2

683 74 11
                                        

Kolejny dzień był piękny. Jesień jest cudowną porą roku, gdy nie pada deszcz. Tak też było w ten poranek. Słoneczko zaczęło wschodzić i wiał delikatny wiaterek.

Lauren ułożyła donicę przed kwiaciarnią i weszła do środka. Od razu za nią wszedł mężczyzna z lokami na głowie i kolorowym szalikiem uwiązanym wokół szyi.

- Chcę kupić kwiat. - powiedział. - Jeden, piękny, najpiękniejszy.

- Okej. - mruknęła zielonooka.

- To kwiat ostatniej szansy. Strasznie namieszałem i uratuje mnie tylko właściwy kwiat. - stwierdził, przyglądając się wystawionym roślinom. - Może czerwona róża. Co wyraża?

Lauren włożyła dłonie do kieszeni spodni i ze spokojem wpatrywała się w klienta.

- Miłość. - odpowiedziała automatycznie.

- Świetnie. - mężczyzna kiwnął z uznaniem głową.

- I wierność. - dodała zielonooka.

- Jednak odpada. - mruknął i zaczął oglądać dalej.

- Jasne, jest zbyt oczywista. - przytaknęła mu kwiaciarka. - Jeśli to ostatnia szansa, to trzeba znaleźć coś wyjątkowego. Daj mi pan jedną chwilę - stwierdziła Lauren, pochodząc do wystawy i zaczęła wyszukiwać jakiś kwiat z tyłu. Po chwili usłyszała dwa stuknięcia w jej otwarte na oścież drzwi. Odwróciła się w kierunku wejścia i zauważyła Camilę. - Hej. - przywitała się, choć była lekko zdziwiona jej wizytą.

- Cześć. - odparła brązowooka, uśmiechając się od ucha do ucha. Nieśmiało trzymała ona swoje ręce za plecami. 

- Jak się miewasz?

- Świetnie. Ja tylko przyszłam podziękować. - mruknęła Camila, a po chwili mężczyzna, który niedawno szukał kwiat, minął brązowooką i wyszedł przed kwiaciarnie, szukać tam kolejnych kwiatów na wystawie.

- Było wczoraj miło. - stwierdziła Lauren, uśmiechając się do brunetki. Po chwili spojrzała się na mężczyznę zza szyby, który patrzył się na nią. - Przepraszam, obsługuję klienta. - przeprosiła Camilę.

- Jakie są pani ulubione kwiaty? - zapytał brązowooką mężczyzna.

- Nie wiem, chyba lilie. - odparła niepewnie.

- Nie nadają się. - mruknął pod nosem.

- A co powie pan na to? - Lauren chwyciła pomarańczowy kwiat z piękną ciemnozieloną łodygą i wielkimi liściem. - Rajski Ptak.

- Słucham? 

- Właściwie to Strelicja. Na cześć Charlotte Strelitz, żony Jerzego trzeciego. Mieli trzynaścioro dzieci. - opowiedziała klientowi Lauren, a Camila wpatrywała się w nią z uśmiechem.

- Wystarczy. - zatrzymał potok słów kwiaciarki i wyszedł z powrotem na zewnątrz.

- Chcesz przyjść na kolację? - zapytała dość szybko Camila.

- Co? 

- Na kolację. - powtórzyła. - Do Shawna i do mnie. Ale jeśli nie możesz, to...

- Chętnie. - przerwała brązowookiej Lauren.

- Naprawdę? - zapytała uradowana dziewczyna. - To... w ten piątek?

- Czemu nie. - powiedziała Lauren, posyłając Camili uśmiech.

- Świetnie. Czekaj, zaraz ci zapiszę adres. - odparła brunetka, mijając kwiaciarkę i podchodząc do stolika. Chwyciła na nim za długopis i zaczęła zapisywać coś na ulotce od kwiaciarni.

Imagine Me & You || CamrenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz