3

254 15 7
                                    

Leżałam w łóżku, ciągle myśląc nad słowami Konora. Ciągle nie wierzyłam w to, że jedno z moich przyjaciół jest mordercą. Ufałam im i wiedziałam, że nic takiego nie mogło by się zdarzyć. Postanowiłam przeprowadzić śledztwo na własną rękę, aby udowodnić naszą niewinność.

Każdy z nas przygotowywał jedzenie i każde z nas dotykało alkoholu, więc nie można wskazać jednej osoby.
Stwierdziłam, że muszę wypytać przyjaciół o tamten dzień. Może, któreś z nich coś słyszało, albo widziało, ale nie wzięło tego pod uwagę. Czas rozpocząć śledztwo detektyw Emilii.

Zadzwoniłam do Adama, że zamierzam go odwiedzić. Szłam ulicą i widziałam spojrzenia ludzi w moim kierunku. To było małe miasteczko i wszyscy się znali. Bolało mnie to, że ludzie tak szybko spisali mnie na straty. Patrzeli na mnie, jakbym miała zaraz ich zabić na środku ulicy, a gdy szłam przechodzili na drugą stronę jezdni.

Doszłam do domu chłopaka w niecałe 10 min. Na szczęście udało mi się przeżyć tą podróż bez zabicia kogoś po drodze. Adam otworzył mi prawie od razu. Wyglądał okropnie. Miał podkrążone oczy, włosy w nieładzie, a jego ubrania nie zostały przez niego zmienione chyba od dawna. Ostatni raz widziałam go w takim stanie po śmierci Ani...

Adam i Ania byli razem. No może nie tak do końca. Zrywali ze sobą i schodzili się bez przerwy. Jak się kłócili to się waliło i paliło, natomiast gdy mieli lepsze dni, byli na prawdę uroczą parą. Niestety ich miłość nie była zbyt dojrzała. Może gdyby mieli więcej czasu. Rozstali się kilka dni przed wypadkiem. Dawid ciągle mu to wypominał.

- Hejka - powidzialam ze słabym uśmiechem.

- Cześć - odpowiedział i zaczął podążać w stronę swojego pokoju, a ja poszłam za nim.

- Jak się czujesz? - spytałam.

- Tak jak widać. - odparł i sięgnął do szuflady w szafce nocnej. Wyciągnął z niej skręta i zaczął palić.

Zatkało mnie. Nigdy wcześniej nie podejrzewałem go o to, że będzie miał styczność z narkotykami. On nie był tego typu facetem.

- Adam co Ty robisz? - zapytałam z szeroko otwartymi oczami.

- A co też masz ochotę? - wyciągnął drugiego w moim kierunku.

- Nie! Odłóż to w ogóle! Skąd to masz?!

- Od dilera, a skąd? - mówił spokojnie, gdy ja wręcz kipiałam w środku.

- Dlaczego to palisz? Myślałam, że to nie Twoje klimaty.

- Od śmierci Ani zdarza mi się czasami. Ja ją dalej kocham Emilii. Nie mogę uwierzyć, że odeszła.

Zrozumiałam wtedy jedną istotną rzecz. Adam miał możliwość zdobycia narkotyków. Mógł kupić tabletkę gwałtu i podrzucić nam wszystkim. Nie. To nie możliwe. Adam nie mógłby tego zrobić. Ufałam mu, ale myślałam, że nie mamy przed sobą tajemnic, więc skoro skłamał z czymś takim...

- Adam, wiedział byś, skąd wziąć tabletkę gwałtu? - bałam się odpowiedzi, ale musiałam wiedzieć.

- Em chyba nie myślisz, że to mogłem być ja?! Jesteśmy przyjaciółmi. Nie mógłbym tego zrobić Julce, a nawet Dawidowi.

- Eh wiem. Wybacz. Po prostu... To wszystko mnie przerasta.

- Rozumiem - przytulił mnie. - Ale ja nie mógłby uwierzyć, że to byłaś ty, więc nie myśl tak samo o mnie.

- Przepraszam. Chyba już pójdę.
~~
Szłam w kierunku domu Wiktorii. Mieszkała blisko Adama, więc była kolejną osobą, którą chciałam pogadać. Jednak ciągle nie mogłam zapomnieć zdarzenia, które miało miejsce wcześniej. Skoro ciągle kocha Anię, mógł chcieć śmierci Dawida, za jego głupie teksty i Julki, ponieważ była wtedy kierowcą. No i jeszcze te narkotyki... To miałoby sens, ale to nie mógł być on. Nie wyobrażam go sobie jak zabija ich z zimną krwią.

Zastałam pokój Wiktorii w istnym chaosie. Meble owinęła folią, a podłogę wyłożyła gazetami.

- Czy Ty masz zamiar przemalować pokój? - zapytałam rzucając się na jej łóżko.

- Tak. Moje ściany są zbyt ponure. A w związku z zaistniałą sytuacją, potrzebuję żywego koloru. - odparła i musnęła ścianę żarówiastym zielonym, limonkowum kolorem.

- Od tego koloru zacznie Cię boleć głowa.

- Na tą chwilę mam to gdzieś. Pomagasz mi, albo możesz sobie iść - rzekła. Na co ja sięgnęłam po pędzel i zaczęłam malować.

Po kilku godzinach wymalowałyśmy cały pokój. Wyglądało to okropnie.

- Może jak ustawimy meble to nie będzie, aż tak źle? - zaśmiała się.

- Spróbujmy.

Przesywałam szafkę, która chyba ważyła tonę. Podczas tego z góry spadło metalowe pudełeczko, z którego wysypaly się zdjęcia.

- O Jezu przepraszam - zaczęłam zbierać zdjęcia.

- Nic się szkodzi - odpowiedziała.
Jedno zdjęcie szczególnie przykulo moją uwagę. Było to selfie, przedstawiające Wiktorie i Dawida. Całujących się. Poraz kolejny w dzisiejszym dniu przeżyłam szok.

- Wika, co to jest? - zapytałam i pokazałam jej zdjęcie.

- A to. Stare zdjęcie. Wygłupialiśmy się. To nic takiego - odparła z uśmiechem.

- Nie prawda. To było wtedy, gdy byłaś u fryzjera, aby zrobić sobie grzywke, czyli nieco ponad miesiąc temu! O co chodzi?

- No dobra. Byliśmy razem. - powiedziała ze smutkiem.

- Ale przecież on był wtedy z Julką.

- Wiem. Obiecał, że ją zostawi. Mówił, że mnie kocha. A ja mu wierzyłam i na prawdę coś do niego czułam. Ale po kilku miesiącach stwierdził, że nie chce jej zostawiać. WYBRAŁ JĄ. Nienawidzę go za to.

Nie wierzyłam własnym uszom. Wika była z Dawidem i nic mi nie powidziała. Dawid zdradzał Julkę. Tyle kłamstw. Zaczęłam powoli podejrzewać, że mógł to zrobić, ktoś z nich.

Całe życie im ufałam, mówiliśmy sobie wszystko, a tutaj jednak okazuje się, że tylko ja tak postępowałam.
Natomiast moje małe śledztwo doprowadziło mnie do kolejnej hipotezy. Wika z zazdrości mogła zabić Julkę, a Dawida za to, że ją zostawił.

- Czemu się tak na mnie patrzysz? Chyba nie myślisz, że mogłam to zrobić?

- Tak. Tak właśnie myślę.

Domek nad jezioremOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz