☆ f o u r ☆

1.7K 94 15
                                    

Ajj.. co jest?

Podrapałam się po głowie, tworząc na niej jeszcze więcej kasztanowych kołtunów. Biedne, ospałe oczy same sklejały się ze sobą, odpychając rzeczywistość w daleki zakątek mojej świadomości. Mimo tego, uciążliwy jazgot nie dał mi powrócić do stanu sprzed paru chwil- snu.

Po wczorajszej "szpiegowskiej akcji" kompletnie nie mogłam zmusić swojego umysłu do zasłużonego odpoczynku, bo to właśnie w nim odbijały się przesłodzone słowa mojego pracodawcy- powtarzały się niczym mantra, nie dawały choćby najmniejszej szansy na spokój. Moje własne zmysły nie chciały ze mną współpracować, powtarzając na okrągło sytuację z kawiarni, która zdecydowanie nie powinna się wydarzyć. to samo było z otoczeniem- nowi sąsiedzi z piętra nad nami postanowili urządzić "cichą parapetówkę"- która cicha w rzeczywistości wcale nie była. Oczywiście, ja i pani Kim próbowałyśmy złośliwą sytuację opanować, podczas gdy Jin gdzieś zaginął (a mówiąc ściślej- zwinął się, czując smród problemów), co jednak nie przynosiło nam korzyści. W rezultacie- szampańska zabawa trwała nad nami w najlepsze, a my wciskałyśmy głowy w poduszki z frustracją.

I tak właśnie minęła wczorajsza noc - na nerwach i bezsenności. Nie zdziwiło mnie więc, że w tym momencie niezbyt dobrze kontaktowałam. Tak właściwie to jedynym środkiem utrzymującym mnie w obecnym stanie 'trzeźwości' był telefon... a raczej ktoś, kto próbował się do mnie przez niego dobić od dobrych paru minut. Zmarszczyłam brwi, niezdarnie podnosząc się z obięć pierzyny, po czym wzięłam go w dłoń. Oczywiście- bez patrzenia na numer odebrałam...
Co było po prostu głupotą.

-Halo?- odparłam ochrypniętym głosem.

-Dzień dobry pani Song. Widzę, że dobrze się pani spało-

co...

Na słowa wypowiedziane ze stoickim spokojem przez mojego pracodawcę, zdębiałam. Czas jakby na chwilę staną w miejscu. Powoli odsunęłam urządzenie od ucha, patrząc coraz bardziej zdziwiona na  napis "Jeon Jeongguk" na wyświetlaczu. Czułam na plecach jak skóra samoistnie się zjeżyła, pozostawiając niemiłe odczucia i jeszcze większy stres.

Zamrugałam dwa razy, próbując w jaki kol wiek sposób pobudzić swój umysł do myślenia. To przecież nie możliwe, to tylko zwidy, zły sen, albo coś w ten deseń... prawda?

-Zapytam tak z ciekawości, kiedy ma pani zamiar stawić się w pracy?- usłyszałam ten irytująco opanowany głos- nie, to jednak rzeczywistość.   Spojrzałam na zegarek.

6:26

Jestem już kurwa martwa.

- Em.. będę już niedługo! Mam tu- wciągnęłam powietrze do płuc, rozglądając się wściekle po pokoju. Spojrzałam na swojego futerkowego przyjaciela- malutki problem ze zwierzakiem, wie pan, próbował kaktusa zjeść i prawie się zadławił. Będę za dosłownie pół godzinki- zaśmiałam się niezręcznie. Śnieżno-biały kot, jakby rozumiejąc przekaz, wpatrywał się we mnie jak w pierwszą lepszą wariatkę, po czym po prostu odwrócił się dumnie z podniesionym ogonem i wyszedł z mojej ciemnicy.

W tej sytuacji miałam szczęście, że mam tego kocura. Dostałam go dwa lata temu na swoje 19-ste urodziny od mojej najbliższej ciotki. Co prawda nie mam z nią od dłuższego czasu kontaktu, od kiedy wyprowadziłam się do Seulu, jednak.. miło ją wspominam. Zawsze to ona pokazywała mi to, co jest najważniejsze, nie rozpieszczała mnie i traktowała mnie poważnie. Tak właściwie ona nauczyła mnie życia... poza rannym wstawaniem.

- A mówią, że Ragdolle są potulne...-

- Coś pani mówiła, Pani Song?- odezwał się w słuchawce

☆the babysitter | jeon jungkook☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz