Severus pobladł, wyglądał zupełnie inaczej. Miałam wrażenie, że mój ojciec zaraz zemdleje. Śmierć mamy, jego najlepszej przyjaciółki z dzieciństwa, kochanki i matki trójki jego dzieci niesamowicie nim wstrząsnęła.
Zmierzaliśmy do gabinetu Dumbledore'a. Przed nim stał Harry z profesor McGonegall. Mój brat miał kamienny wyraz twarzy i patrzył w sufit. Czy wiedział, że nie jestem córką Pottera? Czy mama wysłała mu list? Co on właściwie wiedział? Od dnia Turnieju Trójmagicznego wszystko zmierzało w coraz to gorszym kierunku. Czy życie mogło dać mi jeszcze większego kopniaka?
Ściskałam „pocztówkę" napisaną przez mamę. Nie chciałam wierzyć w to, że jej już nie ma. Nie chciałam wierzyć w to, że beznosy imbecyl z kijkiem w ręku zabił moją rodzinę, mój największy skarb. Ale z pewnością właśnie o to mu chodziło. O zrobienie nam krzywdy, pozyskanie szacunku, utratę marzeń, ambicji i wszystkiego co dla nas tak ważne, cenne i drogie.
Drzwi gabinetu dyrektora otworzyły się i weszliśmy do środka. Opiekunowie naszych domów pozostali na zewnątrz. Ich spojrzenia były pełne smutku i rozpaczy. Nic dziwnego. Nie wszyscy uczniowie tracą rodziców z rąk Voldemorta. Teraz, gdy ten chory czarnoksiężnik powrócił rodziny o nieczystej krwi będą się ukrywać.
— Julie — dyrektor pokazał dłonią na krzesło — Harry — powtórzył czynność, a ja z bratem usiedliśmy przed wielkim biurkiem. — Wiecie co się stało, prawda?
— Mama wysłała listy... — Harry wyjął swoją pocztówkę z napisem Pozdrowienia ze słonecznej Hiszpanii od Potter'ów! Natychmiast dostrzegłam łzy w oczach brata.
— Nie bądźcie źli na Lily. W małżeństwie jej nie wyszło, ale nie możecie zaprzeczyć jednemu - o lepszej matce nie mogliście marzyć — dyrektor uśmiechnął się i wyjął własną pocztówkę, a ja przypomniałam sobie wszystkie miłe chwile. Czułam, że mama będzie się nami opiekować.
— Będziemy za nią tęsknić.
— Każdy z nas będzie, Harry. Wasza mama była wspaniałą osobą. I robiła cudowne ciasta, na które nigdy nie chciała zdradzić mi przepisu... — mruknął niezadowolony, a ja zaśmiałam się.
— Profesorze, nie możemy się poddać ani brać tego wariata bez nosa. Musimy z nim walczyć. On nie może zabijać niewinnych.
— Zgadzam się z Tobą, Julie. Ale trzeba podejść do tego spokojnie. Zapewnić wam nowe miejsce zamieszkania, w którym będziecie bezpieczni.
— Dom Weasley'ów. Tylko tam będziemy bezpieczni, dyrektorze. Julie nie może mieszkać u Snape — powiedział pewnym siebie tonem mój brat.
— Profesor Snape jest ojcem Julie, ale on również się z Tobą zgadza — kiwnął głową. Żadne z was nie powinno przebywać w domu Severusa, niestety... — dodał, jakby dla potwierdzenia swoich słów.
— W takim razie Molly i Artur Weasley, dyrektorze? — spojrzałam na niego.
— Porozmawiam z nimi. Bo nie macie już żadnej rodziny, prawda? — zapytał.
— Mamy. Ale oni nie chcą nas znać — odparł Harry.
— Co z Kath i Williamem? — zaskoczyłam wszystkich swoim pytaniem, ale chciałam wiedzieć czy moje rodzeństwo jest bezpieczne.
— Katherine bawi się w salonie przy fotelu Molly Weasley... — mruknął. — William... Ciało Williama zostało znalezione przy ciele Lily — dokończył, a ja nie miałam złudzeń. Życie zaczęło mi się walić na głowę.
CZYTASZ
Julie Potter
FanfictionRodzice Harry'ego jakimś cudem przeżyli atak Czarnego Pana. On zniknął, a Potterowie stopniowo powiększali rodzinę. Co się stanie, gdy rudowłosa czarownica, młodsza siostra wybrańca; zbliży się do białowłosego chłopca ze znienawidzonego przez starsz...