Ostatni dzień spędzony w tym cudownym miejscu. Będę tęsknić za tym turkusowym jeziorkiem i drewnianym domkiem. Odkąd Eve mnie zostawiła - oczywiście z mojej winy - i odkąd Susan zmarła, moi przyjaciele starają się, jak tylko mogą odciągnąć mnie od przeszłości. Nie za bardzo jednak im się to udaje. Każdy przedmiot, każde słowo, myśl, gest, miejsce przypomina mi o Eve. Kiedy wakacje się skończą, a ja znów wrócę do szkoły, w której ją poznałem, na pewno nie będę mógł zapomnieć.
— Stary rusz ten tłusty tyłek! Uber czeka!
— Nie chce mi się. Chcę zostać i odpocząć przed pracą, która już za tydzień.
Gary skrzyżował ręce na piersiach i patrzył na mnie morderczym wzrokiem. Jemu się nie odmawia, a kiedy już się to zrobi, to on nie odpuści, dopóki nie osiągnie swojego celu. Tak samo, jak Eve kiedyś, ciekawe czy teraz też?
— Ty wiesz, że ze mną się nie dyskutuje? Ostatnia impreza tutaj! Później sobie odpoczniesz, a dziś może w końcu kogoś poznasz, od 2 lat nikogo nie masz! — mówiąc, gestykuluje, by zwiększyć moc swoich słów. — Uwierz mi, długo tak nie pociągniesz.
— Dobrze mi samemu.
— Ale nam nie jest dobrze bawić się bez ciebie. — przestaje wymachiwać rękoma i bierze z wieszaka moją kurtkę, którą we mnie rzuca. — Rusz ten tyłek, bo jak ja to zrobię, to na pewno nie będzie dobrze!
Nie mając wyboru, wzdycham ciężko i niechętnie ruszam swoje cztery litery w kierunku drzwi. Gary idzie za mną, bo jak sam stwierdził: „To dla bezpieczeństwa, żebyś przypadkiem nie spieprzył, jak kiedyś", wzruszyłem tylko ramionami i dalej szedłem w stronę ubera.
Po około 15 minutach znaleźliśmy się w klubie, do którego przychodziliśmy praktycznie codziennie w te wakacje. Barman dobrze nas już tam znał, więc gdy tylko weszliśmy, od razu nalał nam napoje, które zawsze zamawialiśmy.
— Na koszt firmy, dla stałych klientów. — rzucił, gdy wziąłem do ręki szkocką.
Gdy ja siedziałem przy barze, moi koledzy świetnie się bawili z nowo poznanymi dziewczynami. Kilka razy próbowali mnie wyciągnąć na parkiet, ale zawsze ich zbywałem. Nie miałem ochoty na tańce. Przez ostatnie kilka lat, nie miałem praktycznie na nic ochoty. Byłem już nieco pijany, więc gdy barman nalał mi kolejną porcję szkockiej i powiedział, że to od blondynki po drugiej stronie baru, nawet nie zwróciłem na nią uwagi, tylko wypiłem szybko zawartość szklanki. Może gdybym nie pił tyle, przyjrzałbym się jej baczniej i może...
— Kiedyś nie lubiłeś whisky. — stwierdził jakiś znajomy głos, ale byłem zbyt pijany, by zastanowić się, skąd go znam.
— Pije, bo mi o kimś przypomina.
— O kim?
— O kimś, kto uwielbiał pić whisky.
Była zakończona, ale czułem, że wie, o kim mówię. Czułem, że znam tę kobietę, z którą właśnie rozmawiałem. Włosy sięgały jej do piersi, a końcówki były rozjaśnione. Miała na sobie czarne legginsy i do tego białą hiszpankę. Nie przypominała nikogo, kogo znałem. Właśnie wtedy zapytałem ją, kim jest.
— Powinieneś przestać pić, Luck. Naprawdę jest z tobą źle, skoro mnie nie rozpoznajesz. — znała moje imię, ale skoro mnie znała, to nie powinno mnie to dziwić.
— Może faktycznie jestem zbyt pijany, ale możesz odświeżyć moją pamięć.
Kobieta wstaje od baru i spogląda w stronę wyjścia. Wydawało mi się, że szykuje się do ucieczki. Po czym spojrzała na mnie tak jakoś znajomo.
— No więc, panie Lucku, poznaliśmy się prawie 6 lat temu, spędziliśmy ze sobą 3 miesiące w Wenecji i to właśnie mnie przypomina ci ta whisky. — odsuwa się powoli. Teraz mam pewność, że chcę uciec, po raz drugi. Dlaczego jej nie powstrzymuje? Może jestem zbyt pijany, by to zrobić.
— Eve...
Tylko zerknąłem w stronę pustej szklanki, a kiedy z powrotem spojrzałem w stronę gdzie stała, już jej nie było. Serce biło mi jak szalone, szukałem jej wzrokiem. Jak to możliwe, że jej nie poznałem? Dlaczego tak bardzo się zmieniła?
— Kim była kobietą, z którą rozmawiałeś i która właśnie od ciebie uciekła?
— Eve...
— Przestań z tą Eve! Ona to przeszłość, nigdy jej już nie zobaczysz!
Ścisnąłem mocniej szklankę i popatrzyłem na Gary'go twardym wzrokiem.
— To była Eve kretynie. — wstałem od baru i sam ruszyłem w stronę wyjścia z klubu z nadzieją, że jeszcze ją złapie. Jednak kiedy wyszedłem na zewnątrz, nikogo już nie było. Przeklinając na siebie w duchu, że znów pozwoliłem jej odejść, wróciłem chwiejnym krokiem do domku na drugim końcu miasta, który wynajmowaliśmy w te wakacje. Zasypiając, wciąż myślałem o dzisiejszym spotkaniu z Eve.
Tyle pytań nasuwało mi się na myśl.
Dlaczego do mnie zagadała? Dlaczego potem uciekła?Obudziwszy się rano, byłem pewien, że to mi się tylko przyśniło. Byłem święcie o tym przekonany, dopóki Gary nie uświadomił mnie, że to nie był sen.
Dlaczego teraz wróciła? Po 5 latach już prawie 6. Zmieniła się tak bardzo, że nie poznałem jej. Ścięła włosy i zaczęła się mocniej malować. Wyglądała teraz tak dojrzale. Teraz jest bardziej pociągająca niż przedtem. No ale co z tego, skoro już jej nigdy zapewne nie spotkam? To był czysty zbieg okoliczności. Może jednak powinienem jej poszukać? Czy to ma sens?
— Ziemia do Lucka! — Gary macha mi przed oczami ręką. - Wróciłeś z planety zwanej Eve?
— Dasz mi spokój?
— Nie rozumiem, jak mogłeś znów pozwolić jej odejść.
— Na początku nie wiedziałem, że to ona, a kiedy się zorientowałem, już jej nie było. — na chwilę zapadła pomiędzy nami cisza.
— Przestań już się bawić tą jajecznicą i idź się pakować, po 18 wracamy.
— Dobrze tatusiu.
Uśmiecham się do niego wrednie. Gary jedynie przewraca oczami i kręci delikatnie głowa, mrucząc coś pod nosem. Zapewne mówił: „Z kim ja muszę żyć na tym przeklętym świecie", w końcu to jego ulubiony tekst.
Spotkanie Eve, znów wywróciło cały mój świat do góry nogami. Wszystkie wspomnienia powróciły z podwójną siłą. Jestem ciekaw, jak teraz smakują jej usta. Och Eve! Pojawiłaś się w moim życiu ponownie, jeżeli jeszcze raz cię spotkam, nie pozwolę ci już odejść. Odejdziesz, kiedy umrę. Tym razem postaram się bardziej, żeby ciebie znaleźć. Obiecuje, że znów będziesz moją.
O 22 byłem już w swoim domu. Jej wciąż jest dwa domy dalej i wciąż jest zamieszkiwany przez jej mamę. Jeżeli wróciła, to na pewno się na nią natknę. Walizkę porzuciłem przed drzwiami i pobiegłem szybko do sypialni, gdzie schowałem wszystkie zdjęcia. Jedno z nich szczególnej teraz mnie interesowało. Było to zdjęcie moje i Eve z Wenecji. Była taka szczęśliwa. Ja też byłem. Przytuliłem zdjęcie do piersi i łza szczęścia spłynęła z moich oczu.
— Wiedziałem, że wrócisz.
CZYTASZ
Nie mogę Cię mieć ✔️
Romance[Zakończona/Poprawki] Część druga opowieści: "Nie mogę Cię kochać" - Nigdy o tobie nie zapomniałem - powiedziałem, patrząc w zdjęcie na desce rozdzielczej samochodu. Potem spojrzałem na kawiarenkę, w której Eve właśnie przebywała. W tamtym momencie...