12.

21 5 0
                                    

Minęło trochę czasu od ostatnich wydarzeń. Wszystko było takie same, oprócz tego iż nie chodziłam do szkoły. Przerwa świąteczna upływa niesłychanie szybko. Zanim się obejrzałam był już dzień balu. Od rana trwały przygotowania. Czesali mnie, malowali i na sam koniec kazali założyć piękna krwisto czerwoną suknie z srebrnymi dodatkami. Mama uznała że wyglądam jak milion dolarów i zaczęła mi powtarzać czego mam nie robić i jak się zachowywać.

- Dobrze Ariadno tylko proszę cię pamiętaj o tym by z wszystkimi witać się zwrotem grzeczniościowym i dygnieciem. - Powtarzała już chyba z setny raz w ciągu ostatnich dwóch godzin. Kocham ją ale ile można.

- Mamo wszystko doskonale rozumiem. Zasady jak na olimpie na naradzie. Nic nowego. I tak pamiętam że mam się zabrać z Percym, Annabeth i Nico - powiedziałam widząc że chce dalej ciągnąć swój monolog.

W tym momencie do mojego salonu wkroczył dumnym krokiem także ojciec z jak zwykle przyklejony siebie jedyny ze swoich synów morza.

- O, bogowie a cóż to za królewna?! - wykrzyknął (mój ojciec) spoglądając na mnie to na Atene. - Wy jesteście prawie identyczne - zauważył. No nie powiem wcześnie się skap.

- Nie powiem ty to jesteś spostrzegawczy - rzekła Atena.

- Dobra my tu gadu, gadu a ja zaraz się spóźnię na bal - wypowiadając te słowa spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 18:37.

- Tak racja. Zaraz się spoźnisz leć już. - pognala mnie mama machajac ręką w stronę drzwi. Chociaż wiedziała, że nie muszę wychodzić wystarczy się teleportowac, jeżeli tak można nazwać przenoszenie się za pomocą wody.

Nie czekając aż zmienią zdanie zniknęłam z domku pojawiają się za to przy sośnie Thali w obozie herosów. Spojrzałam w dół doliny gdzie rozciagaly się pola truskawek i małe ludziki walczące że sobą oraz kilka innych ciekawych zjawisk. Po górkę na której stałam ciągnęła się ścieżka po której to szły trzy postacie. Dwie męskie w czarnych garniturach i jedna kobieca ubrana w błękitną sukienkę i szpilki. Nie chcąc patrzeć na cierpienie siostry teleportowałam się zaraz za nich.

- Akuku - powiedziałem na co Anna aż podskoczyła co wywołało u niej także jekniecie z bólu. Chłopcy nie zdziwiło się nawet moim pojawieniem się z nikąd.

- Boże do reż że jesteś myśleliśmy że będziemy musieli wspinać się pod samą górę - jęknoł Percy na co Ana chrzkneła bpokazujac na swoje buty. - i oczywiście myśleliśmy tak że wzglądu na AN, i AN to ez musielibyśmy dzwonić na prywatny numer Walhalli* po Magnusa, żeby ją uleczył. - poprawił się z automatu Percy.

- Tak też się cieszę że was widzę ale zostało nam tyko 10 minut na dotacje na przyjęcie czyli do Anglii. - przypomnielam im.

- Mówiłam im że mają się pospieszyć, Ale oni na to że jeszcze dużo czasu. - wypomniała An.

- Dobra nie gledzcie już tylko złapie mnie za ręce. - westchnęłam nie chcąc być światkiem ich Kłutni. Gdy wszyscy wykonali moja prośbę preniaslam nas przed ogromną wille w gotyckim stylu. Na zewnątrz za płotem prowadziła sciesrzka wokuł której rosło mnóstwo kwiatów.

Podeszlismy do drzwi wejciowych i zapukalismy starą jak świat koatką.

Otworzyła nam wysoka szczypła, bladynka ubrana w habrową, koronkawa suknie. Jak się domyślam była to pani domu. Po rysach twarzy poznałam też że musi byś to mama Daph.

- Witam. Nazwiska - przywitała się jak przystało na Lady.

- Haril, Jackson i Chase - powiedziałam.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 03, 2019 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

DESTINY OF GODOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz