Mój Skarbek❤️✨
Hejka słońce ❤️ będę dzisiaj u Ciebie w szkole, pamiętasz?Ja
Hejka miś 😍 tak, pamiętam 😏 będę robić zdjęcia hahaJuż mu nie odpowiadałam więcej. Nie miałam dzisiaj humoru. Mam nadzieję, że to zrozumie.
Wstałam z łóżka, a następną czynnością było pójście do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, uczesałam się w samuraja i lekko pomalowałam. Spojrzałam na zegarek.
- O kurde! Już 7:45. Nie ma mowy, nie zdążę.
Zleciałam po schodach do przedpokoju, ubrałam buty i zaczęłam szukać mojego plecaka.
- Mama! Gdzie jest mój plecak?!
- Skąd ja mam to wiedzieć? Tam gdzie położyłaś, tam masz.
- Ja się spieszę! - udałam się do pokoju młodszego brata.
- Wyjdź stąd! Ubieram się! - popchnął mnie w stronę drzwi. 6-cio latek, a ma siłę jakby co najmniej chodził już na siłownię od roku. Nie dam się tak łatwo.
- Gdzie jest mój plecak, Mikołaj?!
- Czy ja Google Maps, a może Biuro Rzeczy Znalezionych?
- Weź se te teksty zachowaj na później. Pytam ostatni raz. G D Z I E J E S T M Ó J P L E C A K?! - wycedziłam przez zęby. Moja mina była poważna. Nie żartuję sobie. Jak nie odda mi tej torby, to go powieszę na suchej gałęzi.
- Ostatni raz Ci powtarzam. N I E W I E M! - dobra, daj se już spokój. Idź na spokojnie sprawdź w pokoju. Wchodzę, patrzę... Nie ma. Zniknął, a jest już 8. Wiedziałam, że się nie wyrobię. Koniec tego. Wzięłam torebkę z szafy, spakowałam piórnik, wodę, ładowarkę i jakiś zeszyt na w razie czego, i tak cały dzień będę robić zdjęcia, więc raczej nie będzie mi potrzebny, ale warto mieć. Słyszę powiadomienia z Messengera. Teraz lepiej nie wchodzić mi w drogę, bo zagryzę. Wyszłam i szybko udałam się do szkoły. 8:25 byłam przy szafkach. Odłożyłam bluzę i poszłam do mojej wychowawczyni.
- Dzień dobry. - powiedziałam otwierając drzwi klasy informatycznej.
- No dzień dobry, coś się stało, że się spóźniłaś?
- Miałam mały poślizg, ale jakoś się wyrobiłam. Wszystko i tak zaczyna się o 9, prawda?
- Tak, ale weź już aparat i idź na salę gimnastyczną. Niedługo przyjadą i pan Michał kazał robić zdjęcia od samego ich wejścia do szkoły.
- Dobrze, już idę. - wzrokiem znalazłam aparat, wzięłam go i już chciałam otwierać drzwi.
- Dominika... Chodź tu jeszcze na chwilkę. - przestraszyłam się tego głosu. Za bardzo opiekuńczy. Coś musiało się wydarzyć. Podeszłam do niej i usiadłam obok.
- Jak się czujesz? Jak sytuacja w klasie? Dalej jest tak jak było? Może muszę wiedzieć coś żeby znowu zadziałać?
- Jakoś sobie radzę. Nie potrzebuje pomocy na razie. - sztucznie się uśmiechnęłam i wstałam z krzesła. - Ja już pójdę, bo zaraz przyjadą.
- Poczekaj... Wiem o tym Instagramie. - serce mi się automatycznie zatrzymało, krew przestała krążyć w moich żyłach. Skąd? Jakim cudem? Nikt o tym nie wiedział, tylko uczniowie. Jak to dotarło do nauczycieli? Pewnie znowu będzie jazda na mnie, że to ja wszystko powiedziałam. Nie wytrzymam!
- Niech się pani nie przejmuje. Za chwilę sprawa ucichnie i będzie dobrze.
- Nie mogę tego tak zostawić. Została już zawiadomiona policja.
- Co?! Dlaczego?!
- Wpłynął donos od jakiejś anonimowej osoby do dyrektora. Dołączone do tego były zrzuty ekranu. Dyrektor ma obowiązek zawiadomić policję, inaczej to on zostanie pociągnięty do odpowiedzialności.
- Chwila... Policja... Jest teraz w szkole?
- Jeszcze nie. Przyjadą około godziny 12. Dyrektor chce żebyś również przy tym była. Na dowodach, bo jak inaczej to nazwać, widać ile komentarzy było kierowane w Twoją stronę. Tego jest najwięcej. Nawet jeśli nie były imienne, choć większość była, można w niektórych momentach domyśleć się, że to chodzi właśnie o Ciebie. Dominika... Ja wiem, że się boisz, ale musisz pomóc policji, to nie może być puszczone bez pociągnięcia winnych do odpowiedzialności.
