włosami, a drugą ręką odnalazł palce bruneta.

- Chciałbym cię znowu namalować...

- Naprawdę masz jeszcze jakieś pomysły na obraz ze mną w roli głównej?

- Tak, nago.

- Głupi jesteś - zaczęli się śmiać.

strange  type  》 taekook  ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz