¹⁸ ↺ ɪ'ᴍ ꜱᴏ ꜱᴏʀʀy ɪ ᴄᴏᴜʟᴅɴ'ᴛ ᴛʀy ʜᴀʀᴅ ᴇɴᴏᴜɢʜ ᴛᴏ ꜰɪɴᴅ ᴏᴜʀ ʜᴀᴩᴩɪɴᴇꜱꜱ

666 117 84
                                    

↷ ꒰🍶꒱

↷ ꒰🍶꒱

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(❁)

kihyun's chapter


Obudził się z ogromnym bólem głowy.

Nie wiedział dokładnie gdzie się znajduje, oprócz tego, że leżał na brudnej, nieco zakurzonej, drewnianej podłodze.

Prawie jak przez mgłę pamiętał, jak się tu znalazł.

Był w swoim mieszkaniu, gdzie próbował ostrzec chłopców przed tym, co udało mu się znaleźć w domu Hyungwona.

Pamiętał, że zobaczył zakapturzoną postać, stojącą na podwórku.

Później, gdy jego telefon odmawiał posłuszeństwa, poczuł ogromne uderzenie w tył głowy, po czym stracił przytomność.

Nie miał pojęcia, ile czasu był nieprzytomny.

Czuł, jakby zaraz miała eksplodować mu głowa, a suchość w ustach zaczynała go powoli drażnić.

Martwił się o swoich przyjaciół i ich bezpieczeństwo.

Nie miał gwarancji, że byli cali i zdrowi.

Jeśli Changkyun nic im nie powiedział, wciąż byli narażeni na krzywdę.

Tylko Im po części wiedział to, co był Kihyun.

Obydwoje byli w nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie i widzieli zbyt dużo.

Ufał przyjacielowi i był pewny, że ten zajmie się chłopcami podczas jego nieobecności.

Rozejrzał się po pomieszczeniu, próbując znaleźć jakiekolwiek znaki, które pomogą mu określić jego lokalizację.

Zniszczone okno było zabite deskami, uniemożliwiając mu zobaczenie czegokolwiek, co znajdowało się po drugiej stronie.

Naprzeciw niego znajdowało się łóżko, które lata swojej świetności miało wieki temu.

Zbutwiałe drewno, które zostało mocno nadjedzone przez korniki, poprzecinany materac, który był okropnie brudny.

Był w jakimś opuszczonym domku, bądź składziku.

Ciężko było mu stwierdzić, gdyż znajdował się w pewnym stopniu w punkcie bez wyjścia.

Wstał, otrzepując swoje ubranie z kurzu i zaczął chodzić po pomieszczeniu, uważnie się rozglądając.

Jego uwagę przykuł plakat, który znajdował się po drugiej stronie, na samym końcu.

Podszedł tam powoli, rozchylając usta w zdziwieniu.

Patrzył na plakat, który znał aż za dobrze.

W pamięci wciąż wyryty miał cały proces jego powstawania oraz wspomnienia z nim związane.

Nie mógł wyprzeć z pamięci czegoś, co stworzył z chłopakami ponad dziesięć lat temu.

Był to własnoręcznie zrobiony plakat, który przedstawiał ich, jako "siedmiu wspaniałych w przyszłości".

Siedem fotografii, siedem marzeń i siedmiu szczęśliwych wtedy chłopców.

Samotna łza spłynęła po jego policzku, gdy ze smutnym uśmiechem dotykał każdego ze zdjęć.

— Byliśmy wtedy tacy szczęśliwi i tacy niewinni. Gdybyśmy tylko znali prawdę już wtedy — Szepnął, zatrzymując swój wzrok na zdjęciu młodego Chae — Wszystko wyglądało by znacznie inaczej

Patrzył na to jeszcze kilka minut, pozwalając sobie na podróż po wspomnieniach, które zawsze utożsamiał z czymś przyjemnym i szczęśliwym.

Spojrzał w dół, chcąc trochę ochłonąć, gdy jego wzrok spoczął na podłodze, gdzie leżały rozsypane jakieś karty.

Otarł twarz rękawem i podniósł jedną, chwilę później ją wyrzucając.

Były to czerwone asy, poprzypalane przy rogach.

Gdy grali w pasjansa, Changkyun zawsze znaczył tak karty.

Było ich mnóstwo, niektóre pogniecione, bądź porwane.

Zdziwiło go to, iż były one 'czyste' i nie pokryte kurzem, ani brudem.

Zupełnie tak, jakby ktoś położył je tam  całkiem niedawno.

Nerwowo zaczął się rozglądać po raz kolejny po pokoju, przeglądając każdy kąt, czy zniszczoną półkę.

Miał coraz większy mętlik w głowie, a coraz to nowsze pytania zalewały jego umysł.

To wszystko nie miało sensu.

Gubił się w tym wszystkim, a rzeczywistość powoli zaczynała go dobijać.

Prawda, którą znał strasznie go przytłaczała, a obecna sytuacja wcale tego nie polepszała.

Niechcący przewrócił na wpół pęknięte pudełko i nie zwrócił by na nie uwagi, gdyby nie melodia, która się z niego nie wydobyła.

'Jezioro łabędzie' było pierwszym spektaklem baletowym, który obejrzeli w siódemke, zaraz po ukończeniu szkoły.

Byli zachwyceni tą historią oraz sposobem, w jaki baletnice potrafią ją przedstawić swoim tańcem.

To wszystko nie było przypadkowe.

Karty, plakat i ta melodia.

Ktokolwiek, kto go tutaj zamknął, wiedział co robi i jaki ma w tym wszystkim swój cel.

Nie zastanawiając się nawet o sekundę, podniósł je, otwierając powoli.

W środku, oprócz pozytywki, znajdowała się mała, złożona karteczka.

Odczytując z niej słowa "nigdy nie jest za późno, by cofnąć czas", wiedział już, gdzie jest.

Nie musiał szukać już niczego więcej, ani błądzić ślepo po pomieszczeniu.

Był w nibylandii - w miejscu, gdzie w końcu mogli być sobą i ich marzenia były wiecznie żywe i jak najbardziej prawdziwe.

truth untold | monsta xOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz