CHAPTER 03 | FEAR

64 2 2
                                    

Nic nie wskazywało na to, że ten dzień zapoczątkuje coś, na co nikt z nas nie był przygotowany. Wszystko zaczęło się normalnie, jak zawsze, każdy żył swoim życiem. Wyszłam z domu wcześniej, by po drodze do Silverjumper wstąpić do Akademii i wpisać się na listę chętnych na Odział Universumlogii. Powinnam zrobić to już dawno, ale wcześniej bałam się, że mama nie zaakceptuje mojego wyboru – teraz to już nie problem.

Dzięki naszej szczerej rozmowie zaczęłyśmy lepiej się rozumieć. Nigdy nie wyobrażałam sobie, przez co Blackstar musiała przejść, jak wiele straciła i teraz nawet nie pojmuję tego, jak udało jej się dotrwać do miejsca, w którym jest teraz. Świat jest okrutny, a ona doskonale o tym wie i mimo wszystko wciąż próbuje go ratować. Niegdyś, przed wojną, władza na Cybertronie nie była sprawiedliwa. Teraz mama robi wszystko, by nasze prawa były równe i by nikt nie czuł się zaniedbany.

Idąc tak główną ulicą Iacon, kiedy od ogromnego budynku Akademii dzieliło mnie zaledwie kilkanaście kroków, usłyszałam coś, czego nigdy nie spodziewałam się usłyszeć. Głośny alarm rozbrzmiewał ze wszystkich okolicznych głośników, a niedługo później dołączyła do niego syrena, znajdująca się na dachu Siedziby Prime'ów. Wszyscy dookoła zaczęli panikować, spoglądać ze strachem w niebo, oczekując ataku, ale przez pewien czas on nie następował. W mojej głowie pojawiła się myśl, że to tylko ćwiczenia i nic złego się nie dzieje.

A potem się zaczęło.

Gdy usłyszałam głośny świst, dochodzący gdzieś z góry, w mojej głowie zapaliła się czerwona lampka i prędko ruszyłam do ucieczki, podobnie zresztą, jak inni. Niespodziewanie poczułam, jak nieznana mi siła popycha mnie do przodu, a gorące języki ognia parzą moje plecy. Upadłam na ziemię i przeturlałam się po niej, zatrzymując się dopiero poprzez uderzenie o ścianę budynku. W audio receptorach strasznie mi piszczało, ponad to bolała mnie chyba każda część ciała, ale wiedziałam, że muszę się podnieść, choćby nie wiem co. Tak więc też zrobiłam, a następnie rozglądałam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki, gdy... zobaczyłam go.

Wielki statek o nieregularnym, ostro zakończonym kształcie stał dokładnie tam, gdzie niegdyś stała Akademia. Dookoła widziałam dym i ciała, nie wiem, czy tylko nieprzytomnych, czy... martwych Transformerów. Nie wiedziałam, co się dzieje i chyba jeszcze nigdy nie byłam tak przerażona, jak wtedy.

Tak, jak mówiłam, nikt się nie spodziewał, że to właśnie dziś Cybertron zostanie zaatakowany. A jednak, tak się stało.

I stojąc tak teraz, wpatrzona w nieznajomy statek, chyba po raz pierwszy w życiu... panicznie się boję. Czuję, jak strach paraliżuje moją każdą kończynę, zręcznie mnie unieruchamiając. Wszystkie moje myśli jakby znikają, a na ich miejscu pojawia się przerażenie, próbujące mi wmówić, że to już koniec, że nie uda mi się przeżyć. I nie jestem dość silna, by je przezwyciężyć.

Niespodziewanie czuję, jak ktoś chwyta mnie za rękę i ciągnie w dół tak, że znikamy za gruzami. Mój pierwszy odruch jest oczywisty – instynktownie szukam czegoś do obrony, wyrywam się z uścisku w obawie, że to ktoś z tego statku i dopiero kiedy femme bierze moją twarz w jej dłonie i zmusza mnie, bym na nią spojrzała, dopiero wtedy wszystkie moje lęki znikają, bo wiem, że nie jestem w tym sama.

-Sileence... - wzdycham z ulgą, kładąc dłoń na ramieniu koleżanki – Nawet nie wiesz, jak się cieszę na twój widok.

-I vice versa – odpowiada, zabierając ręce i podpierając się jedną z nich – Ale nie możemy sobie teraz pozwolić na takie czułe słówka; na Cybertonie pojawili się najeźdźcy i muszę wiedzieć, czy ten statek miał tylko narobić szkód, czy może kogoś tu dostarczył – mówiąc to wskazuje palcem na stojącego niedaleko od nas giganta.

TRANSFORMERS 🌠 LEGACYOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz