Rozdział 19

1.4K 62 0
                                    

Ostatnie wydarzenia z moją rodziną mocno mną wstrząsnęły, nawet nie zauważyłem, jak ten czas tak szybko płynął i już są święta. Zostałem zaproszony do Eve na wigilię i szczerze byłem trochę zmieszany. Z jednej strony nie chcę po raz kolejny spędzać samotnie świąt, a z drugiej nie chcę przeszkadzać im w rodzinnej uroczystości. Eve jednak nie dawała za wygraną, więc w sumie to nie miałem żadnego wyboru.

— Gotowy? — spytała.

Kiwnąłem głową i ruszyliśmy do jej domu. Mieszkaliśmy tak blisko siebie, a ja będę tutaj po raz pierwszy, od naszego ponownego związku. Może dlatego, że ona już tak nie mieszka, więc nie miałem, po co tam chodzić? Pewnie tak. Ciekawe czy coś się tam zmieniło, chociaż na pewno dużo musiało się zmienić. Po kilku minutach staliśmy już przed drzwiami jej domu. Dzwonek rozległ się po wszystkich pomieszczeniach i chwilę później słychać było kroki. Otworzyła nam jej mama z szerokim uśmiechem na twarzy, od razu obie rzuciły się sobie w ramiona. Były do siebie bardzo podobne, różnił ich tylko wiek.

— Wejdźcie, Paul już nakrył do stołu, zaraz powinien się zjawić Gabe.

Weszliśmy i od razu skierowaliśmy się do salonu. Szczerze myślałem, że więcej się tutaj zmieni. Uśmiechnąłem się na widok tej samej sofy, na której tak naprawdę wszystko się zaczęło. Złapałem Eve za rękę, spojrzałem na nią i już wiedziałem, że ona też wspomina tamten czas.

— Gdzie jest Hope? — oderwała ode mnie wzrok i zaczęła szukać swojej małej siostry.

Wyskoczyła zza kanapy, krzycząc głośno „buuu'", Eve złapała się za serce, a ja zacząłem się cicho śmiać.

— Hope, ile razy mam ci mówić, żebyś nie straszyła gości! — z kuchni dochodził karcący głos taty dziewczynki.

— Tatusiu, to tylko Eve z jakimś panem. — dopiero wtedy zauważyłem, że te małe oczka patrzą na mnie z wyraźną ciekawością.

— Ten pan kochana... — cała uwaga Hope teraz była skierowana na Eve. - To mój chłopak.

— Kto to chłopak? — przekręciła lekko główkę.

— To taka bardzo ważna dla ciebie osoba, która cię wspiera, kocha i ty ją bardzo kochasz...

— Jak mamusia i tatuś?

— Dokładnie!

— Ale mamusia i tatuś mają dzieci, ty nie masz!

Spojrzeliśmy na siebie i wybuchliśmy gromkim śmiechem. Dziewczyna skrzyżowała ręce na piersiach i zrobiła obrażoną minę.

— Mamusia i tatuś są małżeństwem, ale kiedyś też byli chłopakiem i dziewczyną.

— Nie rozumiem — posmutniała. Eve westchnęła i zaczęła się zastanawiać jak jej to wytłumaczyć.

— Chłopak, to taki jakby pierwszy etap do małżeństwa, czyli mamusi i tatusia.

— Czyli bierzecie ślub!

— Oh, Hope — do salonu weszła mama Eve i Hope. — Jak będziesz tak duża, jak siostra, to zrozumiesz, a teraz chodźcie do stołu, Gabe już przyjechał.

Kiedy zobaczyłem Gabe, wydawał się znajomy, ale nie możliwe, że go znałem, bo chyba bym to pamiętał. Przywitał się ze wszystkimi, potem podszedł do Eve i mocno ją przytulił, aż zrobiłem się trochę zazdrosny. Odsunął się od niej, spojrzał na mnie i wyciągnął ku mnie rękę, którą chcąc nie chcąc musiałem uścisnąć.

— Widzę Eve, że stara miłość nie rdzewieje — zaśmiał się pogodnie. Spojrzałem na Eve, nic nie rozumiejąc, czy Eve mu o mnie opowiadała?

— Naprawdę Luck, nie pamiętasz Gabe? — spytała zaskoczona, jakby było oczywiste, to kim jest.

— Eve, mówiłem ci, że nie zapamięta tego lekarza, który się do ciebie ślinił, gdy... — zawiesił się na chwilę — no ta twoja przyjaciółka, wylądowała w szpitalu.

W końcu doznałem olśnienia. Teraz już wiem, dlaczego czułem, jakbym go znał. Eve lekko posmutniała na to wspomnienie, wydarzenia, które potem się działy nie łatwo zapomnieć, zwłaszcza komuś, kto był w ich centrum. Przyciągnąłem ją do siebie, co Gabe odebrał inaczej niż były moje intencje.

— Spokojnie stary! — klepnął mnie w ramię — Przecież ci jej nie odbiorę.

Uśmiechnął się żartobliwie. Początkowo nie odebrałem tego jako żartu, ale kiedy usłyszałem stłumiony śmiech Eve, wybaczyłem mu te słowa. Ważne było dla mnie, że przestała myśleć o tamtych dniach.

— Usiądźmy — powiedziała gospodyni.

Kolacja była pyszna, mama Eve potrafiła bardzo dobrze gotować, ale również Paul nieźle radził sobie w kuchni. Cały wieczór była radosna atmosfera, przy stole dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się i nawet wspominaliśmy, mój i Eve wyjazd do Wenecji, jak mama Eve przestrzegała mnie przed jej wykorzystaniem. Nie miała do mnie o nic żalu, wręcz przeciwnie, była mi wdzięczna, za to, że zmieniłem jej córkę na lepsze. Choć była troszeczkę zła o tę akcję z rozstaniem, ale teraz jest szczęśliwa, że znowu jesteśmy razem i wszystko tak dobrze się ułożyło. Mówiła otwarcie o tym, że bardzo nam kibicowała i gdybyśmy sami do siebie nie wrócili, to ona już by się postarała o taki koniec dla nas. Mama Eve jest cudowną kobietą, zupełnym przeciwieństwem mojej mamy. Chwilami zazdroszczę Eve takiej rodziny, ale wiem, że Eve również nie miała łatwo, chociażby przez ojca, który zniknął z jej życia.

— Może biwak? — zaproponowała Eve. Rozmawialiśmy właśnie o tym, gdzie spędzić przyszłe wakacje.

— Wśród drzew, z których zlatują kleszcze i latają komary? Albo, żeby inne owady nas zaatakowały?

— Ja myślę, że to dobry pomysł — powiedziałem. — Z dala od ruchliwych ulic, miasta, wśród czystego powietrza, nad brzegiem jeziora z pięknym widoczkiem, śpiewające ptaszki.

— Jak tak to opisujesz, to aż mam ochotę — zaśmiała się gospodyni.

— Biwak brzmi trochę strasznie, ale nigdy na żadnym nie byłem, więc może warto spróbować. — odezwał się Paul. — Co ty, a to księżniczko?

— Tak chcę na biwak!

Dyskutowaliśmy jeszcze trochę na temat biwaku. Miałem może 7 lat, kiedy dziadek zabrał mnie na taki biwak, to były moje najlepsze wspomnienia i w sumie to tęsknie za biwakiem, mam nadzieję, że z Eve pojedziemy pod namiot w te wakacje.

Dość późno wróciliśmy z Eve do domu, ale oboje mieliśmy dobre humory. Może to przez tą szkocką od Paula. Od razu położyliśmy się spać, nie myśląc nawet o tym, by się odświeżyć po tym wszystkim. Poznałem trochę bliżej całą rodzinę Eve i Gabe, który okazał się naprawdę w porządku facetem i przestałem się martwić o to, że odbije mi Eve, w końcu mógł to zrobić 6 lat temu, zaraz po naszym rozstaniu, no i przecież Eve mnie kocha i wie, że ja ją też i obiecaliśmy sobie nie popełniać już głupich błędów. Teraz może być tylko dobrze w naszym wspólnym życiu.

Nie mogę Cię mieć ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz