1

877 75 49
                                    

Kiedy Lovino przekroczył próg kuchni od razu został przywitany przez radosny głos swojego młodszego brata.

- Ve~ Wyspałeś się, bo wróciłeś wczoraj poźno?

- Ta...- rzucił krótko, po czym pokierował się w stronę ekspresu do kawy i nalał sobie czarnego napoju.

- Gdzie wczoraj byłeś?

- Nie powinno cię to interesować- powiedział siadając do stołu.

- Ale my z dziadkiem martwimy się o ciebie.

- Nie musicie...

- Musimy... Lovino, wracasz coraz później do domu, a na dodatek z siniaki i malinkami na szyi. Czy ktoś cię krzywdzi?

Lovino nie odezwał się ani słowem, przecież nie powie bratu, a tym bardziej dziadkowi, że jest męska prostytutką, a jego klienci mają zapędy sadystyczne, a raczej sam takich wybierał, ponieważ więcej płacą. Czasami zastanawiał się nad powiedzeniem prawdy, ale nie chciał ich martwić, a poza tym kiedy Feliciano i dziadek by się tego dowiedzieli musiałby z tym skończyć, a to właśnie dzięki pracy Lovino, są pieniądze na spłatę długu. Z niskiej emerytury dziadka i dorywczej pracy Feliciano w kawiarni starcza na opłatę rachunków, jedzenie oraz drobne rzeczy do domu.

Lovino chwycił za kromkę chleba i posmarował ją masłem, zaczął rozglądać się po stole w poszukiwaniu pomidora. W końcu tak owego upatrzył, chwycił go i pokroił go na drewnianej desce do krojenia, a następnie położył, jak to mówił Lovino "pokarm bogów" na chlebie. Feliciano usiadł naprzeciwko swojego brata i cały czas na niego spoglądał.

- Lovi, jeśli jest coś o czym chcesz mi powiedzieć to wiesz, że ja zawsze cię wysłucham i...- młodszemu z braci nie dane było dokończyć.

- Na litość boską! Feli, weź się w końcu zamknij i daj mi zjeść w spokoju śniadanie, a i jeszcze nie ma nic o czym chciałabym z tobą porozmawiać!- wykrzyczał starszy z braci i spojrzał na drugiego, zobaczył jak w jego oczach zbierają się łzy- I teraz masz zamiar ryczeć, zaraz po uciekaniu jest druga rzecz jaka ci najlepiej wychodzi- wstał od stołu i udał się w stronę wyjścia z kuchni, ale wyjście z pokoju uniemożliwił mu starszy mężczyzna, który stał w progu drzwi.

- Chłopcy co to za krzyki z samego rana?

- Nie ważne- oznajmił Lovino i minął dziadka

Udał się do przedpokoju, aby założyć buty i kurtkę, a następnie wyszedł z domu. Dopiero kiedy był na zewnątrz zaczął żałować słów jakie powiedział bratu, ale co się stało to się już nie odstanie. Westchnął głośno i ruszył w kierunku małej kawiarni na końcu ulicy. Pogoda tego dnia nie była najlepsza, zachmurzone niebo, zimny wiatr. Na chodnikach i asfalcie znajdowały się kałuże, które powstały wyniku wczorajszej ulewy. Lovino zaklął pod nosem, że w ogóle ruszył się z domu, nienawidził takiej pogody, wolał słoneczne dni kiedy w spokoju mógł wylegiwać się w ogrodzie lub pielęgnować krzaki pomidorów.

W końcu młody Włoch dotarł do celu, otworzył drzwi kawiarni i wszedł do środka. Od razu do jego nozdrzy dotarł zapach świeżo parzonej kawy. Rozejrzał się po lokalu, w którym nie było prawie nikogo oprócz uśmiechniętego baristy.

- Cześć Lovi!- chłopak został przywitany przez radosny głos baristy.

- Cześć Hiszpańska Zarazo- powiedział Lovino po czym pokierował się do jednego ze stolików.

- Nie masz innych określeń na moją osobę?- zapytał Hiszpan.

- Oczywiście, że mam- oznajmił ściągając kurtkę i wieszając ją na oparciu krzesła. Włoch rozsiadł się wygodnie przy stoliku, a twarz zwrócił w kierunku mężczyzny- To jeśli "Hiszpańska Zaraza" ci nie pasuje to może "Idiota", "Pomidorowy Dupek" lub...- nie dokończył wypowiedzi, ponieważ Hiszpan mu przeszkodził.

- Czemu nie możesz mi mówić po imieniu?

- Nie wiem. A teraz Antonio, daj mi cappuccino i do tego jakiej dobre ciasto.

- Widzisz jednak powiedzenie mojego imienia nie boli- powiedział wesoło barista, Lovino chciał jeszcze mu odszczeknąć, ale dał sobie spokój. Postanowił przyglądać się Hiszpanowi jak ten szykuje dla niego napój, Lovino zawsze kiedy przychodził do kawiarni lubił patrzeć na pracującego Antonio.

Włoch odezwał wzrok od mężczyzny kiedy ten zaczął się zbliżać do niego z jego zamówieniem.

- Zawsze się mi przeglądasz jak pracuję- powiedział Hiszpan stawiając zamówienie przed chłopakiem.

- Co? Nie. Kiedy?

Antonio się zaśmiał, kiedy usłyszał odpowiedź młodszego.

- Z czego się tak cieszysz, idioto?- zapytał Lovino.

- Z niczego, pomidorku.

- Mówiłem ci nie mów do mnie "pomidorku"!- powiedział Lovino, którego policzki przybrały kolor czerwieni.

- Uroczy jesteś.

- A ty jesteś kretynem- odwiedzał Włoch. Chwycił filiżankę z cappuccino i upił łyk napoju- Pyszne.

- Bo ja zrobiłem- powiedział Hiszpan przy czym uśmiechnął się szeroko- Lovino, mogę się o coś ciebie spytać?

- No dobra...- odpowiedział nie pewnie młodszy.

- Jak wszedłeś do lokalu wyglądałeś na wyraźnie przybitego, coś się stało?- zapytał Antonio, a wyraz jego twarzy spoważniał.

- Ehh... Pokłóciłem się z bratem.

- Znowu?

- Tak, znowu, bo wytykał nos w nie swoje sprawy. A ty nawet nie waż się go o to wypytywać, kiedy przyjdzie do pracy- oznajmił Włoch.

- Nie zamierzam jeśli ty mi powiesz.

- Jeszcze czego- powiedział Lovino kończąc spożywać swoje zamówienie. Wstał od stołu i ubrał swoją kurtkę. Na stole położył zapłatę za kawę i ciasto, a następnie udał się w kierunku wyjścia z lokalu- Na razie, idioto. Lecę do roboty- powiedział i wyszedł zostawiając Hiszpana samego.

Mężczyzna wstał zabrał pieniądze ze stołu, które następnie włożył do kasy. Ze stolika przy, którym siedział z chłopakiem zebrał też brudne naczynia.

Po około pół godziny do kawiarni zaczęli się schodzić pierwsi klienci, których Antonio zaczął obsługiwać. Cały czas podczas pracy zastanawiał się nad tym o co mógł się pokłócić Lovino ze swoim bratem. Starszy z braci często wdał się w kłótnie, ale zawsze były to błahe sprawy, o których nawet wspominał Hiszpanowi, ale dzisiaj było inaczej, ponieważ Włoch nie chciał mówić co było powodem kłótni. Ta sprawa zaczęła martwić mężczyznę tak samo jak miejsce zatrudnienia chłopaka, ponieważ nic o nim nie wspominał, a zawsze mówił mu o wszystkim. Przecież byli przyjaciółmi, ale czy na pewno? Może i nie wychodzili nigdzie razem, nie odwiedzili siebie na wzajem, ale często rozmawiali dużo rozmawiali, czy to w kawiarni, czy przez telefon. Właśnie dzięki tym rozmową więź po między nimi się zacieśniła, ale może to wszystko wydawało się tylko Hiszpanowi.

⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱

I oto pierwszy pełno prawny rozdział tego fanfika. Przepraszam za błędy jeśli jakieś się pojawiły, ale na pewno jeśli PatrysiaP przeczytała ten rozdział to na pewno zaczęła robić za korektę. Jak dobrze mieć taką kolegównę (kocham określenie mojego dziadka na koleżanki XD)

Nie wiem co napisać, no to się będę z wami żegnać.

No to do kolejnego

Oki to pa

⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱⊰⊱꧁(◕ܫ◕)꧂⊰⊱

Nieczystość |𝐒𝐩𝐚𝐌𝐚𝐧𝐨|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz