☆ s i x ☆

1.6K 90 17
                                    

- No więc, opowiadaj, jak tam Twoja przygoda z naszym hot ciasteczkiem? - Jin złapał temat.

Już od zakończenia połączenia z nim wiedziałam co się będzie tu święcić. Wiedziałam, o co od razu z wejścia będzie mnie pytać ta podstępna żmija. Jakby to zawsze chodziło tylko o jedno.

- Czy ty myślisz, że jedynym tematem mojego mizernego życia są faceci? - odparłam zirytowana, opadając na kanapę. Wzięłam w dłoń pilot od telewizora i wciskałam w nim cały czas przycisk "dalej", szukając jakiegoś zajęcia dla mózgu.

- Emmm, tak? Chyba głównie o to w życiu chodzi. No wiesz, rozmnażanie się i w ogóle - odkrzyknął z kuchni, krojąc jakieś warzywa na drewnianej desce - Albo i nie wiesz, no bo Ciebie to przecież nie dotyczy. No wiesz, przecież Ty nigdy nie robisz z siebie żadnej sex bomby, to jak masz mieć jakiekolwiek pojęcie na ten temat- zaśmiał się z premedytacją.

   Zawsze tak było. Od samego początku naszej znajomości Jin nie potrafił się powstrzymać od uszczypliwych komentarzy w moją stronę, a zwłaszcza w temacie "hot ciasteczek". Już na zajęciach teatralnych, gdy tylko w zasięgu jego wzroku pojawiał się osobnik alfa, coś mu odbijało.
"No błagam cię Minah, zagadaj do niego"
I tak przez cały czas. I mimo tego, że nigdy jakoś bardzo związki mnie nie interesowały, to on dalej na siłę próbował mi wcisnąć jakiegoś biednego faceta pod rękę.

Czasem to było nawet zabawne, ale po jakimś setnym razie w końcu zaczęło mnie to nieźle irytować. Zupełnie jakbym nie potrafiła sama sobie nikogo znaleźć.

Poza tym do tego nie potrzeba miniówek, tony makijażu i idiotycznych zaczepek, prawda?

- Jesteś w tych tematach tak zielona, że podejrzewam, że żaden by na Ciebie nawet nie spojrzał-

O nie, tego już za wiele. Wstałam z kanapy, weszłam do kuchni i trzasnęłam dłonią w blat. Spojrzał na mnie zdziwiony, na chwilę zaprzestając krojenia warzyw.

- Ja nie potrafię? Śmiechu warte - syknęłam siarczyście. Przybliżyłam się do niego. Staliśmy na przeciwko siebie, wyprostowani, i patrzyliśmy sobie w oczy z dużym napięciem.
- Jeszcze zobaczysz, na co mnie stać. Może chociaż raz zamkniesz w tym temacie swoją wygadaną jadaczkę- prześwietlałam go wzrokiem od stóp do głów. Napięcie wisiało w powietrzu jak szalone. Powietrze było jeszcze bardziej gęste. W końcu, Jin zgiął się w pół i zaczął się śmiać.

Że co.

- No nareszcie przyznajesz mi rację!- nie mógł przestać się śmiać. Ja tylko patrzyłam na niego z dezaprobatą, gdy sam siebie próbował uspokoić, a gdy mu się to udało, wyprostował się, wziął głęboki wdech i zaczął mówić.

- Udowodnij-

☆☆☆

- Nie do wiary, nawet nie wiesz jak ten sprośny bufon może mnie irytować- burknęłam do mojego towarzysza, mieszając łyżeczką w filiżance kawy- Jego podejście do mnie ogranicza się do uprzykrzania mi pracy i generalnie... No wszystkiego- oparłam swój łokieć o blat stolika w kawiarni, kładąc na dłoni ze zmęczeniem swój policzek.

- Dobrze wiem, co przeżywasz. Chodziłem z nim do tego samego liceum, więc wyobrażam sobie twoje męczarnie- westchnął ciemnowłosy, biorąc do ust spory kawałek kruszonki - Jin potrafi być nieznośny- dopowiedział z napchanymi ciastem policzkami. Uśmiechnęłam się delikatnie na ten widok.

Z Yoongim znam się tak właściwie od pieluchy. Gdy byliśmy mali, nasze matki odwiedzały siebie nawzajem. W końcu siostry nawet po ślubie zostają nierozłączne. W taki też sposób, ja i mój kuzyn również zostaliśmy połączeni tą niewidzialną nicią. Chodzi mi tu więzy przyjacielskie oczywiście. Z racji że on tak samo jak ja wyrwał się z rodzinnego miasta i byliśmy stale w kontakcie, wiedzieliśmy o sobie wszystko.
Od razu po tym, jak sprowadziłam się do Seulu, spotkaliśmy się właśnie w tej kawiarni. I tak już nam zostało. To nasze stałe miejsce spotkań i rozmów.

☆the babysitter | jeon jungkook☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz