Ciepły blask bije zza okien karczmy,
Na środku para w takt muzyki tańczy,
Przy ladzie panowie sączą piwo z kufli,
Gdzieś przy stoliku ktoś pijany nogą dudni,
Tłok w kąciku, jak do medyka z rana,
Tam prawdziwa batalia w pokera zastana,
I cała wrzawa w moment ucichła,
Nawet żar w kominku troszkę przymilka,
Zjawił się bard w kamizelce z symbolem róży,
Z nową opowieścią wrócił z podróży:
Widziałem góry stare i gęste puszcze,
Patrzyłem na swe odbicie w wodnym lustrze,
Zwiedziłem pustynie bezkresne i lodowe krainy,
Spotkałem orków, krasnoludów, elfy i gobliny,
Ścieżką życia podróżowałem wzdłuż i wszerz,
Gdy witał mnie świt, czekałem na zmierzch,
Gdy zmierz przybywał to liczyłem na świt,
A zauważywszy go cały mój strach znikł,
Wtem mym oczom sam nie wierze! - rzecze,
Gdyż znalazłem legendarne smocze leże!
W tym momencie ktoś rzucił cień na gawędziarza,
Chwytając go za ramię brutalnie go wyprasza,
Ten wykrzykuje, że czyha na nich niebezpieczeństwo,
Oni w śmiech, jakby przysłoniło go szaleństwo,
Uciekając z miasta, będąc na północnym szlaku,
Postawiony w sytuacji niczym król w szachu,
Odwrócił się w stronę miasta ze łzami w oczach,
A budynki płonęły w ognia morzach.
YOU ARE READING
Wszystko jest ułudą
PoetryHej! Niniejszym publikuję zbiór wierszy, których jestem autorem. Co jakiś czas będą pojawiać się nowe, także zachęcam cię do obserwowania, jeżeli coś przykuło twoją uwagę.