- Nie zgłaszałam tego, czyli jak widać, nie chciałam pomocy.
- Ktoś to zrobił za Ciebie. Niestety, ale musisz porozmawiać z policją.
- Super. Idę robić te zdjęcia. - zdenerwowana wyszłam z klasy trzaskając drzwiami. Na szybko sprawdziłam godzinę. O kurde, jest już 8:53. Na pewno już są.
Jestem już na sali gimnastycznej. Nikogo nie ma. Ucieszyłam się, bo już myślałam, że się spóźnię, ale jednak dałam radę być na czas. Chwilę później do sali weszła nauczycielka wfu i spytała się co u mnie. Odpowiedziałam, że dobrze i zapytałam kiedy będą wszyscy. Nie umiała mi dokładnie powiedzieć, podobno mają jakieś problemy techniczne. Nie wiem co to dokładnie miało znaczyć, ale nie pytałam już o nic więcej. Nie miałam ochoty na rozmowy. Usiadłam na ławce i czekałam na rozpoczęcie.
Po jakiś 15 minutach przyjechał mój chłopak. Podszedł do mnie i przywitał się buziakiem w polik. Aha? Co mu się stało, że już normalnie nie mógł się ze mną przywitać? To podobno ja dzisiaj humoru nie mam.
- Dominika, to jest Seba, czyli Rudy, a to Nikola.
- Hej - rzuciłam krótko. Nie miałam ochoty na dłuższe rozmowy. Zapytałam się tylko gdzie reszta osób, które miały przyjechać.
- My przyjechaliśmy z chłopakiem Nikoli, Bartasem. Reszta chyba nadal czeka aż zrobią coś z autobusem. Nam po prostu nie chciało się czekać.
- Mhm.
Kurde, jak dzisiaj na niego patrzę, to nie mam ochoty w ogóle żyć. Czasami mam takie momenty, że nie chce z nim być. Widzę same jego wady. Niby go kocham i toleruje te wady, ale teraz nie mogę. Denerwuje mnie na każdym kroku.
Kiedy ja zawzięcie rozmyślałam jaki Mateusz jest odpychający, on gadał sobie z przyjaciółmi. Fajnie, dzięki że w ogóle się mną interesujesz. W sumie mam to głęboko gdzieś. Dajcie mi święty spokój.
Po kilku minutach dotarli już wszyscy. Zaczęłam robić zdjęcia i nie przejmowałam się niczym innym. Kiedy Mateusz i jego drużyna skończyła zawody, weszła następna ekipa. Mój chłopak w końcu chciał ze mną pogadać. Zapytał mi się tylko co tam i nic więcej. Nawet nie wiem czy w ogóle go to interesowało. Pewnie nie, jak zwykle. Nikola się teraz do mnie przyczepiła. Nigdy jej nie lubiłam. Słyszałam jak traktuje wszystkich. Myśli, że ma dużo pieniędzy i może wszystko. Nie ma, nie ze mną takie numery. Chwilę przemyślałam sobie swoje zachowanie i postanowiłam dać jej szansę.
- Chodź, mamy czas, oprowadź mnie po tej szkole. Chce tu złożyć papiery, a nie wiem czy warto.
- No ok - rzuciłam oschle. Zabrałam ją do góry i coś tam po drodze mówiłam. Tu jest to, a tam jest to. Czułam się jak przewodnik. Też pewnie nie lubi tych wszystkich ludzi, którzy wynajmują go codziennie na wycieczki. Trochę gadałyśmy, niby nie jest taka zła. Nie powinnam wszystkich oceniać po plotkach, ale boję się, że znowu ktoś mnie skrzywdzi.
- Słuchaj, kiedy macie tu drzwi otwarte?
- Emm... chwila - zaśmiałam się. Sprawdziłam szybko w telefonie.
- I jak?
- 12 kwietnia
- O której godzinie?
- 17 a co?
- Co Ty na to, że wbije tak godzinkę czy dwie, wcześniej i sobie pogadamy?
- Dla mnie gitara.
- To zgadamy się na messku dokładnie. - po tych słowach usłyszałyśmy tylko głos ich wychowawczyni, która powiedziała, że już czas wracać do szkoły. Pożegnałam się z Nikolą i Mateuszem. Akurat była taka godzina, że skończyłam lekcje i mogłam iść do domu. W drodze powrotnej słuchałam muzyki i rozmyślałam o czym będę z nią gadać jak się spotkamy. Przypomniałam sobie o tej cholernej policji. Teraz to już mnie w szkole nie ma. Elo, ssijcie mi. Nie mam ochoty na pogaduszki z policją. Nie chciałam w to nikogo angażować. Piszą takie coś, to niech się tym zatrważają i tyle w temacie. Stfuu!