☆ eight ☆

1.6K 98 29
                                    

       Kolejny dzień ciężkiej pracy został już prawie zakończony. Przed moimi oczami była scena usypiającego chłopca, otulonego szczelnie kocem. Jiwoo przez pewien czas miał co prawda drobne problemy z zapadnięciem w sen, mimo to dalej wszystko poszło sprawnie. Równie zmęczona co chłopiec, a może i nawet gorzej, ucałowałam go w czoło na dobranoc. 

      Przez chwilę wpatrywałam się w jego spokojną, młodziutką twarz, przykrytą płachtą błogiego stanu, na co sama jeszcze bardziej zrobiłam się senna. Jeszcze tak przez  moment kontrolowałam jego stan, czy aby na pewno wszystko poszło po mojej myśli. Czując, jak automatycznie nogi w kolanach zaczynają uginać się pod moim ciężarem, wyszłam z pokoju małego Jeona, zamykając za sobą drzwi. Zeszłam po schodach, czując pod stopami ich  chłód. Na zewnątrz już dawno pociemniało: ulice pogrążyły się w nocnym niebie, które było czasem ledwo widoczne przez światło lamp. Ruch drogowy również się uspokoił. Za pokaźnym oknem, zajmującym przestrzeń praktycznie od podłogi do samego sufitu, rozpościerał się widok na ogródek, już nie w takich żywych kolorach jak na początku września. Garaż dalej stał pusty, czekając na powrót właściciela rezydencji, z resztą podobnie do mnie. 

Zawsze musiałam zaczekać, aż Jeongguk w końcu wróci z pracy- w końcu nie mogłam zostawić dziecka samego w domu. To by było skrajnie nieodpowiedzialna, nawet jak na mnie.

Zwłaszcza jak na mnie.

Mimo tej presji nałożonej na moje barki nie miałam już siły na dalsze funkcjonowanie. Czułam po sobie tak przytłaczające zmęczenie, że w nie sposób go było ominąć. Ledwo co mogłam jeszcze dojść do dużej, skórzanej kanapy ustawionej na środku salonu. To właśnie po jej lewej stronie znajdowało się wcześniej wspomniane okno. Opadłam ciężko na siedzisko, podwijając nogi w kolanach i opierając łokieć o jeden z nałokietników, na dłoni ułożyłam policzek. Plecy stykały się z oparciem, a oczy, które na siłę podtrzymywały stan mojej "przytomności" zaczęły powoli się zamykać, zlepiając ze sobą nieodwracalnie górną i dolną powiekę. 

Czułam się tak cholernie ospała, że nie mogłam już wytrzymać. Mimo tego, wiedziałam, że sen w miejscu pracy mógłby być dla mnie ujmą na honorze. Kto normalny śpi w domu obcego faceta Minah? Weź się ogarnij. Wiedziałam, że jeśli w tym momencie ulegnę tej potrzebie, będę to sobie wypominać, jednak ten tydzień był  wyjątkowo męczący, a Jeon wracał niestety jeszcze później niż normalnie. W końcu chęć odpoczynku stała się tak silna, że nie wytrzymałam, a moje zmysły weszły w  stan uśpienia.

...

Dosłownie po niespełna piętnastu minutach w drzwiach do mieszkania pojawił  się Jeon Jeongguk, niosąc w dłoni sporą, czarną teczkę  i pokrowiec razem z laptopem służbowym. Do środka wślizgnął się bezgłośnie, zdejmując w holu swoje obuwie. Ciemny płaszcz powiesił na wieszaku, po czym wstąpił pewnie do kuchni, konając z pragnienia. W czajniku elektrycznym wstawił wodę. Do swojego ulubionego kubka wrzucił plastry cytryny i pomarańczy, goździki i torebkę z czarną herbatą, a na koniec zalał sokiem malinowym. Po pierwszym łyku już gotowego wywaru, wyciągnął z tylnej kieszeni spodni swój telefon, w którym wyświetlały się dwie nieprzeczytane wiadomości:

Jimin-ssi

Mam nadzieję, że jeszcze żyjesz i nie zapracowałeś się na śmierć, bo w piątek spotykamy się całą ekipą ;))) Szykuj się na hektolitry soju!

Prychnął do telefonu z rozbawieniem, utrzymując w głowie obraz szczęśliwego przyjaciela, szczerzącego się w ekran, pisząc tę krótką wiadomość. Pewnie król imprez w końcu ma wolny termin. Spojrzał po tym na kolejną wiadomość, marszcząc brwi.

Minah

Niedługo Jiwoo  zaśnie, czekam na powrót, panie Jeon

☆the babysitter | jeon jungkook☆Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz