Special Chapter

5.2K 215 51
                                    

W rozdziale występują sceny seksu. Nie mam na myśli jego wspomnienia, a rzeczywisty, lekko perwersyjny seks. Jeśli może Cię to w jakikolwiek sposób urazić lub zniesmaczyć przestań czytać po słowach „Ale my chcieliśmy być już sami."

______

   Na wielkiej plaży, przy altance ozdobionej bluszczem i białymi różami stał mój przyszły mąż. Dracon Malfoy. Na jasnoczerwonych krzesłach, z przodu siedziała rodzina Weasley'ów. Molly, Artur i ich dzieciaki. Poza jedną. Ginny stała z tyłu i trzymała mój welon razem z Katherine.
Rodzice nie żyli, ale ich obraz w moim sercu nigdy nie zgasł. Uśmiech nie schodził mi z twarzy. Brat trzymał mnie pod rękę i prowadził do ślubu. Wiedziałam, że to dla niego trudne. Taka młoda, dopiero po szkole, czy sobie poradzi? W dodatku wychodzi za kogoś, z kim przez lata nie miał najlepszych relacji.
Bez wahania się zgodził, gdy zaproponowałam. Tryskał dumą. Ja zresztą też. To był mój dzień. I choć brakowało kilku osób, jak rodziców, Syriusza, Paris, czy Williama, wiedziałam, że się uda. Teraz już wszystko musiało się udać. Zaczynamy nowe życie.
Wiatr rozwiewał moje włosy. Dziś były czerwone, jak moja suknia ślubna. Kroczyłam po szarej ścieżce, która powstała tylko w celu ślubu. Brat trzymał mnie mocno, a dziewczęta starały się nie upuścić mojego welonu. Uśmiechnęłam się na widok kolorowych płatków kwiatów rozsypanych na ścieżce, pomiędzy krzesłami i pod altanką.
   Mocny makijaż dodawał mi odwagi, tak jak naszyjnik węża. Uratował mnie przed śmiercią. Przed zaklęciem rzuconym przez Lestrange. Niestety, nie uchronił jej córki. Paris została zabita przez matkę.
   Chronił mnie przed złem. Gdyby ślub był złem, nigdy by do niego nie doszło. Uśmiechnęłam się. Już niedługo będę Panią Malfoy. Tak mało brakuje mi do pełni szczęścia.
— Siostrzyczko — wyszeptał do mnie mój brat. Szliśmy w rytm muzyki, granej przez orkiestrę. Wszystko było idealnie. — jeśli zmieniłaś zdanie i nie chcesz za niego wyjść, to śmiało, uciekaj — zaśmiałam się, a brat razem ze mną.
— Kocham Draco. To ten jedyny — uśmiechnęłam się, wiedząc, że mówię szczerze.
   Świadkiem Draco był Blaise Zabini. Po wojnie Zabini zaprzyjaźnił się z nami. I z dumą zgodził się na bycie świadkiem na naszym ślubie. Moim była Hermiona. Gdy doszłam z Harrym do altanki, Ginny i Katherine usiadły na wyznaczonych miejscach. Brat po chwili do nich dołączył. Hermiona stanęła obok mnie, Blaise bliżej Malfoy'a. Urzędnik stał po środku i wygłaszał tą nudną formułkę. Ale nie przejmowałam się tym.
— Czy Ty, Julie Potter bierzesz Dracona Malfoy'a za męża i ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że nie opuścisz go aż do śmierci? — zapytał.
— Tak, ślubuję — odpowiedziałam. I założyłam mu obrączkę na palec.
— Czy Ty, Draconie Malfoyu bierzesz Julie Potter za żonę i ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską, oraz, że nie opuścisz jej aż do śmierci? — urzędnik zapytał ponownie.  
— Tak, ślubuję — odpowiedział bez wahania, patrząc prosto w moje oczy i sprawnie założył pierścionek.
— W takim razie, ogłaszam was mężem i żoną. Może Pan pocałować Pannę młodą! — Draco zbliżył się do mnie i namiętnie mnie pocałował. Dzisiejsza noc musiała być równie lub bardziej namiętna, nie wyobrażam sobie tego inaczej.
   Wszyscy gratulowali i wiwatowali. Byli dumni i wiedzieli, że rodzina Malfoy przestanie mieć bzika na punkcie czystości krwi. Narcyzy i Lucjusza nie było. Niedawno dostali wyrok za pomoc Czarnemu Panu. Dożywotni pobyt w Azkabanie. Nie dostali przepustki na ślub syna. Zresztą, nawet nie byli zaproszeni. Nie chcieliśmy ich na ślubie, nie wiedzieliśmy do czego są zdolni. Nie musieli o tym wiedzieć.
   Po ślubie rozpoczęło się wesele na plaży, w wielkim, ciemnoczerwonym namiocie, Goście chwalili kuchnie Pani Weasley, wszystkie potrawy były przepyszne. Stoły były zastawione smacznym jedzeniem, orkiestra grała w najlepsze. Ci, którzy nie jedli, tańczyli, jak ja i Draco. Od dziś byłam Panią Malfoy. Miałam ślub jak z bajki. Idealny, czerwcowy, na plaży, w taki ciepły wieczór jak ten.
   Kilka lat wcześniej Draco obiecał mi altankę. Z bluszczem i białymi różami, z kolorowymi kwiatkami wokół. Może nie było fontanny. Ale ona nie była mi potrzebna do szczęścia. Miałam męża i najważniejsze osoby obok siebie. Byłam szczęśliwa, jak nigdy przedtem. Miałam brata i siostrę obok siebie. Czy można było chcieć czegoś więcej?
   W nocy ognista lała się strumieniami, a mi przypomniała się każda impreza w Hogwarcie. Większość gości była już pijana. Wtedy postanowiliśmy uciec z Draco do naszego namiotu. Każdy z gości wraz z rodziną miał postawiony i oznaczony na plaży swój namiot, by nie spał w sali weselnej. Cześć już spała, część dalej się bawiła. Ale my chcieliśmy być już sami.
   Mąż otworzył przede mną namiot i wpuścił pierwszą do środka. Po chwili sam do niego wszedł i machnięciem różdżki zamknął. Cały teren na wszelki wypadek był osłonięty zaklęciem ochronnym. Nie dało się stąd po prostu wyjść, ani wejść.
   Uśmiechnęłam się widząc wielkie łóżko i teren obrzucony płatkami czerwonych róż. Odwróciłam się w stronę Malfoy'a i przyciągnęłam go mocno. Całowaliśmy się, delikatnie, gorliwie, namiętnie. Pragnęliśmy siebie, swoich ciał, naszej miłości. Od dziś nie było osobno mnie i jego. Byliśmy jednością, małżeństwem.
   Rozwiązałam jego muchę, gdy od rozsznurowywał gorset mojej sukni. Powoli rozpięłam guziki jego koszuli. Zrzuciłam sukienkę na ziemie, gdy on stał już w samych spodniach. Podniósł mnie i odłożył na łóżku. Rozpoczął całowanie moich ust, jednocześnie rozpinając koronkowy biustonosz. W tym samym czasie zajęłam się jego paskiem. Po chwili materiał zniknął z mojej klatki piersiowej, a spodnie z jego nóg. Całował dalej moją szyję, a dłońmi dotykał piersi. Zjeżdżał niżej, aż do brzucha. Pocałował mnie nad pępkiem i zębami zsunął moje majtki. Zaczął lizać moje wnętrze, językiem sunął po łechtaczce i dalej, do środka, gdzie na chwilę jego język zagłębił się we mnie, sprawiając mi tym samym ogromną przyjemność. Ostatni raz przejechał swoim językiem po moim wnętrzu. Dał mi buziaka w usta i zdjął swoje bokserki. Miałam okazje wreszcie się nim zająć. Wzięłam w dłoń penisa mojego mężczyzny i delikatnie nim poruszałam. W końcu ruszyłam się z miejsca i obdarowywałam go drobnymi pocałunkami na brzuchu. Zostawiałam po sobie ślady czerwonej szminki. Zaznaczyłam swój teren.
   Nie byłam dziewicą. Uprawialiśmy seks wiele razy, wiele razy na długo przed ślubem. Draco wiedział co i jak robić, jak lubię najbardziej. Wiedziałam też co on lubi. To istotne, by sprawiać przyjemność zarówno sobie, jak i drugiej osobie, tej którą się kocha,
   Wszedł we mnie, powoli. Całował moje usta, notorycznie drażniąc się z językiem. Walczyliśmy. Było mi coraz milej, coraz lepiej, coraz cieplej. Czułam go, czułam tak, jak najbardziej lubiłam i najbardziej chciałam. Wbijałam mu w plecy swoje długie, czerwone paznokcie, a on delikatnie się napinał. Z bólu, który zadawałam mu wbijaniem i przyjemności, którą oboje przeżywaliśmy.



Ślub Julie i Draco. Musiałam go opisać. Wyobrażam to sobie, ach.

Julie PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz