05 - rozdział czwarty

225 16 2
                                    

Martina's POV

Odwróciłam się za mężczyzną, kiedy wyszedł. Przełknęłam cicho ślinę, moje serce przez cały czas biło jak oszalałe. Mimo, że nie powinno. Przecież przyszedł załatwić tutaj swoje zachcianki i potrzeby, a widocznie właśnie to zrobił i dlatego wyszedł. Zacisnęłam piąstki i skierowałam się z powrotem do klientów, którzy potrzebowali naszej uwagi. Kolejny raz, kolejnej nocy narzuciłam na twarz maskę pewnej siebie kobiety, która uwielbia seks i przy tym jego igraszki. W głowie wciąż jednak widziałam ten zarost na twarzy i burzę włosów na głowie. I ten garnitur... skarciłam się w głowie za to, że w ogóle mogłam pomyśleć o mężczyźnie w ten sposób. 

- Martina - podeszła do mnie Mercedes i położyła dłoń na moim ramieniu. Odwróciłam się w jej stronę i skinęłam, pokazując jej tym, żeby mówiła. - Nie rozmawiaj w ten sposób z nimi. Ich interesy się liczą - mój wzrok zamienił się w rozczarowany, jakbym nie wiedziała o tym. 

- Mechi, powiedz mi lepiej o tym co możemy - mruknęłam i odsunęłam się od niej, wracając do pracy. Mieć pozwolenie na cokolwiek było po prostu czymś niemożliwym. X czerpał z nas zysk, a gdyby się inni, niepożądani dowiedzieli o tym miejscu to by był koniec. Dla niego koniec, dla nas wreszcie moment do wyjścia stąd. Cały czas siedzimy zamknięte w czterech ścianach. 

Zresztą, do zamknięcia zabawiałam mężczyzn. W połowie zapomniałam o chłopaku, który na mnie wpadł. Ale tym razem zaczęłam myśleć o moim ukochanym. Pomyślałam o tym facecie w sposób uczuciowy i poczułam się jakbym zdradziła mojego... byłego narzeczonego. Każdego dnia wciąż zastanawiam się czy ułożył sobie życie beze mnie i jest szczęśliwy. Moja rodzina... tak bardzo chciałabym ich wszystkich zobaczyć. A to jest tak bardzo nierealne... 

- Do końca tygodnia i mamy wolne - do pokoju weszła Mercedes. Spojrzałam na nią przelotnie i nic nie odpowiedziałam. Wsunęłam się już w piżamie pod kołdrę. - Hej, obraziłaś się na mnie? - spytała, siadając na swoim łóżku, kiedy nie usłyszała odpowiedzi z mojej strony na jej słowa. 

- Nie. Jestem zmęczona i chciałabym się już położyć spać - odpowiedziałam szeptem i przytuliłam się do poduszki, wsuwając się pod kołdrę do szyi. 

- Na pewno? Przepraszam, że tak na ciebie naskoczyłam, ale szef kazał ci przypomnieć jakie zasady tutaj panują... - szepnęła, kładąc się do łóżka. Zerknęłam na nią i prychnęłam cicho pod nosem, zamykając oczy. 

- Dobranoc - powiedziałam jedynie, a z jej strony usłyszałam westchnięcie. On nigdy nie odpuści, a ja nie mogę sprawiać kłopotu, bo wtedy to się skończy źle dla mnie. A tego w tym momencie najmniej potrzebuje. 

Dotknęłam palcami pierścionka na placu i wspominając zdarzenia z moim ukochanym, zasnęłam. 

***

Następnego dnia miałyśmy zająć się "ćwiczeniami". Ściślej mówiąc, miałyśmy nowym prostytutkom pokazać jak to wszystko działa. Pokazać triki jak najlepiej sprawić przyjemność, co podoba się i co lubią mężczyźni. To cholernie obrzydliwe i nigdy nie lubiłam tego robić, tym bardziej, że trzeba było to pokazywać im na sztucznych przyrodzeniach. Tak bardzo nienawidziłam tej fuchy...

- Dziewczyny... tak od siebie. Jeżeli czegoś naprawdę nie będziecie chciały zrobić... nie róbcie. Wiem, że to tutaj stracicie swój całkowity szacunek do siebie i poczucie własnej wartości, ale jeżeli oni będą chcieli się nad wami w jakikolwiek sposób znęcać... to po prostu nie - powiedziałam, poprawiając przy okazji swój czarny koronkowy szlafrok. Tylko ja z starszych prostytutek rozumiem najlepiej co czują te młode. Ja nadal czuję to samo uczucie jakbym była tu pierwszy raz. Za każdym razem, kiedy budzę się rano. Wieczorem, to uczucie całkowicie znika. W końcu wtedy staję się zupełnie inną osobą.

- Nie, w żadnym wypadku jej nie słuchać - nagle do pomieszczenia wszedł szef. Moje ciało całkowicie oblał dreszcz, a twarz zapewne zbladła. - Macie słuchać się tego czego oczekują klienci. Macie zrealizować każdą zachciankę, bo doskonale wszyscy wiemy jak to się dla was skończy jeśli tego nie zrobicie - uśmiechnął się złośliwie, głównie wbijając swoje spojrzenie we mnie. Spuściłam wzrok w dół i zacisnęłam na chwilę powieki, aby po chwili wpatrywać się w ciemną podłogę. Gestem dłoni pokazał, aby poszły do siebie, bo najwyraźniej chciał ze mną zamienić kilka zdań. Zacisnęłam tym razem piąstki, bo nie spodziewałam się, że akurat wejdzie w momencie kiedy będę mówić te słowa. 

- Martina, co ty sobie wyobrażasz? - wycedził przez zaciśnięte zęby. Chwycił mnie mocno za ramię, na co syknęłam cicho z bólu. - Jesteś kurwą, zarabiasz ciałem. Śmiesz im dawać jakieś osobiste rady? Kazałem wam tylko mówić to, co chcę żeby wiedziały do tej pracy. Twoje pięć groszy nie jest tutaj potrzebne. Jeszcze jeden taki incydent i skończy się to dla ciebie źle - dodał, a wręcz warczał mówiąc to. Odrzucił moje ramie, a ja automatycznie złapałam się za bolące miejsce. Tak bardzo nienawidziłam tego miejsca, tak bardzo... 

Nie chciałam znowu płakać. Westchnęłam głośno i ciężko, kierując się do pokoju dziewczyn. Będzie jak ma być. Wpadłam tam zła i warknęłam: 

- Od dzisiaj, od momentu, w którym się tutaj zjawiliście jesteście kurwami. Nic nie wartymi szmatami, z brakiem człowieczeństwa. 

body | martina stoessel x sebastian yatraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz