Martina's POV
O pierwszej w nocy skończyłam wykonywanie swojej pracy. Byłam totalnie wykończona, na szczęście dzisiaj nie musiałam iść do prywatnego pokoju. Nikt o to nie poprosił, aczkolwiek o prywatny taniec owszem. Od razu po dojściu do łazienki zrzuciłam sobie te nitki ubrań po czym weszłam pod prysznic. Zaczęłam dokładnie myć swoje ciało, tak, jakbym miała na nim coś trującego. Z duszy nie mogę umyć brudu, który ciąży na niej, ale z ciała w pewnym sensie tak. Nie lubię kiedy mężczyźni mnie dotykają, ale co ja mogę na to poradzić?
Strumienie ciepłej wody otulały moje nagie ciało, a ja trochę się odprężyłam. Uwielbiałam kiedy woda spływała po mnie w ten sposób. Przymknęłam powieki chcąc poczuć tą przyjemną gęsią skórkę. Na moją twarz wpłynął lekko uśmiech, ale kiedy zobaczyłam twarz ukochanego natychmiast zniknął, a ja wzdrygnęłam się i otworzyłam oczy. Jak zwykle tona łez napłynęła do nich, nienawidzę tego. George, mój George... kochałam go. Ale nie widziałam się z nim od tamtego momentu i jestem świadoma tego, że znalazł nową miłość. Spoglądnęłam na mój palec serdeczny u lewej dłoni, gdzie nadal widniał pierścionek od niego. Nigdy nie przestałam go nosić. Przejechałam opuszkiem palca po nim.
- Tak bardzo za tobą tęsknię... - szepnęłam i zacisnęłam powieki, skąd wylał się potok łez. Zlały się one z wodą, która wciąż po mnie spływała. Zacisnęłam dłoń i przyłożyłam ją do piersi, gdzie jest serce, wzdychając drżącym oddechem. Bardzo często zdarza mi się myśleć o tym, jak rozmawialiśmy jeszcze niedawno o rodzinie, dzieciach. Jak to by było ożenić się i stworzyć rodzinę. Teraz pewnie, o ile uda mi się go w ogóle zobaczyć, będę widzieć go z żoną i małym dzieckiem... pragnę jego szczęścia. Mimo, że nie widziałam go tyle czasu.
Po lekkim ogarnięciu się zakręciłam korek z ciepłą wodą i wyszłam z wanny, sięgając po ręcznik. Zaczęłam powoli i starannie wycierać swoje ciało, wpatrując się w swoje odbicie w lustrze. Przypominałam sobie bardzo często w takich chwilach momenty, kiedy jeszcze byłam szczęśliwą osobą. Kiedy byłam sobą. Po wytarciu się odwiesiłam ręcznik z powrotem na swoje miejsce, a na swoje ciało założyłam piżamę. Na stopy wsunęłam jeszcze kapcie i skierowałam się do pokoju, gdzie znajdowała się już Sabrina. Spojrzałam na nią, kiedy leżała na łóżku i czekała książkę. Rzuciłam się na łóżko obok i przytuliłam do poduszki, wsuwając się po same końce pod kołdrę.
- Nie było dzisiaj takiego ruchu - odezwała się nagle, kiedy próbowałam zasnąć. Uchyliłam jedną powiekę i spojrzałam na nią, widząc, że nie ma już książki w dłoniach i patrzy bezpośrednio na mnie, leżąc na boku. Mruknęłam cicho w potwierdzeniu i zamknęłam z powrotem powiekę. - Myślisz czasami o tym jak to byłoby wrócić z powrotem do normalności?
- To znaczy? - odezwałam się po chwili, analizując w głowie jej słowa.
- Znowu... mieć przyjaciół, chłopaka, rodzinę. To wszystko co wydaję się być tak oczywiste - zacisnęłam lekko dłoń na poduszce, ponownie przypominając sobie o Georgu. Obiecałam sobie, że nie będę przy nikim płakać.
- Nie zadręczaj się, nic ci to nie da. Pogódź się z rzeczywistością - mruknęłam oschle i przewróciłam się na drugą stronę, czując ponownie łzy w oczach. Nie mogłam pozwolić na to, żeby tak beztrosko wypłynęły z moich oczu. Zacisnęłam zęby i powieki, mimo, że bardzo tego nie czaiłam, jedna samotna łza opuściła moje oko. Westchnęłam głośno i wtuliłam twarz w poduszkę, chcąc chociaż naprawdę na chwilę przestać myśleć.
***
Nazajutrz spałam do późnej godziny. Nic dziwnego, byłam naprawdę zmęczona. Ziewnęłam i rozciągnęłam się lekko na łóżku. Mamy dzisiaj spotkanie z szefem, który chce zebrać raport na temat ostatnich dni. Dzisiaj klub jest nieczynny. Dzieję się tak dwa razy w miesiącu za co jestem wdzięczna, bo wtedy mogę odpocząć, uporządkować swoje myśli i zostać przez jakiś czas przez nikogo niedotykana. Podniosłam się do pozycji siedzącej, a za oknem zobaczyłam świecące słońce i bezchmurne niebo. Aż prosiło się, aby przejechać się choćby na rower lub nad jezioro. Westchnęłam, czując jak zaczynam marzyć. Pokręciłam lekko głową i wstałam, podchodząc do szafy, skąd wyciągnęłam dresy oraz bluzkę. Po tym od razu skierowałam się do łazienki, w celu ogarnięcia się.
Po dziesięciu minutach byłam całkowicie ogarnięta i zeszłam na dół, zjeść śniadanie. Większości dziewczyn nie było, czym byłam zaskoczona. Zazwyczaj jestem jedną z ostatnich osób, które przychodzą na dół. To tylko pokazuje, że nie należę do porannych ptaszków.
- Smacznego - uśmiechnęłam się lekko do dziewczyn, które już jadły śniadanie. Odpowiedziały mi uśmiechem i powróciły do dalszego jedzenia. Po chwili poczułam lekko ukłucie w bok. Złapałam się za to miejsce i odwróciłam, zauważając roześmianego Kamila.
- Bardzo zabawne... - mruknęłam, siadając do stołu.
- Uśmiechnij się trochę, taka ładna jesteś, a nawet swoich pięknych ząbków nie pokażesz - zmarszczył nos. Przewróciłam oczami i wzięłam z talerza kanapkę, zaczynając ją konsumować. Kamil jednak nie odpuszczał i cały czas mi się przyglądał.
- Nie masz już na co patrzeć czy co? - uniosłam brwi do góry. Uśmiechnął się i przełknął gryza kanapki, który akurat jadł.
- Czekam aż się uśmiechniesz - westchnęłam na jego słowa i pokręciłam lekko głową. Jadłam w spokoju aż drzwi nie otworzyły się z hukiem, a przez nie wparował rozradowany szef.
- Dostawa! - krzyknął z radością, a ja poczułam lekkie uczucie w serce na myśl o tych dziewczynach, które jeszcze nie wiedzą co je tutaj czeka...
CZYTASZ
body | martina stoessel x sebastian yatra
FanficWszyscy ludzie żyją normalnie, chodzą do pracy, szkoły lub innych instytucji. Wszyscy ludzie chodzą codziennie na zakupy lub tylko w sobotę, kiedy mają czas. Wszyscy ludzie mają znajomych i partnera, spędzają z nimi czas. Wszyscy ludzie są po prostu...