☆ t e n ☆

1.5K 95 32
                                    


- No błagam cię, Minah, chyba nie masz zamiaru wyjść w czymś takim – Jin spojrzał na mnie z politowaniem, masując się po skroni. Z minuty na minutę jego twarz coraz bardziej przybierała postać zgrozy i rozpaczy, a razem z tym moje chęci do życia.

Siedzieliśmy już ponad godzinę u mnie w pokoju, przeglądając zawartość szafy w poszukiwaniu tego idealnego, zniewalającego kompletu. Bo przecież bez tego nie może się obejść. To nie moje zdanie, od razu uprzedzam. Gdyby to ode mnie zależało, już dawno wyszłabym w dresie.

- Nie moja wina, że nic ci nie pasuje – prychnęłam ze zniecierpliwieniem. Zdjęłam z siebie ciemną bluzę z kapturem. Zostawiłam na sobie czarny tis z motywem vintage. Na to zdecydowałam się na białą, zwiewną, dużą bluzę golf i złoty naszyjnik. Kolczyki już dawno miałam w uszach. Kolejny raz wyszłam pokazać się przyjacielowi, na co westchnął ciężko, prześwietlił mnie wzrokiem, po czym wstał. – Chyba już nic lepszego nie wymyślimy – spojrzał na zegarek na nadgarstku – Chodźmy, bo zaraz będziemy spóźnieni –

Oboje narzuciliśmy na siebie płaszcze, w końcu listopad już prawie za pasem, robiło się coraz chłodniej. Dodatkowo owinęłam szyję szalikiem, zasłaniając nim nos. Podsunęłam wyżej okulary, wzięłam w dłoń torbę i razem z Jinem wyszliśmy z mieszkania, wchodząc na szeroką klatkę schodową. Trzeba było przyznać – ten blok do zwyczajnych wcale nie należał, jeśli chodzi o wymiary. Wystarczyło parę schodków w dół, aby znaleźć się przy wyjściu. Wychodząc, z daleka zaświeciły się światła samochodu. Kim szedł przede mną, kręcąc na palcu kluczami od auta. Oboje po chwili byliśmy już w drodze.

- Do kogo jedziemy? –

- Do Jimina. Nie znasz go zbyt dobrze, bo nigdy u nas nie był, ale będzie dobrze. Mam dla ciebie też małą niespodziankę – uśmiechnął się półgębkiem, patrząc prosto na drogę przed nami.

- Mam się bać? – spytałam z podejrzliwością. Uniosłam brew, wiercąc w nim dziurę wzrokiem. Ten niewzruszony nawet się nie poruszył. Westchnęłam z politowaniem, po czym odwróciłam się od niego, kładąc łokieć na framugę okna w drzwiach. Wzrok zawiesiłam na szybko sunącym krajobrazie Seulskich ulic. Mogłabym przyglądać się temu bez końca. Stolica nocą była rozjaśniona kolorowymi światłami, lokale były przepełnione ludźmi, ledwo przez to widać ciemność nocy. Przez to nawet na takie dłuższe przejażdżki tracę poczucie czasu. Zakochałam się w tym mieście. Na pewno nie wróciłabym do siebie, zostawiając Seul.

- Jesteśmy już w Itaewon. Nie mówiłeś, że ten Jimin mieszka na drugim końcu miasta – odezwałam się, przymykając oko.

- Już niedaleko. W końcu Hannam jest już prawie przed nami – zaśmiał się cicho – A co ty taka niecierpliwa? –

- Bez powodu – wzruszyłam ramionami. Ponownie zawiesiłam wzrok na ulicznych lokalach. Nie minęło piętnaście minut, a Jin zaparkował auto przed dużym budynkiem z czerwonej cegły. Oboje wyszliśmy z auta, po czym zaprowadził mnie do środka. Zamknęłam za sobą drzwi a w środku wybrzmiały dźwięki muzyki puszczanej z głośników. Zdjęliśmy z siebie płaszcze i po chwili w korytarzu pojawił się niewysoki mężczyzna.

Czoło przysłaniała mu blada blond czupryna, zaczesana delikatnie do tyłu. W uchu wisiał okrągły, srebrny kolczyk i pełne usta były ozdobione uśmiechem. Klasyczny czarny t-shirt i skórzane spodnie dodawały mu pewnego charakteru. Gdy ja zdejmowałam buty, on i Jin przybili sobie żółwika, wymienili miłymi słowami i zaczekali na mnie. Gdy wyprostowałam się, Nieznajomy wyciągnął do mnie dłoń.

- Park Jimin, w końcu się poznajemy – zaśmiał się melodyjnie. Uścisnęłam go z uśmiechem.

- Song Minah, liczę na dobrą zabawę – odpowiedziałam pewnie, na co Jimin klasnął radośnie.

☆the babysitter | jeon jungkook☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz